Ponury obraz naszego regionu rysuje się w analizie statystyk obrazujących kondycję gospodarki. W 2010 roku na Opolszczyźnie realne wynagrodzenia zmalały o 1 procent w stosunku do roku 2009, podczas gdy np. na niebogatej Lubelszczyźnie wzrosły o 4,7 procent, a na Podkarpaciu o 3,1 procent.
Zobacz: Gospodarka Opola w tyle za innymi miastami
Gorzej niż u nas było tylko na Mazowszu, gdzie płace spadły o 1,7 procent. Ci Opolanie którzy pracują, zarabiają coraz mniej, a na dodatek rośnie nam bezrobocie. W grudniu 2010 roku wyniosło ono 13,2 procent, natomiast rok wcześniej sięgało zaledwie 12,7 procent.
Także rentowność firm nie jest w naszym regionie najlepsza
Jej wskaźnik za rok 2010 wynosi 4,7 procent, co daje nam dziewiąte miejsce w Polsce. Dla porównania na Dolnym Śląsku rentowność firm sięga 8,7 procent, zaś na Śląsku 5,2.
- Informacja o kiepskiej rentowności firm jest szczególnie zaskakująca, bo jeszcze w roku 2009 była ona w naszym regionie najwyższa w kraju - przypomina Karol Cebula, jeden z najbardziej doświadczonych opolskich przedsiębiorców. Jego zdaniem kluczową bolączką Opolszczyzny jest brak inwestorów.
Wielki kapitał wciąż chętnie wybiera Dolny Śląsk, ostatnio na topie jest Środa Śląska.
- My w Olszowej mamy strefę ekonomiczną ze wszystkimi mediami, położoną tuż przy autostradzie, która uchodzi za jedną z najatrakcyjniejszych w kraju. A mimo to firmy wolą droższy do inwestowania Dolny Śląsk - zauważa Karol Cebula. - Może wynika to z faktu, że stamtąd wywodzą się bardzo wpływowi w kraju politycy, np. marszałek Sejmu, a Opolszczyźnie brakuje takich postaci? - zastanawia się.
Zobacz: Opolszczyzna. Region mało atrakcyjny dla inwestorów
Dr Witold Potwora, ekonomista, prorektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu, przypomina, że rok 2008 i 2009 był dla Opolszczyzny znacznie lepszy niż dla gospodarek innych regionów w Polsce. Np. rentowność firm była wtedy u nas najwyższa w kraju. Jego zdaniem jednorazowe załamanie wskaźników, chociaż nie może być powodem do radości, nie powinno też wpędzać nas w grobowy nastrój.
- Inni budują autostrady, a my już autostradę mamy. Inni budują stadiony i ośrodki na Euro, których u nas ich nie będzie. W tym sensie omijają nas wielkie inwestycje, a to rzutuje na statystyczne wskaźniki regionu. Inni mają stymulatory, których nam brak - analizuje Witold Potwora.
Zdaniem dr. Grzegorza Balawajdera, politologa z Uniwersytetu Opolskiego, wciąż nieprzezwyciężonym problemem Opolszczyzny jest fakt, że zbyt mało osób żyje w miastach: tylko 52 procent, podczas gdy średnia krajowa wynosi 62 procent.
- Na dodatek brakuje wykwalifikowanych pracowników, fachowców, gdyż bardzo wielu z nich wyjechało do pracy za granicą - mówi Grzegorz Balawajder. - Brakuje nam też aglomeracji z prawdziwego zdarzenia. Opole słabiutko oddziałuje na resztę regionu, a innych miejscowości mogących odgrywać rolę aglomeracji nie mamy.
Opole jest wprawdzie administracyjną stolicą województwa, ale w oczach inwestorów nie jest szczególnie atrakcyjne, bo jego oferta kulturalno-rozrywkowa wygląda na bardzo ubogą. Właśnie z tego powodu w 2008 roku firma Mercedes zrezygnowała z przesądzonej – jak się wydawało – budowy swojej fabryki samochodów pod Ujazdem.
Więcej - czytaj piątkowe wydanie Nowej Trybuny Opolskiej
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?