Grała III liga. Zwycięstwa Leśnicy i Victorii Chróścice

Joanna Knetsz
Starcie strzelców bramek w meczu TOR Dobrzeń Wielki - Piotrówka. Skaczą: Sega Cisse (z lewej, Piotrówka) i Marek Tracz.
Starcie strzelców bramek w meczu TOR Dobrzeń Wielki - Piotrówka. Skaczą: Sega Cisse (z lewej, Piotrówka) i Marek Tracz. Joanna Knetsz
W jedynym w 14. kolejce meczu derbowym TOR Dobrzeń Wielki zremisował u siebie 1-1 z Piotrówką.

W meczu w Dobrzeniu Wielkim najwięcej działo się w ostatnich pięciu minutach.

W 85. minucie przyjezdni wyszli na prowadzenie. Senegalczyk Sega Cisse przejął piłkę w polu karnym i technicznym strzałem po ziemi trafił do siatki. Wydawało się, że goście wywiozą komplet punktów, ale wtedy odważniej zaatakował TOR.

Z 14 metrów uderzył Marek Tracz, piłka odbiła się od poprzeczki, linii bramkowej i wyszła w pole.

Sędzia Paweł Szlufarski po konsultacji z asystentem Jackiem Tokarskim uznał jednak bramkę argumentując, że futbolówka całym obwodem przeszła linię bramkową i było 1-1.

Goście nie mogli się pogodzić z tą interpretacją, dochodząc swych racji w dyskusji z asystentem. Temperament Rafała Jakubczaka i Aleksandera Mużyłowskiego ostudziły żółte kartki. Remis przez gości został przyjęty jak porażka. Byli oni stroną dyktującą warunki gry i mającą kilka dogodnych okazji strzeleckich.

Bardzo cenne zwycięstwo 1-0 nad Victorią Częstochowa odniósł drugi zespół z gminy Dobrzeń Wielki - Victoria Chróścice.

Kluczowa dla losów meczu była 39. minuta. Wówczas świetnie zachował się Tomasz Jaworski. Z lewej strony pociągnął z piłką niemal do linii końcowej i podał do Bartłomieja Zięby. Ten natomiast nie miał problemów ze skierowaniem jej do siatki. W drugiej odsłonie tego wyrównanego spotkania najlepszą okazję do podwyższenia prowadzenia miał w 80. minucie Damian Polok. W decydującym momencie zabrakło mu jednak precyzji. Po tej wygranej zespół z Chróścic opuścił ostatnią lokatę w tabeli, którą zajmował od 2. kolejki.
Zwycięstwo 1-0 nad zespołem Skry Częstochowa odniosła Leśnica. Długo wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów. W pierwszej połowie Leśnica miała dwie dobre okazje bramkowe. W 7. minucie po podaniu od Sławomira Kierdala za lekko uderzył jednak z ośmiu metrów Łukasz Janczarek, a chwilę później szczęścia zabrakło też Maciejowi Dyczkowi, który nieznacznie się pomylił. Jedyny gol padł w 86. min. Wprowadzony do gry po przerwie Denis Sotor mocno uderzył z prawej strony i choć bramkarzowi Skry Adamowi Benszowi niewiele zabrakło do skutecznej interwencji, to jednak musiał skapitulować. Goście najbliżej powodzenia byli w 73. minucie, ale bramkarz Leśnicy Tomasz Kasprzik bardzo dobrze spisał się po strzale Tomasza Stefańskiego.

Piłkarzom Odry Opole nie udało się wygrać czwartego meczu z rzędu. Niebiesko-czerwoni zremisowali 1-1 na wyjeździe ze Stalą Bielsko-Biała.

Spotkanie ułożyło się idealnie dla naszego zespołu. Już w 3. minucie po dośrodkowaniu Sebastiana Dei z prawej strony piłkę głową zgrał Michał Bednarski, a wyborowy snajper opolan Tadeusz Tyc także głową wbił ją do siatki. Bielszczanie nie zrazili się straconą bramką i ruszyli do odrabiania strat. Groźny w ich szeregach był zwłaszcza Marcin Kocur, który kilka razy zagroził bramce Odry. W końcu napastnik gospodarzy dopiął swego w 28. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową skierował piłkę do siatki. Odra ponownie mogła objąć prowadzenie w 35. minucie. Na strzał z narożnika pola karnego zdecydował się Marcel Surowiak, ale golkiper Stali Rafał Zieliński w dobrym stylu obronił to uderzenie.

W drugiej połowie przez długi czas niewiele się działo na boisku. Ze strony bielszczan szczęścia próbował Łukasz Antczak, ale przestrzelił natomiast szansę na drugiego gola miał Tyc, ale na posterunku był Zieliński. Bardzo ciekawy był za to ostatni kwadrans spotkania, w którym przycisnęli gospodarze. Mieli oni przynajmniej trzy dogodne okazje do zdobycia zwycięskiego gola. Precyzji na szczęście zabrakło: Mateuszowi Żyle, Tomaszowi Boczkowi i Dawidowi Schie. - Wiadomo, że gra się zawsze z myślą o komplecie punktów, ale i ten jeden zdobyty na trudnym terenie musimy cenić - podsumował Tyc, który zagrał na własną odpowiedzialność z trzema szwami na nodze.
Aż 0-8 przegrał Start Galmet Bogdanowice w Rogowie z miejscową Przyszłością. Goście dysponujący i tak bardzo wąską kadrą byli dodatkowo osłabieni. Nie mogli grać kontuzjowani Grzegorz Kaliciak i Damian Chałek, a za kartki pauzował Marcin Janowicz. Nasz zespół dobrze się bronił do 34. minuty, kiedy to pierwszego gola dla Przyszłości zdobył Dawid Hanzel. Po tej stracie “Bogdanka" już się całkowicie “posypała".

Wysokiej porażki doznał też Start Namysłów, który przegrał na wyjeździe ze Skałką Żabnica 0-4.

Podopieczni Bogdana Kowalczyka do 70. min dobrze się jednak bronili, a i sami mogli zaskoczyć rywali. Dwa razy szczęścia próbował Patryk Pabiniak, ale uderzał niecelnie. W końcu jednak nasi piłkarze “pękli". Ostatnie 20 minut w pełni należało do gospodarzy, którzy udokumentowali to zdobyciem aż czterech bramek. Po dwa razy na listę strzelców wpisywali się Tomasz Janik oraz Nigeryjczyk Casmir Mbachu. Mecz mógł się nieco inaczej potoczyć, gdyby przy stanie 1-0 szansę na zdobycie bramki wykorzystał Przemysław Ciąglewicz. Młody napastnik Startu uderzał z 16 metrów, ale minimalnie niecelnie. Gospodarze mogli wygrać jednak jeszcze wyżej. W ostatnim fragmencie spotkania, kiedy zdecydowanie przeważali namysłowian od straty bramki ratowała raz poprzeczka i raz słupek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska