Na mężczyznę, który handlował niemieckimi nazistowskimi krzyżami z wpisaną w środku swastyką natknął się Janusz Kowalski - kandydat na posła odwiedził Strzelce Opolskie, by spotkać się z mieszkańcami.
Sprzedawca miał na stoisku napis sugerujący, że oferuje przedmioty kolekcjonerskie. Okazało się jednak, że nie są to zabytkowe krzyże, a przedmioty, które wyprodukowane zostały współcześnie.
- Uważam, że w przestrzeni publicznej nie ma zgody na takie praktyki propagowania niemieckiego nazizmu, a także sowieckiego komunizmu - mówi Janusz Kowalski. - Nieuczciwi sprzedawcy, pod pozorem sprzedaży symboli związanych z ustrojami totalitarnymi, starają się ominąć zakaz manifestowania tego rodzaju symboli w przestrzeni publicznej, przy okazji chcąc zarobić na bibelotach z symbolami, pod którymi niemieccy żołnierze mordowali przedstawicieli narodu polskiego.
W związku z tym Janusz Kowalski zgłosił sprawę na policję.
- Na miejsce zostali skierowani policjanci, którzy potwierdzili, że mieszkaniec Gogolina handlował przedmiotami z symbolami faszystowskimi - relacjonuje Paulina Porada, rzecznik strzeleckiej komendy. - Funkcjonariusze zabezpieczyli te przedmioty. Całość materiału zostanie przekazana do prokuratury.
Problem z zarabianiem na hitlerowskiej symbolice niestety jest bardziej powszechny. Podobne przedmioty można znaleźć m.in. na targowiskach w Gliwicach, czy też Częstochowie. Tam sprzedawcy zaopatrzeni w karteczkę „produkty kolekcjonerskie” liczą, że ich działalność nie propaguje faszyzmu.
Sądy coraz częściej zauważają problem. W lutym br. sąd w Częstochowie skazał jednego ze sprzedawców, który na targowisku oferował przedmioty z faszystowską symboliką.
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?