Groźne stringi, szpilki i biustonosze. Na chorobę ci ten strój!

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Bóle głowy, pleców, utrata czucia w nogach, wykoślawione paluchy, drożdżyce, utrata płodności. Nie powoduje ich żadna straszliwa zaraza XXI wieku, tylko... moda.

Jest milion powodów bólu głowy. A jednym z nich może być biustonosz.

- Wrzynające się w ciało wąskie i zbyt krótkie ramiączka uciskają i ugniatają mięsień trapezowy. A to powoduje dolegliwości barków i ramion, skurcze w obrębie karku, bóle pleców i głowy - wyjaśnia fizjoterapeutka Beata Galińska. - Ramiączka mogą również ograniczać swobodę łopatek. Kiedy dolegają nam bóle głowy i pleców, radziłabym zacząć diagnozowanie problemu od sprawdzenia, czy nosimy właściwy rozmiar i model stanika.

Biustonosz ma już ponad 100 lat (w 1907 roku zdjęcia okrycia biustu ukazały się w magazynie "Vogue", ale staniki przypominające te współczesne pojawiły się dopiero w latach 30. ub. wieku) - a kobiety wciąż mają problem z właściwym ubraniem w nie piersi. Zaledwie 5 procent pań nosi dobrze dobrane staniki (większość ma za duże luzy na obwodzie i za małe miski). A to nie tylko kwestia dobrego wyglądu i wygody, lecz także zdrowia. Zwłaszcza przy większych piersiach skutki mogą być poważne - od bólu kręgosłupa do nawet niedokrwienia mózgu.

- Nie uwierzyłabym, gdybym nie widziała na własne oczy - mówi Małgorzata Kazimierczyk, właścicielka sklepu z biustonoszami w opolskim "Rzemieślniku". - Spotkałam panią (rozmiar 85 G), która nosiła stanik o 10 cm za szeroki i o dwa rozmiary za mały. Ciężar biustu był nieodpowiednio rozłożony, co spowodowało uszkodzenie części piersiowo-krzyżowej kręgosłupa, a w konsekwencji zator i wylew.

Panny w minionych stuleciach miały zadziwiającą skłonność do omdlewania przy byle wzruszeniu, co z kolei wzruszało panów, bo miało świadczyć o delikatnej konstrukcji i wrażliwości dam. W rzeczywistości jednak panny mdlały, bo ściśnięte gorsetami (wybulony biust i talia osy) nie miały czym oddychać. W końcu, po czterech stuleciach męki, kobiety odrzuciły gorsety, jako narzędzie tortur, by powrócić do nich pod koniec XX wieku.

Za ciasny gorset uciska wiele narządów w jamie brzusznej i powoduje coś, co w reklamach nazywa się eufemistycznie "dyskomfortem trawiennym", a chodzi o powstawanie gazów, wzdęcia, bóle i nawet cofanie się zawartości żołądka. - Lepiej więc poluzować sznurówki. Gorset ma podkreślać figurę, a nie ściskać aż do wytrzeszczu oczu - radzi Dorota Maciołek, ekspedientka w jednym z opolskich sklepów z sukniami ślubnymi.
Groźne stringi i slipki
Te skąpe majteczki (trójkącik z przodu i sznureczek między pośladkami) objawiły się światu w 1977 na zgrabnych Brazylijkach, które tak (nie)ubrane wyszły na słynne plaże - Copacabanę i Ipanemę. I świat zwariował na ich punkcie. Panie chciały nosić, panowie - oglądać noszące je panie.

Takie majteczki w wersji minimini niespecjalnie jednak służą zdrowiu. Zdaniem wielu lekarzy, przesuwający się między pośladkami wąziutki paseczek materiału sprzyja infekcjom - bakterie z okolic odbytu mogą łatwo dostać się do pochwy. Opolski ginekolog i seksuolog dr Piotr Pośpiech nie demonizuje jednak tego problemu.

- W swojej praktyce nie spotkałem się z sytuacją, by stringi były powodem tego typu dolegliwości. Niewłaściwie dobrane mogą jednak powodować bolesne obtarcia - przyznaje.

Niezależnie od tego, jak skąpa, wrogiem zdrowia jest wszelka bielizna syntetyczna. W powodowanej przez nią wilgotnej atmosferze doskonale rozwijają się grzyby, a walka z drożdżycami narządów płciowych bywa bardzo żmudna.

Zdaniem lekarzy niewłaściwie dobrane majtki mogą okazać się bardziej szkodliwe dla panów niż dla pań. Ciasne slipki (jeszcze gorzej, gdy uszyte z materiałów syntetycznych, nieprzewiewnych) mogą prowadzić do utraty męskości i niepłodności.

- Przyczyną jest przegrzanie jąder - wyjaśnia Piotr Pośpiech.

Jądra - z łaciny zwane testimonium, czyli świadectwo (męskości) - są fabryką plemników. Natura dlatego umieściła je na zewnątrz, w worku mosznowym, gdyż nie lubią one wahań ciśnienia i wysokiej temperatury. Przegrzanie może prowadzić do zaburzeń hormonalnych i zmian w składzie nasienia, co grozi niepłodnością. Jądra najlepiej czują się w temperaturze o ok. 4 stopnie niższej od ciepłoty ciała. Nie tylko nie lubią być przegrzewane, ale też uciskane.

Dlatego od obcisłych slipek znacznie bardziej służą im bawełniane luźne bokserki - radzi Piotr Pośpiech.
Dżinsy na wcisk
W tym sezonie każda elegantka powinna mieć w swojej garderobie bardzo obcisłe legginsy. Hitem są dżinsy-rurki przylegające ściśle do skóry.

