Gruzja. Kraj, gdzie żył towarzysz Stalin

Katarzyna Kownacka
miały pomieścić 40-60 tys. żołnierzy. Do dziś robią wrażenie.
miały pomieścić 40-60 tys. żołnierzy. Do dziś robią wrażenie.
Win mogą im zazdrościć Włosi i Francuzi, gór - Szwajcarzy, a liczących tysiące lat zabytków - cała Europa razem wzięta. - Gruzja to kraj dziewiczy, warto go odkryć - zachęcają Opolanie, którzy spędzili tam miesiąc.

Jak dojechać

Jak dojechać

Od niedawna z Warszawy do Tbilisi latają bezpośrednie samoloty. Podróżnicy z Opola ruszali w trasę, jeszcze gdy ich nie było. Samochodem dojeżdżali do Lwowa, stamtąd lecieli do Kijowa i - po przesiadce - do Tbilisi. Obie opcje podróży - kosztują ok. 1200-1300 zł. Choć rezerwując lot kilka miesięcy wcześniej albo w ostatniej chwili, można trafić na bilet nawet o połowę tańszy.

Ma wielkość około jednej piątej powierzchni Polski i jest bardzo zróżnicowana geograficznie. Z upalnych kurortów nad Morzem Czarnym, w tym najsłynniejszego - Batumi - do podnóża przysypanych śniegiem gór, w których kilometrami ciągną się lodowce, można dotrzeć w godzinę, dwie.

Droga na szczyt
- My mieliśmy okazję przejść lodowiec Gergeti, który ma 8 kilometrów długości i prawie 7 kilometrów szerokości - opowiada Bogusław Rączka z Chmielowic. - Wcale nie jest śnieżnobiały i piękny. Wszędzie pełno tam kamieni i żwiru.

Opolanie przechodzili przez niego w drodze na Kazbek, najpopularniejszy szczyt wśród miłośników górskich wypraw do Gruzji. Góra mierzy 5047 m n.p.m. Była pierwszym celem podróży siedmioosobowej ekipy z Polski, w której znaleźli się Opolanie. Choć niższa od Elbrusa, jest uważana za jedną z trudniejszych - choćby ze względu na wiejące tam wiatry.
- Ale największym niebezpieczeństwem tej wyprawy były szczeliny, głębokie wyrwy w skałach, często przykryte cienką warstwą śniegu. Udało się nam nie wpaść w żadną - wspomina Ryszard Kantor, też z Chmielowic, kolejny uczestnik wyjazdu. - No i oczywiście choroba wysokogórska. Podchodziliśmy na szczyt stopniowo i aklimatyzowaliśmy się powoli, ale i tak nas męczyła. Jedni byli senni, drudzy cierpieli na bezsenność. Do tego zawroty głowy, nudności, osłabienie.
Podejście trwało tydzień - marszu, rozbijania kolejnych baz i podchodzenia pod upragniony szczyt. Po drodze uczestnicy wyjazdu napotkali m.in. najwyżej położony kościół w Gruzji.
- Z zewnątrz wygląda jak kontener, wewnątrz wyposażony jest w kilka religijnych symboli - wylicza Bogusław Rączka. - Położony jest na wysokości 3914 metrów. Dwanaście lat temu postawił go w tamtym miejscu "wiertjalot", czyli helikopter.

Trud wspinaczki wynagrodziły widoki - zwłaszcza te podczas ataku szczytowego. - Góry się odsłoniły i panorama zapierała dech w piersiach - wspomina Ryszard Kantor. - Niestety, kiedy dochodziliśmy na sam szczyt, pogoda się pogorszyła. Weszliśmy w mgle gęstej jak mleko.

Z krową za pan brat
Po górskiej wyprawie przyszedł czas na zwiedzanie samej Gruzji. - Warto tam postawić na transport publiczny, najlepiej na niewielkie busy-marszruty. Wożą za małe pieniądze w różne części kraju - podpowiada Ryszard Kantor.

Pierwsze na trasie było miasteczko Kazbegi, znane też jako Stepantsminda, położone u podnóża gór.
- Chyba najbardziej charakterystyczną cechą tego miejsca była wszechobecna trzoda chlewna szwendająca się po ulicach - śmieją się Opolanie. - Najbardziej ciekawskie z tego towarzystwa krowy podchodziły pod samo wejście hotelu!

Z Kazbegi Opolanie pojechali do Mcchety, dawnej stolicy Gruzji, położonej 20 kilometrów od obecnej - Tbilisi. Tani nocleg udało im się zarezerwować naprzeciwko Sweti Cchoweli, XI-wiecznej katedry, najważniejszego kościoła dla Gruzinów. To w nim koronowano, chrzczono i chowano gruzińskich władców. W czasie wojen budowla była schronieniem dla ludności.
- Warto dodać, że historia tego państwa sięga 3 tysięcy lat i że Gruzja była drugim państwem na świecie, które przyjęło chrześcijaństwo na początku czwartego wieku - mówi Bogusław Rączka. - Zabytki z IV-V wieku są tam co krok.

Kilometry wydrążonych w górze korytarzy skalnej tw

miały pomieścić 40-60 tys. żołnierzy. Do dziś robią wrażenie.

Waluta

Walutą w Gruzji jest lari.
1 lari = 100 tetri, 1 lari = ok. 2 zł
1 USD = ok. 1,8 lari, 1 euro = ok. 2,3 lari

Nocleg: na wsi - 5-10 lari, w Tbilisi - od 15-25 dolarów, w Batumi 12-15 lari
Miejscowy chleb - 0,5-1 lari
Obiad (przystawki, danie główne, napoje) - 5-10 lari
Lody - 0,5 lari
Piwo 0,5 l w barze - 1 lari, w sklepie - 70-80 tetri
Wino z beczki - od 2 lari/l, z wyższej półki - 15-20 lari
Przejazd autobusem (marszrutą) na dłuższych trasach - 1 lari za 10-20 km
Ser - 4 lari/kg

Można jechać do Polaków
W Mcchecie opolanie spotkali polskich pracowników europejskiej misji stabilizacyjnej, nadzorujących zawieszenie broni w Osetii Południowej, którzy zawieźli ich do znajdującego się niedaleko miasta monastyru (czyli klasztoru zakonu prawosławnego) Shiomghvime.
- Powiedzieli też, żeby przekazywać Polakom ich adres. Na noc czy dwie można się u nich zatrzymać - mówi Bogusław Rączka. - Namiar na nich, tak jak wszystkie telefony i adresy oraz współrzędne GPS do miejsc, które odwiedziliśmy i w których mieszkaliśmy, znajdują się na stronie internetowej naszej wyprawy: www.kazbekexpedition.pl

Kolejny punkt na trasie wycieczki to Tuszetia - niewielki, odizolowany od reszty kraju region. Zamieszkuje go w sumie ledwie setka ludzi. Zimą ich liczba spada do kilkunastu…

- To trudny teren, z jedną tylko krętą drogą, która wznosi się stromymi serpentynami na wysokość 2900 metrów - tłumaczył Ryszard Kantor. - Przez tę izolację praktycznie nie dotarły tam międzynarodowe konflikty zbrojne.

Ale warowne wieże są. - W razie wojen sąsiedzkich sprzed kilku wieków kryła się w nich cała ludność malutkich osad, a za broń służył im… budulec wieży - powiada mieszkaniec Chmielowic. - Bronili się więc, rozbierając wieżę.
Opolanie polecają całodzienną wycieczkę konną po okolicy.

- Tylko jeden z nas miał wcześniej cokolwiek do czynienia z końmi. Cała reszta zupełnie nie wiedziała, jak sterować zwierzęciem - śmieje się Ryszard Kantor. - Ale po sześciu godzinach jazdy wracaliśmy galopem, a co niektórzy nawet pokonywali niewielkie przeszkody…
Wyprawa do Tuszetii wymaga jednak samozaparcia. - Jacyś Niemcy zapewniali, że dostaniemy się tam stopem - wspominają Opolanie. - Skończyło się na 30-kilometrowym spacerze i krótkim podwiezieniu, za które kierowca słono nas skasował.

W gościnie u Stalina
Opolanie chwalą sobie za to podróż z Tbilisi w dwuosobowych kuszetkach do Batumi. - Osiem godzin spędzone w tych warunkach za 40 lari pozwoliły się nam zregenerować - zapewniają.
Z dawnego sowieckiego kurortu najbardziej wspominają budowane na każdym rogu ulicy kolejne hotele i ukryte pomiędzy nimi zapuszczone uliczki, które wglądają jak slumsy.
- No i oczywiście muzeum towarzysza Stalina, w którym można zobaczyć łóżko, na którym spał, gdy jako młody poeta trafił do Batumi. Są też jego rękopisy, cenzurki ze szkoły - rzecz jasna z ocenami celującymi i dziesiątki portretów i fotografii - mówi Bogusław Rączka. - Kustoszka opowiadała o nim z ogromną miłością. Kiedy na koniec zapytaliśmy, jak ocenia jego postępowanie w całości odpowiedziała: "No cóż, każdy człowiek popełnia błędy, Stalin też je popełnił".

- Znaleźliśmy też w Batumi ulicę imienia Lecha i Marii Kaczyńskich - dodaje Ryszard Kantor. - Zmarły w Smoleńsku prezydent to dla Gruzinów wielka osobistość, która pomagała im w walce o wolność. Zna go chyba każdy w tym kraju.

Słownik

Słownik

Dzień dobry - gamardżobad
Dobry wieczór - saghamo mszwidobisa
Dobranoc - ghame mszwidobisa
Do widzenia - nachwamdis
Cześć! -aba he!
Jak się masz? - rogora char?
Dobrze - kargad
Źle - cudad
Przepraszam (za coś) - bodiszi
Przepraszam (odsuń się) - ukacrawad
Nic nie szkodzi/ nic się nie stało - ara uszaws
Dziękuję - madloba
Bardzo proszę - arapris
Ile to kosztuje - ra passzia?
Sklep - maghazia
Przystanek autobusowy - gaczereba
Centrum miasta - kalakis centri
Dworzec kolejowy - rkinigzis sadguri
Jak się nazywasz? - ra gkwia?

Skalne miasto królowej Tamary - Wardzia - to olbrzymia konstrukcja ciągnących się dziesiątkami kilometrów korytarzy i komnat w środku góry. Powstało na przełomie X i XI wieku. - Przez wieki trzęsienia ziemi nieco ten ciąg naruszyły, ale wciąż robi wrażenie - opowiada Bogusław Rączka. - Podobno został zbudowany tak, by pomieścić 40 do 60 tysięcy wojów…
W XV - XVI wieku wkomponowano w to miejsce malowniczo położony monastyr. Dziś żyje w nim kilku mnichów. - Choć miejsce wygląda dziewiczo, to duchowni mają tam chyba wszystko, czego im trzeba. - Jednego złapaliśmy na rozmowie przez komórkę - mówią uczestnicy wyjazdu.
Czymś, czego w Gruzji nie ma permanentnie, jest ciepła woda. - Nawet w stolicy kraju, Tbilisi, w hotelu poniżej 25 dolarów jej nie uświadczysz - mówi Bogusław Rączka. - Za taki luksus trzeba zapłacić nieco więcej.

Są też rejony, w których kanalizacji nie ma i pewnie długo jeszcze nie będzie, a bieda aż piszczy. - Ot, choćby jak w Achalkalaki, gdzie 95 procent mieszkańców to Ormianie - wspominają globtroter. - Trafiliśmy tam łapiąc stopa. Człowiek, który nas zabrał, miał tam babcię i postanowił nas do niej zaprosić.

Gościna była z noclegiem. Przed snem pani Rosa, bo tak nazywała się gospodyni, kazała gościom umyć nogi. Za łazienkę robiły dwie plastikowe butelki po coli napełnione wodą i wiadro, do którego trzeba było tę wodę spłukiwać - bo mogła się na coś jeszcze przydać.
- Zostawiliśmy pani Rosie pół kilograma cukru z końcówek naszych zapasów - wspomina Bogusław Rączka. - Okazało się, że nie miała go od kilku miesięcy. Z miejsca zrobiła sobie herbatę i wsypała do niej trzy łyżeczki…

Opolanie chwalą gościnność Gruzinów, którzy dzielą się z turystami wszystkim, co mają.
- Na stole oczywiście zawsze pojawiają się tamtejsze wina -rewelacyjne i tanie - które pije się z krowich rogów - opowiadają. - Taki róg, w który nierzadko wchodzi nawet pół butelki trunku, trzeba rzecz jasna wypić od razu. No bo jak go postawić na stole. Drugim bardzo tam popularnym alkoholem jest czacza, wódka robiona z wytłoczyn winogron.
- Gruzja to fantastyczne miejsce! - zapewniają. - Są tam piękne góry, ciepłe morze i masa wspaniałych, naprawdę starych zabytków. A w dodatku kraj jest tani. Żyjąc skromnie i często korzystając z namiotów, które można rozbijać dosłownie wszędzie, miesiąc można przeżyć za 1000-1200 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska