Komunikaty ostrzegające o występowaniu barszczu Sosnowskiego wydały m.in. gminy Kietrz i Nysa, ale barszcz jest zapewne na terenie wielu opolskich gmin, tylko nie wszędzie informacje o nim docierają do urzędów.
O skupisku groźnej rośliny na polu między Różyną a Łosiowem doskonale wiedzą okoliczni mieszkańcy. Wzdłuż rowu na długości co najmniej 100 metrów rosną wielkie, sięgające około 3 m wysokości łodygi z bujnym kwiatostanem.
Kontakt liści ze skórą w połączeniu ze słońcem oznacza silne poparzenie, które w skrajnych przypadkach może doprowadzić do śmierci, jak niedawno w przypadku 67-letniej kobiety spod Jeleniej Góry.
W dodatku objawy nie występują natychmiast. Mogą pojawić się po kilkunastu minutach, więc do tego czasu nieświadomy zagrożenia człowiek może doznać poważnego poparzenia.
Dlatego kilka opolskich gmin zleca firmom usuwanie rośliny z terenów komunalnych, co nie jest łatwe, bo barszcz ma bardzo rozwinięty system korzenny i bez jego całkowitego usunięcia będzie się co roku odradzać.
Teraz w sukurs samorządowcom przyszedł Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który ogłosił program dotacji i pożyczek na zwalczanie barszczu. Łącznie przeznaczył na to ponad 12 mln zł. Minimalna kwota to dotacji do 300 tys. zł.
- Te pieniądze przeznaczone są więc na zwalczanie dużych powierzchni, np. 0,5 czy 1 ha, a u nas takich nie ma, dlatego musimy sobie radzić sami - mówi Michał Baziuk z Urzędu Miasta w Nysie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?