Gwardia Opole wyrwała punkt w ostatniej sekundzie meczu

Marcin Sabat
Marcin Sabat
W akcji Andrzej Matyszok, skrzydłowy Gwardii Opole.
W akcji Andrzej Matyszok, skrzydłowy Gwardii Opole.
Spotkanie dwóch niepokonanych w tym sezonie zespołów, z których Czuwaj Przemyśl wydawał się faworytem, gdyż wcześniej nie stracił punktu, dostarczyło wielkich emocji. Zakończył się remisem 26-26.

Protokół

Protokół

Czuwaj Przemyśl - Gwardia Opole 26-26 (13-13)
Czuwaj: Sar, Gut - Krzysztofik, Jankowski 8, Biłko, Kroczek 2, Kostka 1, Stołowski 4, Błaszkowski 2, Oliferchuk 5, Kubisztal 4.
Gwardia: Donosewicz, Romatowski - Śmieszek 2, Swat 2, Gradowski 2, Baran 1, Matyszok 5, Kłoda 1, Drej 2, Prokop 1, Zadura 5, Zych 5.

Starcie faworytów do awansu rozpoczęło się od nerwowej gry z obu stron. Pierwszy opanował się opolski bramkarz Donosewicz. To po jego obronach kontrataki kończyli skrzydłowi Swat i Drej, a Gwardia Opole prowadziła 4-2. Przewagę goście utrzymywali do 20. min, kiedy nadszedł ich najlepszy okres w tym meczu. Choć grali w osłabieniu przez aż cztery minuty zdołali powiększyć dystans do czterech bramek.

Opolanie prowadzili 10-6 i wydawało się, że przed przerwą będą w stanie osiągnąć bezpieczną przewagę. Niestety na nic zdały się obrony Donosewicza, gdyż dwa błędy w ataku popełnił Drej, Swat przestrzelił rzut karny, a nasz zespół przez pięć minut nie był w stanie poradzić sobie w ataku. Po trafieniu Oliferchuka Czuwaj objął pierwsze w tym meczu prowadzenie 12-11. Dziewięć sekund przed przerwą opolanie wywalczyli jednak rzut wolny po którym mocno i celnie rzucił Kłoda.

Druga połowa rozpoczęła się znów od nerwowej gry, strat i błędów po obu stronach. W 45. min przyjezdni przegrywali 18-19, a co więcej na ławkę kar powędrował Zadura. I wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi Gwardia zanotowała kolejny świetny okres w swojej grze. Parada Romatowskiego i blok Barana otworzyły gwardzistom drogę do kontry, w której nie pomylili się Drej i Matyszok. Opolanie odzyskali inicjatywę i przede wszystkim prowadzenie (21-19). Dwa pudła Prokopa pozwoliły jednak Czuwajowi wrócić do gry, a ponieważ nasi szczypiorniści w ataku pozycyjnym z żadnej pozycji nie potrafili rzucić bramki rywale objęli prowadzenie 24-22.
W tym momencie w naszej ekipie nie mogli już grać ukarani czerwonymi kartkami Kłoda oraz Zadura i sytuacja wydawała się niemal beznadziejna. Tymczasem lob Matyszoka dał remis 24-24 i zaczął się horror. Przy stanie 26-25 dla rywala faul w ataku popełnił Gradowski i miejscowi kibice zaczęli fetować. Siedem sekund przed końcową syreną ich ulubieńcy stracili jednak piłkę, a w miejsce Romatowskiego pojawił się Prokop. Opolanie rozegrali akcję ostatniej szansy do Zycha, a ten się nie pomylił i zapewnił drużynie ważny i cenny punkt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska