Najgorzej jest w godzinach porannych, kiedy zbieracze grzybów ruszają do lasu. Wzdłuż poboczy pozostawiają zaparkowane sznury samochodów.
- Leśne parkingi są pełne więc nie mamy gdzie stawiać aut - żali Mateusz z Opola. -Dlatego parkujemy gdzie popadnie.
Potem grzybiarze beztrosko spacerują wzdłuż i w poprzek jezdni. Wszystko dzieje się na niedawno wyremontowanym odcinku drogi w kierunku Prudnika. Szosa jest tam teraz szersza więc kierowcy jeżdżą szybciej.
- To horror, co wyprawiają grzybiarze - denerwuję się Kazimierz Mikosz, kierowca z Prudnika. - Codziennie wożę tędy towar do Opola. A oni łażą po drodze, jak po deptaku osiedlowym. W każdej chwili może dojść tu do tregedii!
Problem zaczął się tydzień temu, gdy w lasach sypnęło grzybami.
- Otworzyliśmy dodatkowo trzeci parking leśny, by ułatwić parkowanie w rejonie naszego nadleśnictwa - mówi Lech Olczyk, nadleśniczy z Prószkowa. - Więcej miejsc nie mamy. Straż leśna cały czas patroluje ten rejon i karze lub poucza łamiących zakazy.
Zbieraczy grzybów nie interesują problemy leśników i kierowców. - Panie, jak wreszcie doczekaliśmy się wysypu, to kto by tam patrzył na to, że kierowcy i leśnicy narzekają - powiedział nto mężczyzna, który zaparkował swoje audi na poboczu.
Potem pobiegł do lasu, by inni nie weszli mu na jego ulubione miejsce grzybobrania.