Grupa dzieci z kolonii trafiła do szpitala

Aleksandra Tyczyńska (aip)
Z 15 dzieci, które trafiły do szpitala, większość wymagała doraźnej pomocy, by poczuć się lepiej i wrócić do ośrodka wypoczynkowego w Rowach. Czworo z nich jednak musiało pozostać w szpitalu.
Z 15 dzieci, które trafiły do szpitala, większość wymagała doraźnej pomocy, by poczuć się lepiej i wrócić do ośrodka wypoczynkowego w Rowach. Czworo z nich jednak musiało pozostać w szpitalu. Krzysztof Kapica (o) ilustracyjne
Pobytem w szpitalu pod kroplówką zakończyły się kolonie dla 15 dzieci z Piotrkowa, które wypoczywały na koloniach w nadmorskich Rowach.

Omdlewające, apatyczne, odwodnione - stan 15 dzieci, które w środę trafiły do szpitala w Słupsku był tak fatalny, że zdecydowano się zawiadomić rodziców kolonistów oraz miejscową jednostkę policji. Teraz organizator kolonii - Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Piotrkowie Trybunalskim, który do nadmorskich Rowów wysłał ponad setkę dzieci z najbiedniejszych rodzin - wyjaśnia, dlaczego doszło do tak dramatycznego zakończenia kolonii.

- Już wcześniej korzystaliśmy z usług firmy, z którą i tym razem wyjechały dzieci i nigdy nie mieliśmy zastrzeżeń - mówi Zofia Antoszczyk, dyrektor MOPR w Piotrkowie, która jeszcze w piątek dowiadywała się o stan zdrowia kolonistów. - Jesteśmy cały czas w kontakcie z rodzicami - podkreśla dyrektorka.

Nad morze, 14 sierpnia wyjechało 106 dzieci z najbiedniejszych piotrkowskich rodzin w wieku od 7 do 13 lat. Ten wymarzony wypoczynek w minioną środę dla 15 z nich zakończył się jednak pobytem w szpitalu - zasłabły podczas wycieczki na czołpińskie ruchome wydmy między Rowami i Łebą.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że do szpitala w Słupsku przewieziono dzieci, uczestników kolonii z objawami przypominającymi zatrucie - mówi komisarz Robert Czerwiński, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Słupsku. - Wszczęliśmy w tej sprawie postępowanie wyjaśniające w kierunku narażenia dzieci na zatrucie. Czekamy na pisemną opinię sanepidu. Niewykluczone jednak, że kwalifikacja prawna się zmieni, bo już ze wstępnych informacji, jakie otrzymała z tamtejszego sanepidu dyrektor Antoszczyk wynika, że nie było to zatrucie.

- Sanepid przeprowadził dwukrotną kontrolę dzień po dniu i z badań nie wynika, by dzieci się czymś zatruły - mówi Zofia Antoszczyk. Dyrektor MOPR dodaje, że na zasłabnięcie kilkunastu dzieci mogło wpłynąć kilka czynników. - Być może nie zostały one odpowiednio zabezpieczone na wycieczkę podczas której zasłabły? A być może zadziałało jakieś zbiorowe zjawisko i kiedy jedno dziecko źle się poczuło, podobne objawy zaczęły odczuwać też inne - mówi dyrektor piotrkowskiego ośrodka pomocy.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, dzień wcześniej uczestnicy kolonii mieli wieczornego grilla, a więc kolację, która do lekkostrawnych na pewno nie należała. Następnego dnia wyjechały na wycieczkę Obejrzenie ruchomych wydm wymaga blisko 3-kilometrowego spaceru plażą i choć środa nie była nad morzem jeszcze upalna, to jednak było ciepło. Czy dzieci zostały zaopatrzone w wodę, czapki na głowy? - Będziemy to wyjaśniać. Na pewno będziemy starali się w rozmowach z dziećmi i opiekunami ustalić, jaki był dokładny przebieg tej wycieczki - mówi Zofia Antoszczyk.

Z 15 dzieci, które trafiły do szpitala, większość wymagała doraźnej pomocy, by poczuć się lepiej i wrócić do ośrodka wypoczynkowego w Rowach. Czworo z nich jednak musiało pozostać w szpitalu. Otrzymały leki i kroplówki, wykonano im badania. Wczoraj mogły opuścić szpital, a dzisiaj wracają do Piotrkowa.

Dyrekcja piotrkowskiego ośrodka pomocy na poniedziałek planuje spotkania z rodzicami i dziećmi. Mają do nich dotrzeć pracownicy socjalni. Dyrektor Antoszczyk zależy, by rodzice spisali swoje uwagi. - W zależności od tego, co ustalimy, wyciągać będziemy konsekwencje - zapowiada Zofia Antoszczyk.

Dorota Ulińska, pediatra z Łodzi, zwraca uwagę, że zabierając dzieci na letnie wycieczki trzeba zwrócić uwagę na wiele czynników, jak choćby to, by miały wodę, nakrycie głowy, jadły lekkostrawne posiłki. - Warto mieć przy sobie plastry i podstawowe leki, jak choćby na chorobę lokomocyjną - dodaje Dorota Ulińska. Podkreśla też, że pediatrzy zauważają coraz słabszą kondycję wielu dzieci. - Brak ruchu i niewłaściwe żywienie powoduje, że wycieczka może być dla nich wyzwaniem - mówi pediatra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska