Gwardia Opole zremisowała ze Stalą Mielec

fot. Krzysztof Świderski
Bramkarz Robert Galoch (z lewej) spisał się w sobotnim meczu znakomicie.
Bramkarz Robert Galoch (z lewej) spisał się w sobotnim meczu znakomicie. fot. Krzysztof Świderski
- Remis nie może nas cieszyć. Straciliśmy punkt - mówi Marek Jagielski, drugi trener Gwardii.

Protokół

Protokół

Norgips Gwardia Opole - Stal Mielec 28-28 (13-14)
Gwardia: Donosewicz, Galoch - Śmieszek 9, Zajączkowski, Gradowski 4, Baran 3, Knop 4, Wisiński 1, Zych 2, Piech 4, Paliwoda, Ścigaj 1. Trener Henryk Zajaczko-wski.
Stal: Turowski, Jarosz - Wilk, Mróz 4, Janyst 2, Przybylski 6, Sobut 8, Mochocki 6, Kandora 1, Kubisztal, Boret. Trener Wojciech Ostrowski.
Sędziowali: Leszek Pazur (Ruda Śląska) i Ireneusz Szumański (Gliwice). Kary: Gwardia - 6 min, Stal - 12 min. Widzów 800.

Pojedynek Norgipsu Gwardii Opole ze Stalą Mielec był meczem na szczycie I-ligowej tabeli. Goście z Mielca to lider, który dotychczas wygrał wszystkie spotkania. Tuż za nim w tabeli plasowała się nasza drużyna.

- Oj będzie ciężko - prorokował przed meczem kierownik sekcji w opolskim klubie Leszek Urbański. - Stal to zawodowa drużyna, z dużym budżetem, mająca za cel powrót do ekstraklasy.

Jednak nie pieniądze i budżety mają znaczenie w walce na parkiecie. Pokazali to nasi zawodnicy, którzy momentami zagrali bardzo dobrze.

- Rzeczywiście na tle silnego rywala wypadliśmy przyzwoicie - oceniał Marcin Śmieszek, kołowy Gwardii. - Zabrakło tylko zwycięstwa. Było tak strasznie blisko. W decydujących fragmentach zabrakło nam zimnej krwi. Nie składamy jednak broni i walczymy dalej o awans do ekstraklasy.

Właśnie Śmieszek był wyróżniającym się zawodnikiem w naszym zespole. Zdobył najwięcej goli, bezbłędnie wykonywał rzuty karne, dobrze spisywał się w obronie.
- To nie ma znaczenia, kto rzuca najwięcej bramek - zaznaczał Śmieszek. - Liczy się efekt końcowy, a z jednego punktu nie możemy być zadowoleni.

Na jeszcze większe słowa uznania zasługuje jednak 19-letni rezerwowy bramkarz naszej ekipy Robert Galoch. Pojawił się na parkiecie na dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy i został do końca meczu. W kilku sytuacjach zachował się tak jakby bronił w lidze od kilkunastu lat. A praktycznie w niej debiutował. Był górą w trzech sytuacjach sam na sam z zawodnikami rywali, obronił kilka groźnych rzutów. Dwukrotnie nie dał się też pokonać z rzutu karnego.
- Nie spodziewałem się, że w tak ważnym meczu będę grał tak dużo - mówił młody bramkarz. - Liczyłem, że może wejdę na jakiegoś karnego, może dwie trzy akcje. Bardzo się cieszę, że trenerzy mi zaufali. Rzeczywiście grało mi się nieźle. Na pewno ten występ podbuduje mnie i jednocześnie zmobilizuje do tego, by trenować jeszcze mocniej. Do końca ze swojej gry nie mogę być zadowolony. Kilka piłek powinienem jeszcze wyciągnąć. No i zabrakło zwycięstwa, na które chyba zasłużyliśmy.

Gwardziści o to, że nie wygrali mogą mieć pretensje sami do siebie. Na dwie minuty przed końcem gry prowadzili 28-26. Mieli dwie akcje, przy których wypracowali sobie dobre pozycje do rzutu. Precyzji zabrakło jednak Wojciechowi Knopowi i Maciejowi Ścigajowi. Jeszcze na 10 sekund przed końcem, przy remisie po 28, posiadali piłkę i przewagę jednego zawodnika na parkiecie.

- Źle rozegrałem tę ostatnią akcję - mówił ze łzami w oczach Michał Piech, który w całym spotkaniu spisywał się bardzo dobrze. - Chyba za bardzo chcieliśmy wygrać i ta ambicja sprawiła, że końcówkę zagraliśmy zbyt nerwowo.

Rozmowa z Markiem Jagielskim, drugim trenerem Norgipsu Gwardii Opole

Stal straciła w Opolu pierwszy punkt. Ten remis jest waszym sukcesem?
- Biorąc pod uwagę to, jak się układała sytuacja na parkiecie, to czujemy niedosyt. Byliśmy bliżsi zwycięstwa niż rywale. Tak naprawdę to my straciliśmy punkt i to goście powinni być zadowoleni.

Czego zabrakło do zwycięstwa?
- Zimnych głów w końcówce. Boiskowego cwaniactwa. Kilka piłek straciliśmy po frajersku. To był dobry występ zespołu, ale chłopcy popełnili kilka prostych błędów. Jeden-dwa mniej i wygralibyśmy to spotkanie. Nie możemy mieć pretensji do nikogo. Maciek Ścigaj nie rzucił bramki w ważnej chwili, Michał Piech w ostatniej akcji zdecydował się na trudny wariant rozegrania, który się nie powiódł. Gdyby wcześniej akcje były rozegrane tak jak należy, to nie rozpamiętywalibyśmy tych dwóch sytuacji. Żadnego zawodnika nie można winić o to, że nie wygraliśmy.

Wpuszczeniu do gry w tak ważnym meczu mało doświadczonego bramkarza - Roberta Galocha podjęliście bardzo odważną decyzję. Nie obawialiście się, że nie podoła zadaniu?
- Może kibicom wydawało się, że Sławek Donose-wicz dobrze bronił, ale to nie był jego poziom. Wszedł Robert i zaczął znakomicie. W każdej chwili mogliśmy z powrotem wprowadzić na parkiet Sławka. Był nawet taki moment, w drugiej połowie, kiedy Robert puścił z rzędu trzy bramki ze skrzydła. Zostawiliśmy go i potem obronił jeszcze kilka trudnych piłek. Na pewno jego występ jest bardzo miłą niespodzianką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska