Grozili koledze, że go powieszą. Za seks z dziewczyną kumpla [wideo]

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Sławomir Mielnik
Uprowadzony chłopak sam miał wybrać sobie drzewo, na którym chce zawisnąć. Jego gehenna trwała kilka godzin. Po wszystkim... to ofiara trafiła za kratki.

20-letni Piotr T., pseudonim Spidi, ściągnął na siebie kłopoty, bo rozpowiadał na prawo i lewo, że przespał się z dziewczyną starszego o kilka lat kolegi z tej samej wioski. Słuchy o tym, że dziewczyna stałością w uczuciach nie grzeszy dotarły do Kamila K. - jednego z oskarżonych w tej sprawie, a prywatnie przyjaciela Radosława P., któremu luba miała przyprawić rogi.

Kamil postanowił udowodnić kumplowi czarno na białym, że jego związek nie ma sensu, ale potrzebował twardych dowodów. Pożyczył więc Spidiemu swój telefon komórkowy i poprosił, aby ten nagrał intymną schadzkę. Spidi telefon wziął, jak twierdził na rozprawie - przespał się z dziewczyną - ale niczego nie nagrał. Zniknął za to pożyczony telefon.

Feralnego dnia, w sierpniu ubiegłego roku, Kamil spotkał się z Radosławem P. i Szymonem Ł. w jednym z kędzierzyńskich lokali. - Radek chciał usłyszeć prawdę, dlatego wybraliśmy się do Spidiego - wyjaśniał w postępowaniu przygotowawczym Kamil K.

Było tuż po godzinie piątej nad ranem, gdy mężczyźni wpadli do domu w Pawłowiczkach, w którym Spidi mieszkał razem z mamą. Początkowo mężczyźni walili w drzwi, ale nikt nie otwierał. W końcu Kamil K. sforsował je kopnięciem. Spidi i jego mama - widząc co się dzieje - zabarykadowali się w pokoju zamykając drzwi na klucz i zastawiając je szafką. To nie zatrzymało jednak napastników.

Radosław P. zaczął okładać chłopaka po całym ciele. - Mama Spidiego krzyczała do Radka, żeby przestał go bić. Wtedy ja jej powiedziałem, że w samochodzie mam łopatę i że Piotrek pójdzie do piachu - wyjaśniał podczas śledztwa Kamil K. - Widać było, że ona się tego przestraszyła, ale ja tak powiedziałem dla żartu.

Później mężczyźni kazali ubrać się chłopakowi i zabrali go "na przejażdżkę do lasu". Po drodze powiedzieli mu, że będzie musiał sobie wykopać grób. Radosław P. naciskał, aby pozbawiony wolności przyznał się, że spał z jego dziewczyną, bo inaczej go zakopią w lesie. - Ja dałem głośniej muzykę i powiedziałem Spidiemu, żeby sobie posłuchał, bo to jego ostatni raz - opowiadał Kamil K.

Gdy dotarli do lasu Kamil zarzucił uprowadzonemu pętlę na szyję. Kamil wrócił do samochodu po piwa. Jedno wylał mu na głowę, a drugie kazał wypić.

- Powiedziałem mu, że po tym go powiesimy i upozorujemy samobójstwo - relacjonował Kamil K., który nawet podczas rozprawy nie tracił dobrego humoru. Później mężczyźni przymocowali sznur do samochodu i straszyli chłopaka, że go w ten sposób "przewiozą". Ostatecznie kazali mu wybrać gałąź, na której chce zostać powieszony. W końcu przerażony Piotr T. stwierdził, że... sam się powiesi. Wtedy mężczyźni powiedzieli mu, że wszystko to były żarty.

Piotr T., po kilku godzinach, został wypuszczony na wolność i szybko wybaczył oprawcom gehennę jaką mu zgotowali. Chłopak próbował nawet namówić swoją matkę, aby poszła na policję i powiedziała, że nic się nie stało.

Kamil K. i Radosław P. przyznali się do winy. Szymon Ł. twierdzi, że był na miejscu, ale krzywdy chłopakowi nie zrobił. Cała trójka przeprosiła za swoje zachowanie, a uprowadzony stwierdził, że nie ma do nich żalu. - Należała mi się nauczka - skwitował przed sądem.

Sprawa jest niecodzienna z jeszcze jednego powodu. Oskarżeni odpowiadali z wolnej stopy, więc na rozprawę nie byli doprowadzeniu przez policjantów. Skuty w kajdankach pojawił się za to pokrzywdzony, który po zajściu trafił za kratki, gdzie odbywa zaległą karę za kradzieże.

Wyrok w tej sprawie poznamy za tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska