Przegrana boli tym bardziej, że rywale to przedostatnią ekipa w tabeli elity. Tym samym podopieczni Rafała Kuptela znowu ulegli tak nisko notowanemu przeciwnikowi. Wszak nie tak dawno temu, bo na koniec listopada nie sprostali outsiderowi z Mielca.
Tak czy inaczej początek spotkania z obu stron był nerwowy i było mnóstwo niedokładności. Jako, że jednak w pewnym momencie wykazał się Patryk Mauer to Gwardia wyszła nawet na dwubramkowe prowadzenie.
Rywale jednak szybko nie tylko zniwelowali straty, a nawet przejęli inicjatywę i po kwadransie gry to oni mieli „oczko” więcej (7:6). Co ciekawe wówczas to trafienie zanotował były gracz naszego zespołu Mindaugas Tarcijonas.
W zespole miejscowych brylował jednak szczególnie Łukasz Kużdeba. Lewoskrzydłowy siedem z 11 swoich goli zdobył do przerwy. W drugiej części świetnie uzupełniał go z kolei w ofensywie Wojciech Dadej. Ten rozgrywający właśnie wtedy zanotował wszystkie swoje pięć bramek. Przez cały czas natomiast kapitalnie spisywał się ich golkiper Patryk Małecki.
O porażce opolan na parkiecie beniaminka rozgrywek zadecydowało jednak przede wszystkim kiepskie w ich wykonaniu 10 minut po zmianie stron. Wtedy to stracili cztery bramki z rzędu (dwie udane próby dobrze dysponowanego Rennosuke Tokudy) i potem już nie byli w stanie zniwelować takiej różnicy.
Zresztą później też nie było wcale jakoś dużo lepiej w tym kontekście, bo po upływie kolejnej, takiej jednostki czasu, zwiększyli swój stan posiadania ledwie o cztery trafienia. Na szczęście Azoty też pod tym względem wówczas się szczególnie nie wykazały i gwardziści przegrywali „tylko” 19:25.
Przyjezdni mogli więc niejako jeszcze marzyć o odwróceniu losów spotkania. Tym bardziej, że w końcu niejako się przełamali i zdobyli trzy gole z rzędu. I na tyle też doszli właśnie rywala. To jednak wszystko na co było ich stać.
Tarnowianie równie szybko bowiem uspokoili grę. W dodatku ich golkiper obronił rzut karny Mauera i to tchnęło w nich nowe siły. Dzięki czemu później już kontrolowali przebieg wydarzeń i pewnie wytrwali do końca. Przechwyt Wojciecha Dadeja oraz jego celny rzut sprawił, że na 180 sekund przed ostatnim gwizdkiem mieli pięć bramek więcej i było „po zawodach”.
W tym roku opolanom ciężko im będzie przełamać tę passę, bo został im jeszcze jeden mecz i to z nie byle jakim rywalem. Już w piątek o godz. 18 zagrają bowiem w hali hegemona krajowych parkietów Vive Kielce, który naszpikowany jest gwiazdami światowego szczypiorniaka. Dość napisać, iż w pierwszej rundzie Gwardia przegrała u siebie 18:29.
Grupa Azoty Tarnów - Gwardia Opole 31:26 (16:15)
Grupa Azoty: Małecki - Kużdeba 11, Dadej 5, Kowalik 3,Pedryc 3, Tokuda 3, Wojdan 3, Tarcijonas 2, Nowak 1, Grozdek, Sanek.
Gwardia: Malcher, Zembrzycki, Balcerek - Mauer 6, Kawka 3, Klimków 3, Mokrzki 3, Zieniewicz 3, Jankowski 2, Działakiewicz 1, Siwak 1, Zarzycki 1, Lemaniak, Milewski, Morawski, Skraburski.
Kary: 4 min - 12 min.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?