Gra Uni Opole? To musi być tie break i to zwycięski

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Siatkarki Uni i trenerzy drużyny znowu mieli powody do radości...
Siatkarki Uni i trenerzy drużyny znowu mieli powody do radości... Oliwer Kubus
Ósmy mecz z rzędu wygrały siatkarki Uni Opole, ósmy raz po tie breaku. Tym razem pokonały u siebie w ten sposób silną ekipę MKS-u Dąbrowa Górnicza.

- Tak już ostatnio się dzieje i chyba tak skończymy sezon, ale jeśli mamy wygrywać, to możemy już tak do końca grać - śmiała się libero naszego zespołu Aleksandra Szczygłowska. - Widać, że zostałyśmy dobrze przygotowane do całych zmagań i teraz to przynosi efekty. Pokazuje też, że nigdy się nie poddajemy i zawsze do końca walczymy o zwycięstwo - przyznawała zawodniczka, która jakby na potwierdzenie tych słów, wcześniej parę razy zaimponowała ofiarnymi i skutecznymi obronami.

Co ważne ta wygrana smakuje jeszcze bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, że przyjezdne miały nawet piłkę meczową w trzecim secie. Po kolei jednak...

Dwie pierwsze partie miały dość podobny przebieg. Miejscowe „przesypiały” początek i za każdym razem szybko dość wysoko przegrywały. Wtedy to Nicola Vettori brał czas i to budziło jego podopieczne na tyle, że dość solidnie brały się do odrabiania strat i niemalże przejmowały inicjatywę, po czym w końcówce brakowało im zimnej krwi i przegrywały. Najpierw różnicą dwóch piłek, potem trzech.

Wydawało się nawet, że trzecia odsłona wyglądać będzie identycznie. Najpierw trzy akcję padły łupem dąbrowianek… za to cztery kolejne potoczyły się po myśli "unitek". Kto jednak myślał, że pójdą za ciosem był w błędzie. Ekipa z Zagłębia znowu była skuteczniejsza, nie popełniała tyle błędów, a i sędziowie jakoś dziwnie jej „sprzyjali” i widok wyniku na tablicy 6:10 sprawiał, że mało kto wierzył już w pozytywny obrót spraw.

Na ławce z siebie wychodził jednak szkoleniowiec gospodyń, co na tyle je pobudziło, że jeszcze raz poderwały się do walki i w pewnym momencie objęły prowadzenie 14:13, a później nawet zyskały trzy „oczka” przewagi (21:18). Wydawało się więc, że mają seta w kieszeni. Nic bardziej mylnego. Doszło nawet do tego, że to przyjezdne miały piłkę meczową.

Wtedy jednak sprawy w swoje ręce wzięła Dominika Witowska. Późniejsza MVP spotkania najpierw popisała się kapitalnym blokiem, a następnie asem serwisowym i jej zespół zwyciężył na przewagi 27:25!

W czwartej części gry po ataku Marty Ciesiulewicz było już 9:5 dla Uni, po czym nasz team znowu stanął, co przeciwniczki wykorzystały na tyle, że niebawem wynik brzmiał 12:13. Zapowiadały się zatem znowu potężne emocje. Niestety, a raczej na szczęście, takowych nie było.

Tym razem bowiem kapitalny okres gry zanotowała Joanna Pacak, która zapunktowała trzy razy z rzędu i wyprowadziła swoją drużynę na prowadzenie 20:15. Dąbrowianki popełniały też błędy przez co ostatecznie zostały rozbite do 18!

W tie breaku opolanki kontynuowały dobrą grę. Jagoda Maternia nie myliła się w ofensywie i mieliśmy 5:1, a gdy asa posłała Ilona Gierak, to wynik zmienił się na 11:5. Wtedy było jasne, że żadna krzywda ich ekipie już się nie stanie. Rywalizację zakończyła z kolei Ciesiulewicz obijając blok.

Uni Opole - MKS Dąbrowa Górnicza 3:2 (23:25, 22:25, 27:25, 25:18, 15:7)
Uni:
Mras, Ciesiulewicz, Pacak, Maternia, Gierak, Witowska, Szczygłowska (libero) oraz Michalak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Gra Uni Opole? To musi być tie break i to zwycięski - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska