O tym czy gwardziści zapewnią sobie utrzymanie, czy będą musieli zagrać w barażach zadecyduje ostatni mecz sezonu z ChKS-em w Łodzi. Nasz zespół nie może przegrać. W sobotę łodzianie odnieśli bowiem zwycięstwo w Pieka-rach. - Wygrana cieszy, ale nie mamy pewności utrzymania, - mówił najskuteczniejszy w szeregach Gwardii Bartłomiej Jasiówka. - Trudno się dziwić, że w naszej grze była nerwowość, bo mamy nóż na gardle.
Gwardia przystąpiła do meczu bardzo skoncentrowana i zdeterminowana. Początek był jednak nerwowy, a gra chaotyczna. Oba zespoły notowały sporo strat, a pierwszą bramkę zdobyli goście. Potrafili oni wykorzystać niedokładność w grze opolan i w 18. min objęli nawet prowadzenie 7-6. Kiedy gwardziści poprawili obronę goście zaczęli się gubić. Nie nadążali, tracili piłki, a z kontry skuteczni byli: Jasiówka, Łukasz Gradowski i Maciej Paliwoda. Znakomicie bronił też Sławomir Donosewicz. Po bramce Bartosza Gościłowicza w 25. min gospodarze prowadzili już 14-9.
Protokół
Protokół
Gwardia Opole - AZS Radom 27-22 (16-11)
Gwardia: Donosewicz, Śledź - Paliwoda 3, Matyszok 2, Gradowski 6, Dziewic 1, Bujak, Drej 3, Jasiówka 8, Gościłowicz 3, Zych 1. Trener Marek Jagielski
AZS: Kuczyński, Kowalski - Dąbrowski, Cupryś 1, Kulik, Przykuta, Sieczka, Rurarz, Mroczek 8, Kalita 3, Świeca 1, Misiewicz 2, Guzik, Gryla 5. Trener Karol Drabik.
Sędziowali: Michał Boczek i Mirosław Pazur (Katowicze. Kary: 14 - 12 min. Widzów 50.
Na początku drugiej połowy Gwardia miała przestój, nie potrafiąc wstrzelić się w bramkę AZS-u. Goście to wykorzystali doprowadzając w 50. min do stanu 18-20. Wtedy klasę pokazał Donosewicz, broniąc rzut karny i w kilku sytuacjach sam na sam. - Robimy ciągle małe kroki do przodu, przeciwko radomianom w zespole była determinacja, grały dwie siódemki - zaznaczał Jasiówka. - I ta na boisku i ta na ławce. Mecz był na styku z naszą przewagą i lepszą skutecznością.
Do akcji wkroczył właśnie Jasiówka, dwie bramki zdobył Michał Drej i opolanie opanowali sytuację, powiększając przewagę do 26-20 (58. min). Kapitalnego gola po dobitce tuż przed końcem meczu zdobył Paliwoda, a wynik ustalił Wojciech Zych. W ostatniej minucie po przepychance z zawodnikiem gości czerwoną kartkę zobaczył Andrzej Matyszok.
- Uderzył mnie w głowę, ale tego sędziowie nie widzieli - powiedział Matyszok. - Mam słaby sezon, ale cieszę się, że w końcówce moja gra się poprawiła - stwierdził Łukasz Gradowski. - Chciałbym, żeby tak było i w ostatnim meczu w Łodzi. Trochę baliśmy się tego spotkania. Na szczęście potrafiliśmy opanować te nerwy, wyjść z opresji i odnieść zwycięstwo.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?