Gumowa piłka dla świni, bo świnia w chlewie nie może się nudzić

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
- Świnie nie są wybredne. Do zabawy wystarczy im plastikowy baniak powieszony na łańcuchu - tłumaczy Krystian Tiszbierek z Zalesia Śląskiego.
- Świnie nie są wybredne. Do zabawy wystarczy im plastikowy baniak powieszony na łańcuchu - tłumaczy Krystian Tiszbierek z Zalesia Śląskiego. Radosław Dimitrow
Zgodnie z unijnymi przepisami wieprzki muszą mieć zapewnioną rozrywkę. Nasi gospodarze to wiedzą.

Tym razem, choć wytyczne z Brukseli wydają się śmieszne, są praktyczne. Jak przyznają opolscy gospodarze, nie ma nic gorszego w chlewie niż znudzone świnie. Wtedy zwierzęta rozrabiają.

- Potrafią być agresywne - tłumaczy Krystian Tiszbierek z Zalesia Śląskiego (pow. strzelecki). - Atakują się, gryzą po uszach i ogonach. Można tego w prosty sposób uniknąć.

Od nowego roku zgodnie z unijnymi przepisami gospodarze mają wręcz obowiązek zapewnić świniom rozrywkę. Za ich nieprzestrzeganie hodowcy mogą stracić nawet dotacje.

Specjalistyczne sklepy oferują gumowe piłki i zabawki do chlewa. Ale generalnie świnie nie są wybredne.

Dlatego w chlewie Krystiana Tiszbierka za zabawkę służy plastikowy baniak powieszony na łańcuchu. Wieprzki bawią się nim, kołysząc go w różne strony.

- Bo świnie to bardzo ciekawskie i mądre zwierzęta - dodaje Bożena Mróz, która także zajmuje się hodowlą trzody chlewnej. U niej zwierzęta mają do zabawy same łańcuchy. Inni gospodarze dodają, że świnia potrafi zadowolić się nawet starą oponą.

Waldemar Włodara, powiatowy lekarz weterynarii w Strzelcach Opolskich, mówi, że opolscy rolnicy zwracali szczególną uwagę na dobrostan zwierząt, zanim jeszcze weszły w życie unijne dyrektywy.

- Ma to duże znaczenie, bo gdy świnie są pokaleczone, to do ran dostają się zarazki, które powodują stany zapalne - tłumaczy. - Im większa hodowla, tym większe ryzyko, że takie przypadki się zdarzą. Nasi hodowcy są tego po prostu świadomi.

Ale nie tylko świniom w chlewach żyje się lepiej.

Rolnicy hodujący bydło coraz częściej montują w oborach czochradła dla krów. To potężne szczotki, które uruchamiają się automatycznie, gdy zwierzę je dotknie.

Jan Kałka z Osieka zamontował takie urządzenie, zgodnie z zasadą, że szczęśliwa krowa daje więcej mleka. Jego krasule wręcz uwielbiają się czochrać po uszach i grzbiecie. Szczotki pobudzają krążenie, dzięki czemu krowy czują się lepiej. Nie narzekają też na kłopoty z trawieniem, bo paszę podaje im automatyczna stacja żywienia, którą steruje komputer. Każda krowa ma wyznaczoną dietę i nie dostanie więcej jedzenia niż zostało jej przydzielone.

Waldemar Włodara przyznaje, że w zachodnich krajach Europy są jeszcze inne trendy: by malować ściany w oborze na różne kolory lub umilać zwierzętom czas, puszczając z głośników relaksujące dźwięki albo muzykę symfoniczną.

- Ale to już jest przesada, bo zwierzęta nie mają potrzeb kulturalnych czy estetycznych - uważa. - Pozytywny jest natomiast fakt, że generalnie odchodzi się od utrzymywania fabryk zwierząt na rzecz mniejszych hodowli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska