Harcerski tryptyk z relikwiami bł. Frelichowskiego zagościł w Głubczycach. Uroczysta msza święta zgromadziła harcerzy z południa regionu

Marcin Żukowski
Marcin Żukowski
Harcerze z podsudeckiego środowiska ZHR, tworzonego przez drużyny z Głubczyc, Głuchołaz i Głogówka, oraz druhny i druhowie z hufca ZHP Głubczyce przywitali relikwie bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Harcerz i ksiądz zginął śmiercią męczeńską w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau.
Harcerze z podsudeckiego środowiska ZHR, tworzonego przez drużyny z Głubczyc, Głuchołaz i Głogówka, oraz druhny i druhowie z hufca ZHP Głubczyce przywitali relikwie bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Harcerz i ksiądz zginął śmiercią męczeńską w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau. Marcin Żukowski
W kościele parafialnym w Głubczycach zgromadzili się harcerze środowiska podsudeckiego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej i Hufca Głubczyce Związku Harcerstwa Polskiego. Powodem spotkania były relikwie bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego, zwanego prze harcerzy Druhem Wickiem lub po prostu Wickiem. Fragment kości męczennika trafił do Głubczyc w specjalnym relikwiarzu wykonanym w formie tryptyku. Zgromadzonym, głównie młodzieży, przybliżono postać niezwykłego kapłana. Jesienią podobne uroczystości odbyły się w Opolu i Kluczborku.

Stefan Wincenty Frelichowski urodził się 22 stycznia 1913 roku w Chełmży. Był harcerzem, drużynowym, potem księdzem katolickim i wychowawcą młodzieży.

Po agresji Niemiec na Polskę w 1939 roku został po raz pierwszy aresztowany już 11 września. Po kilku dniach został zwolniony. Kolejny raz aresztowano go w październiku. Wraz z grupą 700 Polaków został uwięziony w Forcie VII Twierdzy Toruń.

Następnie był przenoszony kolejno do obozów Zivilgefangenenlager Neufahrwasser, Stutthoff, Sachsenhausen. W połowie grudnia 1940 trafił do Dachau, podobnie jak wszyscy księża z Sachsenhausen.

Dachau stanowiło główne miejsce uwięzienia duchowieństwa z całej Europy, szczególnie z Polski. Mimo ekstremalnych warunków obozu koncentracyjnego, nadal wypełniał posługę kapłańską. Sprawował potajemnie msze i rozdzielał komunię, organizował wspólne modlitwy, spowiadał współwięźniów. Na przełomie 1944/1945 roku w KL Dachau szalała epidemia tyfusu.

Ksiądz Frelichowski zaangażował się w pomoc chorym i udało mu się namówić do tej służby 32 innych kapłanów. Podczas niesienia posługi sam zaraził się tyfusem, w skutek czego zmarł 23 lutego 1945. Jego postawa była tak niezwykła, że władze obozowe złamały obowiązującą praktykę i zgodziły się na wystawienie zwłok na widok publiczny.

Doszło do sytuacji niebywałej w nazistowskiej fabryce śmierci. Ciało Wicka położono w trumnie wyłożonej białym prześcieradłem, udekorowanej kwiatami i wystawionej na widok publiczny. Wśród więźniów panowało przekonanie o świętości księdza Stefana, dlatego jeden z nich, przedwojenny student medycyny, zdjął z jego twarzy pośmiertną maskę.

Zagipsował w niej palec prawej ręki. Drugi palec zagipsowano tak, by przypominał kawałek kredy. To dziś jedyne zachowane relikwie pochodzące bezpośrednio z niemieckiego obozu koncentracyjnego.

– Dla mnie Wicek jest symbolem męczeństwa wszystkich księży zakatowanych w niemieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych – powiedział dr Robert Zadura, badacz dziejów i popularyzator bł. Stefana W. Frelichowskiego. – Drugim takim symbolem kapłanów zakatowanych w czasie komunizmu jest ksiądz Jerzy. Dwóch przepięknych kapłanów zamordowanych za Chrystusa.

Wicek został wyniesiony na ołtarze w 1999 roku w grupie 108 polskich męczenników czasu II wojny światowej. Wśród nich byli również kapłani śląscy Józef Cebula z Winowa i Alojzy Liguda z Malni. Pierwszy zginął w 1941 w KL Mauthausen-Gusen. Drugi w 1942 w KL Dachau. Związany z naszym regionem był również pochodzący z Nadrenii-Palatynatu bł. Ryszard Henkes, który w latach 30. XX wieku posługiwał w Kietrzu. Zginął w KL Dachau 22 lutego 1945 roku, dzień przed Wickiem. Został ogłoszony błogosławionym w 2019 roku.

Spotkanie w Głubczycach miało charakter otwarty. Udział mógł wziąć każdy zainteresowany. Naturalnie głównymi odbiorcami byli harcerze dwóch organizacji – ZHR i ZHP.

– Ksiądz, druh Wicek jest patronem wszystkich harcerzy. Tak w 1999 roku w Toruniu podarował nam tego błogosławionego nasz święty Jan Paweł II, papież – powiedział phm. Wiesław Janicki, instruktor ZHR i koordynator peregrynacji tryptyku na południu Opolszczyzny. – Jesteśmy wdzięczni mu za to. Podarował patrona wszystkim harcerzom, wszystkim środowiskom. My tu dzisiaj spotykamy się wspólnie.

Relikwie bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego trafiły do Głubczyc po raz drugi. Pierwsza peregrynacja odbyła się w 2004 roku. Dwa lata po zatwierdzeniu patrona przez Episkopat Polski.

Postać bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego od 20 lat jest badana i popularyzowana przez dr. Roberta Zadurę. Historyk opowiadał nie tylko o faktach z życia męczennika, ale też dzielił się relacjami cudów dziejących się za wstawiennictwem błogosławionego.

Jednym z takich cudów jest uzdrowienie Joanny Grodzickiej. Sparaliżowana kobieta była przykuta do łóżka, a jej oddech podtrzymywał respirator. Dzięki modlitwie o wstawiennictwo do Wicka została uzdrowiona. Po trzech dniach wstała z łóżka, a po roku chodziła po górach. Z wdzięczności za życie wstąpiła do zakonu. Dzisiaj wspaniale rozwija się w klasztorze karmelitanek bosych.

Innym przykładem podanym przez dr. Zadurę była historia umierającego chłopca.

– Po jednej z prelekcji przyszli do mnie młodzi, roztrzęsieni ludzie. Jak się okazało byli rodzicami małego chłopca Leosia, który urodził się w 6. Miesiącu ciąży, jako wcześniak, w stanie krytycznym. Do tego pękło mu jelito. Lekarze powiedzieli, że nie ma szans przeżyć. Przyszli na mszę, po której przekazałem im relikwie z prośbą o modlitwę. I zaczęły dziać się dzieci niezwykłe. Najpierw w ich sercach zagościł pokój, a później Leoś zaczął wracać do życia. We wrześniu skończył dwa latka. Żyje! – dzielił się niezwykłą historią badacz.

Wydarzenie miało formę zbiórki harcerzy z udziałem rodziców. Organizatorom zależało, aby rodzice poznali i zrozumieli głębię harcerstwa. Ruchu, który wywodzi się z pnia światowego skautingu, ale jednocześnie ma bardzo mocną specyfikę polską, katolicką i w najlepszym znaczeniu pracuje dla pożytku publicznego.

– Harcerstwo, chociaż jest tak często niedoceniane przez możnych tego świata to jest to wielki dar, którym Polska może nie tylko się chwalić, ale też powinniśmy docenić dar tego ruchu, który w naszym społeczeństwie funkcjonuje. Dlaczego? Dlatego, że w ruchu harcerskim wykuwa się ducha harcerki, harcerza, przyszłego mężczyzny i przyszłej kobiety, którzy mają służyć Panu Bogu, Polsce i bliźnim – powiedział hm. Leszek Krzyżanowski, komendant Chorągwi Harcerzy Ziemi Opolskiej im. rtm. Witolda Pileckiego i inicjator powstania tryptyku.

Uczestnicy spotkania mogli usłyszeć o inspiracjach do stworzenia takiego peregrynującego relikwiarza. Zadaniem tryptyku jest zapraszanie rodziny, rodziców, harcerzy do wspólnej modlitwy.

- Jestem rodzicem trojga dzieci będących w harcerstwie. Jest wesoło – dzielił się świadectwem hm. Krzyżanowski. – Zauważyłem, że wielokrotnie, gdy wołam swoją rodzinę do modlitwy wieczornej, to przed tą modlitwą jest kłótnia. Pomyślałem, że skoro dzieje się w mojej rodzinie to może dziać się też w innych rodzinach. Westchnąłem „Panie Boże, dlaczego tak jest? Co zrobić, żeby temu przeciwdziałać.” Wtedy do głowy przypłynęła myśl, która wpłynęła też na serce. Pomyślałem „zrób tryptyk harcerski”.

Relikwiarz został wykonany z drewna z pięćsetletniego dębu. W jego centrum jest umiejscowiona Matka Boża Częstochowska, którą – jak podkreślił hm. Krzyżanowski - król Jan Kazimierz ustanowił królową Polski.

Po lewej stronie jest wizerunek bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego w mundurze harcerskim, na piersi Druha Wicka jest umieszczony stary, oryginalny krzyż harcerski z okresu przedwojennego. Po prawej stronie jest wizerunek Archanioła Michała depczącego smoka. Po zamknięciu tryptyku, drzwi tworzą obraz krzyża harcerskiego. Dla harcerzy jest to najwyższe odznaczenie niosące duży ładunek emocjonalny.

Tryptyk został wykonany przez rzeźbiarza, harcerza spod Zakopanego. Zawodowo byłego żołnierza jednostki specjalnej, a prywatnie ojca niepełnosprawnego dziecka. Narodziny chorego syna skłoniły tego człowieka do zajęcia się rzeźbiarstwem. W trakcie wykonywania pracy, artysta uległ wypadkowi, z którego ledwie wyszedł z życiem, ale stracił władzę w prawej ręce. Nauczył się robić wszystko lewą rękę. Tak też został wykonany harcerski relikwiarz.

– Wicek jest tak blisko naszych serc. Serc harcerzy, młodzieży. To było jego marzenie, żeby zawsze docierać do młodzieży. Nawet po śmierci jest mu to dane. Chociaż robiono wszystko, żeby nikt nie dowiedział się o jego życiu, o tym czego dokonał w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau – mówił do zebranych dr Zadura. – Macie niezwykłego patrona! Wspaniałego kapłana, harcerza, który potrafił łączyć. Dzielcie się tym patronem.

Wspomnienie bł. Stefana W. Frelichowskiego przypada na rocznicę śmierci - 23 lutego. W najbliższym czasie w kościele parafialnym w Głubczycach można obejrzeć wystawę poświęconą błogosławionemu, opracowaną przez Fundację CARITAS SUPER OMNIA EST. W czerwcu tryptyk ma trafić do środowiska harcerskiego w Głuchołazach, a po kilku kolejnych tygodniach do Głogówka. Jesienią podobne uroczystości odbyły się w Opolu i Kluczborku.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska