Targi nto - nowe

Halloween po radziecku

Bogdan Bocheński [email protected]
Arkadiusz Mazur w rzezi nie oszczędził nawet radzieckiej flagi.
Arkadiusz Mazur w rzezi nie oszczędził nawet radzieckiej flagi.
W "Czerwonej Oberży" na opolskim Rynku przeganiano w piątek wieczorem duchy przeszłości ZSRR.

Zanim bywalcy i personel pubu rozprawili się z demonami Lenina, Stalina, Berii, Trockiego, Susłowa, Czernienki i wielu innych komunistycznych radzieckich przywódców, po lokalu przy dźwiękach opery "Carmina Burana" Carla
Orffa biegał "prawdziwy ruski gangster" i mierzył do ludzi z kałasznikowa (w rzeczywistości była zabawkowa replika karabinu) z doczepionym czerwonym laserem.

Zbir w czarnym płaszczu, okularach i w krawacie (był nim Arkadiusz Mazur, współwłaściciel "Czerwonej Oberży") w ciągu dwóch minut zabił na niby wszystkich gości.
Gdy uporał się już z żywymi, zaczął "strzelać" do gablot mieszczących m. in. matrioszki z podobiznami Putina (najmniejsza), Breżniewa, Chruszczowa, Stalina i Lenina (największa), Encyklopedię Rewolucji Październikowej, biografię Fryderyka Engelsa, sowieckie medale i ordery. Dostało się także obrazom z wizerunkami Breżniewa, Marksa, Waryńskiego, płetwonurkowi z czerwoną gwiazdą na hełmie, kukle sowieckiego sołdata.
Arkadiusz Mazur oszczędził jedynie stojącą przed barem wielką skrzynię z 1943 roku, zamienioną w piątek w trumnę Lenina. Spod uchylonego wieka wystawała okaleczona ręka twórcy Związku Radzieckiego.
- Włodzimierz Iljicz nie może robić środkowym palcem faka, bo kiedy praktykował w fabryce i poznawał ciężkie życie klasy robotniczej, obcięła mu go frezarka - Sławomir Kędzierski, menedżer lokalu, wyjaśnił zebranym brak palca u manekina Lenina.

- Patrząc na to, co się wyrabia w Polsce od 1989 roku, śmiem twierdzić, że prawdziwy Lenin, który spoczywa na Placu Czerwonym w Moskwie, cały czas śmieje się z nas w kułak - zauważył Paweł, student IV roku politologii Uniwersytetu Opolskiego.
Uczestnicy przeganiania duchów przeszłości ZSRR - choć bardzo tego pragnęli - niestety nie ujrzeli w piątek widma małżonki przywódcy Rewolucji Październikowej, Na
dieżdy Krupskiej.
- Była, była, ale przeleciała przez "Czerwoną Oberżę" z prędkością światła, mieliście więc prawo jej nie dostrzec - wytłumaczył Sławomir Kędzierski.
Po walce z upiorami przeszłości w pubie zamilkła opera Carla Orffa, a rozbrzmiała muzyka The Doors.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska