12 lipca klub opublikował komunikat, w którym ogłosił, że w przyszłym sezonie nie wystąpi w rozgrywkach Statscore Futsal Ekstraklasy ze względów finansowych.
- Z aktualnym budżetem nie jesteśmy w stanie rozegrać choćby jednej rundy nadchodzącego sezonu. Pomimo, że jako zarząd wraz ze sponsorami robiliśmy wszystko, by dopiąć budżet, okazało się to tylko kroplą w morzu potencjalnych wydatków – czytamy w oświadczeniu.
- W tamtym sezonie spadliśmy z elity. Mieliśmy wystartować w 1 lidze, ale dostaliśmy szansę wystąpienia w Futsal Ekstraklasie za sprawą wycofania jednego z klubów, jednak z nieprzygotowanym budżetem – wyjaśnia prezes klubu Robert Gorazdowski. – A trzeba zaznaczyć, że różnica finansowa między tymi poziomami jest kolosalna. Przez cały sezon jechaliśmy na „oparach”. Przetrwaliśmy, ale nie udało się nic odłożyć, zaoszczędzić. W kontekście pozostania w lidze poruszany był nawet temat fuzji, ale nie było to dla nas odpowiednie zaplecze finansowe, dlatego nasza decyzja nie mogła być inna. Od tygodnia zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie wystąpimy już na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Przyszłość dotyczyła nie tylko klubu, ale też zawodników i trenerów, którzy mają swoje ambicje. Mimo wszystko większość z nich podeszła do sprawy lojalnie, czekając na rozwój wypadków do samego końca, chcąc pozostać w Brzegu. Nie było jednak problemu z zawodnikami, którzy swojej przyszłości nie widzieli już w brzeskim klubie.
- Ci, którzy chcieli odejść, mieli takie prawo. Nie blokowałem żadnych transferów – mówi Gorazdowski.
Gredar Fit-Morning wciąż ma szansę na reprezentowanie swojego miasta w 1 lidze. Nie jest to jednak pewne, bo 2 liga również jest możliwym scenariuszem. Wszystko zależy od przyznanej licencji. Przyszłość klubu wyjaśni się do końca lipca.
Dowiedzieliśmy się również, że z funkcji prezesa Gredaru Fit-Morning Brzeg zrezygnował Robert Gorazdowski, jako przyczynę podając względy osobiste. Były już prezes piastował swoje stanowisko przez 10 lat.
- Zakładałem ten klub, to moje dziecko. Przypłaciłem to problemami zdrowotnymi. Przypilnuję, żeby mój następca godnie sprawował funkcję prezesa klubu, natomiast będę gotowy pomóc w razie potrzeby, zostanę tu – zapewnia. – To była najtrudniejsza decyzja sportowa od lat… być może czasami trzeba zrobić krok wstecz, żeby później zrobić dwa korki do przodu.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?