A to już ryzyko nie tylko dla okolic intymnych, ale i dla całych nóg, bo takie superciasne spodnie uciskają naczynia krwionośne i utrudniają przede wszystkim przepływ krwi żylnej - ostrzega Piotr Pośpiech. - Po roku czy dwóch efektów jeszcze nie widać, ale po 10 latach regularnego noszenia takich rzeczy skutki mogą być groźne.

A jeden z nich to meralgia paresthetica, czyli zaburzenie czucia, zwane też syndromem swędzących ud. Problem za poważny uznała amerykańska telewizja lifestyle'owa MSNBC, która wyemitowała program ostrzegający przed noszeniem bardzo obcisłych dżinsów typu rurki. Do niedawna była to dolegliwość dotykająca przede wszystkim osoby pracujące w uniformach z ciężkim paskiem na biodrach, np. pracowników policji, kolei czy budowlańców. Teraz dotyka także modnisie.

Okazuje się jednak, że kobiety kochają ciasne dżinsy (i w ogóle ciasne ubrania), które traktują, jako motywację do zrzucenia zbędnych kilogramów. Brytyjczycy to zbadali i okazało się, że ponad 70 procent kobiet ma w swojej szafie przynajmniej jeden ciuch o rozmiar za mały. Podobno w angielskich szafach z tego powodu zalegają ubrania warte 5 mld funtów!

Co więcej, możliwość wciśnięcia się w stare wranglery z licealnych czasów jest dla co trzeciej kobiety znacznie ważniejsza i przyjemniejsza niż seks (tak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Special K. - producenta płatków zbożowych). Prawie jedna trzecia pań wolałaby ponownie zmieścić się w takie spodnie, niż dostać awans. A dla co dziesiątej kobiety ten fakt miałby bardziej doniosłe znaczenie niż oświadczyny.

Fachowcy uważają jednak, że zdrowiej i pewniej jest jeść płatki zbożowe, niż kupować za ciasne ubrania, bo to szkodzi dla odmiany psychice.

- To wątpliwa motywacja do schudnięcia - uważa psycholog Dorota Nowak. - Najczęściej dzieje się tak, że schudnąć się nie udaje, a za mały ciuch zamiast pozytywnej motywacji rodzi szkodliwą frustrację, że znowu się nie udało, a na dnie szafy przybyła kolejna szmatka, której nigdy nie założymy. Błędne koło.

I jeszcze jeden argument przemawiający przeciwko ciasnym dżinsom. W 1999 roku włoski sąd apelacyjny wywołał niemałe poruszenie, orzekając, że molestowanie seksualne i gwałt na kobiecie w obcisłych dżinsach są z definicji niemożliwe bez jej "zgody i współpracy". Orzeczenie to zostało dopiero niedawno uchylone, ale lepiej nie ryzykować, bo Temida nie tylko bywa ślepa, ale i głupia.

Obcasy do nieba
Niedawno na gali w Nowym Jorku państwo Beckhamowie promowali swoje wspólne perfumy. Nikt jednak nie zwracał uwagi na flakoniki z zapachem - wszystkie oczy i obiektywy wycelowane były w buty Victorii. Słynna celebrytka pojawiła się w 13-centymetrowych (bo podobno prawdziwa kobieta zaczyna się powyżej 10 centymetra) szpilkach... bez szpilek. Te przeczące prawom grawitacji, nieprawdopodobnie wyginające stopę buty bez obcasa (za 3,5 tysiąca dolarów) zaprojektował Antonio Beradi. Wszyscy się dziwili, jak można w tym chodzić, a ortopedzi chwytali się za głowę.

- Tak ustawioną stopę, z kośćmi śródstopia w pionie, mają... konie. Dla człowieka to nie jest fizjologiczne ustawienie, traktujemy je jako wadę - wyjaśnia dr Artur Kołecki, zastępca ordynatora Oddziału Chirurgii Urazowo - Ortopedycznej Szpitala MSWiA w Opolu.

- Wysokie obcasy szkodzą. Powodują gorsze krążenie krwi, zmęczenie, ból. Jedyna zaleta jest estetyczna - w szpilkach ładnie się układa łydka, bo mięsień trójgłowy się napina, noga robi się przez to smukła i dłuższa, a system chodu, który trzeba przez to opanować, powoduje, że mężczyzni zawieszają oko na tych i innych częściach damskiego ciała.

Najgorsze konsekwencje chodzenia na wysokich obcasach to płaskostopie poprzeczne, a co za tym idzie - odciski pod drugą, trzecią i czwartą kością śródstopia oraz skoślawienie palucha, czyli deformacja pierwszej kości śródstopia, która nierzadko wymaga operacji. Dzieje się tak dlatego, że ciężar ciała jest rozłożony nierównomiernie i zamiast na mocniejszą piętę, przenosi się na delikatne kości śródstopia i palców, powodując ich zniekształcenie. Z tego powodu Brytyjki na leczenie chorych stóp wydają 29 mln funtów rocznie.

Wysokie obcasy sprzyjają też powstawaniu szpecących żylaków. Napięty mięsień łydki wygląda ładnie, ale niestety nie pracuje, krew wolniej płynie w żyłach i po paru latach pojawiają się żylaki.
Najbezpieczniejsza wysokość obcasa to 3-4 cm. - W takich wychodźmy do pracy i z niej wracajmy. A niebotyczne szpile zachowajmy tylko na wyjątkowe okazje - radzi dr Artur Kołecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska