Jak już informowaliśmy wczoraj na łamach "NTO", dewastację cmentarza odkrył ksiądz Józef Skalara, proboszcz parafii w Grudyni Wielkiej (gm. Pawłowiczki). Była środa, późne popołudnie. Jeszcze tego samego dnia policja dotarła od osób podejrzewanych o dewastację - nastolatków z tej wioski.
- Podczas rozmów w komisariacie nie potrafili podać powodów, dla których to zrobili. Są butni, a ich skrucha jest nieszczera. Chyba ciągle nie dociera do nich, co zrobili i uważają to za dobrą zabawę - przypuszcza komisarz Zbigniew Kulej, szef Komisariatu Policji w Koźlu. - Przed tym incydentem nie sprawiali większych problemów, choć trzeba przyznać, że byli nieco bardziej niesforni niż inni ich rówieśnicy z tej wsi.
Według policji zniszczonych zostało 40 nagrobków. Ile były warte i jak duże będą koszty naprawy, na razie nie wiadomo. Okaże się to wówczas, gdy policja dotrze do wszystkich rodzin zmarłych pochowanych na cmentarzu. Może to być trudne, bo ostatni pogrzeb odbył się tuż po wojnie. Niektóre nagrobki zostały zniszczone bezpowrotnie.
Chłopcy, których podejrzewa się o zbezczeszczenie grobów, to uczniowie gimnazjum w Pawłowiczkach. Wczoraj nie było ich w szkole.
- Na razie wstrzymujemy się z konkretnymi działaniami i opiniami, dopóki policja nie ustali wszystkich szczegółów - stwierdza dyrektor gimnazjum Józef Machoń. - Jeszcze nawet nie rozmawiałem z tymi chłopcami. Ich postępek jest oczywiście naganny, ale w tym momencie nie wiem jeszcze, jakie konsekwencje wyciągniemy wobec tych uczniów.