Gra na zwłokę

Michał Lewandowski [email protected]
- Nie chcemy mieszkać w oparach benzyny i w huku silników tirów jeżdżących nam pod oknami przez całą dobę - mówią mieszkańcy Winiar. Od lewej: Urszula Zdanowicz, Marcin Janocha, Krzysztof Ślęzak, Bernard Gągor.
- Nie chcemy mieszkać w oparach benzyny i w huku silników tirów jeżdżących nam pod oknami przez całą dobę - mówią mieszkańcy Winiar. Od lewej: Urszula Zdanowicz, Marcin Janocha, Krzysztof Ślęzak, Bernard Gągor.
Dwudziestu ośmiu mieszkańców Głogówka podpisało się pod skargą na budowę stacji paliw. Protest trafił do burmistrza.

Klamka zapadła
Burmistrz Głogówka Jan Mencler: - Wszystko robiliśmy zgodnie z prawem i procedurami. Wniosek o budowę stacji wpłynął do nas w lutym 2003 roku. Strony zainteresowane zostały powiadomione. Decyzję o warunkach zabudowy wydano w końcu marca 2003 roku. Raport o oddziaływaniu stacji na środowisko został opracowany przez rzeczoznawcę i sfinansowany przez inwestora. Działkę budowlaną w lipcu 2003 roku podzielił właściciel. Po proteście mieszkańców będziemy się starali sprawę jeszcze raz wyjaśniać, ale decyzje budowlane zostały wydane i praktycznie niczego odkręcić już nie można.

Według mieszkańców protestującej dzielnicy Winiary sprawa ma się tak: w kwietniu ubiegłego roku dowiedzieli się, że na należącej do GS działce ma powstać stacja benzynowa. W tym samym miesiącu próbowali wyjaśnić sprawę w magistracie.
- Urzędniczka poinformowała nas, że dokumentacja została już złożona w wydziale budowlanym starostwa prudnickiego - opowiada Krzysztof Ślęzak.

Mieszkańcy złożyli na ręce starosty Romualda Felcenlobena protest (5 maja 2003 r.) Zwracali w nim uwagę na uciążliwości inwestycji: stacja graniczyłaby z Zespołem Szkół, strzelnicą i piekarnią, która już i tak intensywnie zadymia okolicę.
- A jak iskra z komina piekarni spadnie na zbiorniki z benzyną? - zastanawia się Bernard Gągor. - Burmistrz w ogóle o nas nie dba. Z jednej strony mamy już ruchliwą drogę wojewódzką, a z drugiej funduje nam się bombę ekologiczną.
W starostwie protest mieszkańców przyjęto ze zdziwieniem, bo w kwietniu żadna dokumentacja w sprawie budowy stacji paliw tam nie wpłynęła.
- Podanie o zezwolenie budowlane otrzymaliśmy dopiero 27 października 2003 - informuje Jan Mokrzycki, szef powiatowej administracji budowlanej. - Zawierało wszelkie możliwe dokumenty wraz z pozytywną opinią o wpływie na środowisko. Dlatego wydaliśmy pozwolenie budowlane.
Mieszkańcy utrzymują jednak, że w procesie legislacyjnym zostali przez urzędników gminy oszukani.

- Oni celowo skłamali w kwietniu, że dokumenty są w starostwie, aby nas uspokoić i mieć czas na wyeliminowanie z gry pani Teresy Weisbrach, która jako jedyna mogła legalnie protestować - żali się Krzysztof Ślęzak.
Prawo mówi, że dla urzędu wydającego pozwolenie budowlane stroną są osoby zainteresowane: inwestor, właściciel działki, na której ma być budowa, i właściciele działek z nią sąsiadujących. A działka, na której ma powstać stacja paliw, otoczona jest jedynie drogami gminnymi. Kilka miesięcy temu graniczyła z nią również posesja pani Weisbraich.
- GS podzielił jednak tę działkę na dwie mniejsze i w ten sposób pozbyto się problemu - twierdzi Krzysztof Ślęzak. - Prezesem spółdzielni jest Józef Janeczko, przewodniczący rady powiatu.
- Nie mam w tej stacji żadnych prywatnych udziałów - zastrzega Józef Janeczko. - Spółdzielnia po prostu wydzierżawiła teren prywatnemu inwestorowi. Może jak interes dobrze pójdzie, to wejdziemy do niego, wnosząc aportem działkę. Teren podzieliliśmy tylko po to, żeby osobno wydzielić plac pod inwestycję. Budowa stacji rozpocznie się na wiosnę i do lata powinna być zakończona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska