Grzegorz Adamczyk: Nie tylko kodeks trzeba zmienić. Mentalność też

Planowane są poważne zmiany w kodeksie pracy. Jedna z nich dotyczy urlopu. Dla wszystkich, niezależnie od stażu, mają wynosić 26 dni i poza absolutnymi wyjątkami należy go wybrać w danym roku.
Jako „Solidarność” zwróciliśmy się do Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, proponując wydłużenie urlopu do maksymalnie 35 dni, na wzór innych krajów Unii. Natomiast jesteśmy za jego zróżnicowaniem w zależności od stażu pracy. Względy praktyczne przemawiają też za utrzymaniem prawa do wykorzystywania starego urlopu aż do września następnego roku. Twardy zapis: urlop za dany rok tylko w jednym roku może być w praktyce fikcją. Obawiam się, że wielu pracodawców urlopu odmówi, tłumacząc się wymogami produkcji.

Inna proponowana zmiana to uproszczenie dla pracodawców zatrudniających do 10 osób. Będą mogli zwolnić pracownika od ręki, bez uzasadnienia, wypłacając mu równowartość jednej pensji.
W projekcie „Małej konstytucji dla biznesu” premier Morawiecki zaproponował, by osoby pracujące w firmach do 10 osób nie podlegały Kodeksowi pracy. Sprzeciwiamy się temu. Uważamy, że prawo pracy powinno być równe dla wszystkich, niezależnie od tego, w jak dużym zakładzie pracuje.

Nowy kodeks ma w miejsce „śmieciówek” wprowadzi m.in. umowy o pracę dorywczą i sezonową.
Ze „śmieciówkami” walczymy od dawna. A różne formy umów zawiera już kodeks obecnie obowiązujący. A pracodawcy i tak z nich nie korzystają. I to jest dowód, że sama zmiana kodeksu nie wystarczy. Trzeba zmieniać także mentalność. Chcemy zatem, jako związek, by w nowym kodeksie znalazł się obowiązek zawierania zakładowych, ponadzakładowych lub branżowych układów zbiorowych. Bo to one mogą najbardziej polepszyć warunki płacy i pracy w firmach. Centralne sterowanie prawami pracy jest niewystarczające i nieskuteczne.

Zobacz też: Opolskie Info [26.01.2018]