Dyskusję w wypełnionej publicznością sali konferencyjnej prowadził Waldemar Gielzok, przewodniczący zarządu Niemieckiego Towarzystwa Oświatowego. Zaprosił gościa do próby zdefiniowania, czym jest wielokulturowość i jak się ma do tak zwanego multi kulti.
- Mam problem z wypowiadaniem słowa multikulturowość - przyznawał trochę żartem Hans-Gert Poetternig - ale rozumiem je jako spotkanie ludzi, którzy - choć wyrośli na różnych podłożach kulturowych - szukają czegoś wspólnego. Ja jestem z północnych Niemiec i wiem, że Bawarczycy są inni niż my. Ale przecież mamy coś, co nas łączy. Członkowie mniejszości niemieckiej w Polsce z rdzennymi Polakami spotykają się się na podłożu konstytucji demokracji, wolności, sprawiedliwości i pokoju. Każdy z nas ma wiele tożsamości, które w sobie łączy: regionalną tożsamość opolską czy śląską, tożsamość narodową i europejską. Jestem przekonany, że to, co nas łączy, musimy pokazywać mocniej niż to, co nas dzieli. Są w Europie ludzie szukający raczej tego, co dzieli. Ale taka postawa grozi obudzeniem demonów. Nie powinniśmy zapominać, że jedność w różnorodności jest jedną z zasad Unii Europejskiej. Jedność, bo wielu problemów, choćby zagrożenia terroryzmem, nie rozwiążemy, zamykając się w ślimaczych domkach.
Były przewodniczący Parlamentu Europejskiego i - przez 35 lat - poseł w Brukseli gościł w Bibliotece Caritas na zaproszenie Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej i TSKN. W poniedziałek przed południem w Auli Błękitnej Uniwersytetu Opolskiego promował swoją najnowszą książkę „Na szczęście jesteśmy zjednoczeni. Moja europejska droga”. Tematem, który był dyskutowany na obu spotkaniach, była kwestia obecności muzułmanów w Niemczech, w Polsce i generalnie w Europie.
- Mamy w Europie wiele tożsamości - kontynuował Poettering. - Muzułmanie też mają swoją. Nie chcę, by do Europy przyjeżdżały miliony muzułmanów. Nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich emigrantów ekonomicznych. Ale jestem gotowy pomagać muzułmanom prześladowanym w ich krajach. Jako chrześcijanin, katolik jestem gotowy udzielić im azylu w imię podstawowej wartości, jaką jest godność człowieka. Powinniśmy dla ludzi prześladowanych w ich krajach otworzyć serca. I powinniśmy respektować godność wszystkich przybyszów, co nie oznacza, że musimy wszystkich przyjąć. Jeśli ktoś jest chrześcijaninem albo muzułmaninem, a zachowuje nastawienie pokojowe, zasługuje na tolerancję. Nie ma obowiązku akceptacji innych. Ale jest potrzeba ich pokojowego respektowania.
Nawiązał przy tym do doświadczeń z rodzinnego domu, w którym jeden z pokoi mama udostępniła po wojnie przybyszom ze Śląska. Uczyła, że słońce świeci jednakowo dla wszystkich.
- Nie da się obronić haseł obrony Europy w imię wartości chrześcijańskich z deklaracją, że jesteśmy gotowi strzelać do uchodźców. To jest sprzeczne z Ewangelią - mówił.
Gość nie ukrywał, że integracja przybyszów nie zawsze przebiega bezboleśnie.
- W Niemczech mamy 4 mln Turków. Niektórzy są świetnie zintegrowani, mówią znakomicie po niemiecku, czasem lepiej niż rdzenni Niemcy. Ale kiedy kobieta wychodzi za mąż, rodzice chcą wymusić na niej małżeństwo z tym, kogo jej wskażą.
Na tym tle Hans-Gert Poettering przypomniał, że w Europie nie ma miejsca na tolerancję dla nietolerancji i ta zasada musi dotyczyć także muzułmanów.
- Mamy prawo oczekiwać, że oni będą respektować naszą praworządność, zasady opisane w konstytucji Niemiec czy Polski. A także będą szanować nasze obyczaje. Akceptujemy ich odrębność religijną. Jeśli muzułmanie nie chcą jeść mięsa wieprzowego, powinniśmy to uszanować. Ale nie musimy się godzić na to, że młodzi muzułmańscy mężczyźni nie chcą być uczeni przez nauczycielki, kobiety. Poszanowanie równości płci jest jedną z zasad obowiązujących w naszych krajach.
Pan Poettering przypomniał także, iż w Niemczech przygotowywana jest właśnie nowa ustawa dotycząca emigrantów. Będzie ona nakładać m.in. na przybyszów, którzy chcą w Republice Federalnej zostać, obowiązek nauczenia się języka niemieckiego.
Do sprawy muzułmanów odniósł się także podczas porannego spotkania w UO abp Alfons Nossol, emerytowany biskup opolski.
Przypomniał zdanie jednego z ojców Unii Europejskiej Konrada Adenauera, który mówił, że jedność Europy, która była marzeniem niewielu, stała się nadzieją dla wielu, a dziś jest koniecznością dla wszystkich. Nawiązując do dorobku Hansa-Gerta Poetteringa, zaapelował o dialog w aspekcie politycznym, kulturowym i religijnym. Podkreślił, by bogatej i zróżnicowanej kultury islamskiej nie zamykać do jednego worka. Wezwał do postawy tolerancji, która łączy jasne wyrażanie swojego stanowiska z akceptacją lub przynajmniej z szacunkiem dla poglądów drugiej strony.
Sporo czasu uczestnicy spotkania w bibliotece poświęcili problemowi nacjonalizmu.
- Jestem za tym, by narody w Europie zachowały swoją odrębność - mówił gość z Niemiec. - Kiedyś broniłem pojęcia stanów zjednoczonych Europy. Dziś się przy nim nie upieram, bo USA - do których to pojęcie nawiązuje - nigdy państw narodowych nie miały. Jestem za patriotyzmem, ale patriotyzmem rozsądnym, który pamięta, iż przekonanie, że jeden naród jest uprzywilejowany ponad inne prowadzi właśnie do nacjonalizmu. Przed nim trzeba się bronić.
Hans-Gert Poettering podjął także refleksję na temat praw mniejszości niemieckiej. Podkreślił, że akceptacja mniejszości niemieckiej w Polsce jest bezspornym faktem. W tej perspektywie analizował obecną sytuację w Rosji.
- Rosja okupuje Krym w imię tego, że tam mieszkają Rosjanie - mówił. - A mogłaby skorzystać z przykładu postępowania z mniejszościami w Polsce. Tymczasem sama nie szanuje praw Tatarów krymskich czy Czeczenów. Chcemy żyć z Rosją w Pokoju, ale Rosja powinna przestrzegać prawa międzynarodowego, jeśli tego nie robi, musi się liczyć z konsekwencjami. Dziś w Europie obowiązuje siła prawa, a nie prawo siły. My w Unii Europejskiej nie bronimy terenów, bronimy wartości. Największą z nich, większą niż naród, jest wolność.