Halo, panie pośle, dlaczego tak drogo?

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
- Przyjrzę się swoim rachunkom telefonicznym. Może uda się je zmniejszyć - obiecuje poseł Tadeusz Jarmuziewicz.
- Przyjrzę się swoim rachunkom telefonicznym. Może uda się je zmniejszyć - obiecuje poseł Tadeusz Jarmuziewicz.
Opolscy parlamentarzyści Tadeusz Jarmuziewicz i Andrzej Buła potrafili wygadać po kilkanaście tysięcy złotych rocznie.

Od października 2011 do końca stycznia 2013 roku Tadeusz Jarmuziewicz (PO) pobrał z Kancelarii Sejmu 35,6 tysiąca złotych tytułem "zwrotu kosztów usług telekomunikacyjnych". Najwięcej - 18,5 tys. zł - wziął w 2013 roku, gdy (do czerwca) pełnił funkcję wiceministra transportu, a później już tylko szeregowego posła. Wychodzi na to, że miesięcznie musiał wydawać na rozmowy aż 1,5 tys. złotych.

- To jest kwestia organizacji pracy. Ja nie pobierałem pieniędzy na paliwo z Kancelarii Sejmu jak wielu innych posłów, bo zamiast jeździć za każdym razem w inne miejsca, wiele spraw starałem się rozwiązać przez telefon - tłumaczy Tadeusz Jarmuziewicz. Ale żeby aż tak dużo? Poseł twierdzi, że w kwocie ponad 18 tys. zł są ujęte także komórki jego dwóch asystentów. - Przyjrzę się temu jednak dokładnie, może uda się zmniejszyć te rachunki - zapowiada.

Obecny marszałek Opolszczyzny Andrzej Buła (PO), który był posłem do listopada 2013, także sporo dzwonił.

W 2012 roku wydał na to z kieszeni podatnika 13,6 tysiąca złotych. - Było to spowodowane faktem, że podpisaliśmy bardzo niekorzystną umowę z jednym z operatorów telekomunikacyjnych - tłumaczy Andrzej Buła. - Potem ją zmieniliśmy i te rachunki dość znacząco nam spadły (łącznie 6 tys. zł za 2013 rok - red.).

Posłanka Janina Okrągły (PO) wydaje rocznie od 8 do 9 tys. zł na telefony. - W tej kwocie jest też rata za komputer do biura poselskiego, który był wzięty w całym pakiecie - tłumaczy.

Posłowie opozycji też sporo dzwonią na koszt podatnika. Sławomir Kłosowski z PiS wydaje przeciętnie około 400 zł miesięcznie na rachunki za telefony, podobnie jego kolega Jerzy Żyżyński. Od 5 do 8 tysięcy złotych rocznie na ten cel pobierają z Kancelarii Sejmu także politycy SLD Tomasz Garbowski i Adam Kępiński.

Wyjątkiem jest poseł Patryk Jaki (Solidarna Polska), który rocznie pobiera zaledwie nieco ponad 1000 zł zwrotu. - Za swoje rozmowy wykonywane w ramach sprawowania poselskiego mandatu płaciłem z prywatnych pieniędzy - tłumaczy.

O ile pieniądze za paliwo posłowie mogą brać na podstawie zwykłych oświadczeń, w których piszą jedynie, ile kilometrów przejechali, o tyle w przypadku rozmów telefonicznych wszystko musi być udokumentowane odpowiednimi fakturami.

Rachunki za rozmowy telefoniczne muszą być dołączone do sprawozdania finansowego biura poselskiego. Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym Kancelarii Sejmu, przeprowadzane są kontrole owych sprawozdań. Jeśli coś się w rachunkach nie zgadza, poseł musi oddać pieniądze. Swoje zbiorcze rozliczenia za rozmowy telefoniczne za 2014 rok posłowie dopiero przygotowują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska