Harry Potter o północy

Iwona Kłopocka
W opolskim „Empiku” już na godzinę przed sprzedażą można było sobie obwąchać nową książkę o Potterze.
W opolskim „Empiku” już na godzinę przed sprzedażą można było sobie obwąchać nową książkę o Potterze.
Kilkuset fanów - dzieci i dorosłych - stanęło w piątkową noc w kolejkach po czwartą część przygód słynnego małego czarodzieja.

Taką niezwykłą ogólnopolską premierę handlową książki "Harry Potter i czara ognia" wymyśliło wydawnictwo Media Rodzina. Otwarcie księgarni o północy uznano za adekwatne do atmosfery niezwykłości obecnej w cyklu autorstwa Joanne K. Rowling. W całym kraju w promocji wzięło udział 270 księgarń. W Opolu przyłączyły się do niej cztery placówki: "Omega", "Nowa", "Empik" i "Powszechna".

Kilka minut przed dwunastą do "Omegi" wpuszczono niecierpliwiący się tłumek. Błyskawicznie uformowała się kolejka przez całą długość księgarni. - Pierwszy paragon! - oznajmiła triumfalnie tuż po północy kasjerka, pani Irena. Z grubaśnym (ponad 700 stron) tomem z księgarni wyszła 11-letnia Natalia Siciarska. - Do Rynku przyszłam z mamą kwadrans po 23 - powiedziała "NTO". - Chciałam być pierwsza, ale nie dlatego, żeby szybko wrócić do łóżka, lecz by jak najszybciej zacząć czytać upragnioną książkę. I tak nie uda mi się szybko zasnąć - mówiła zarumieniona z emocji. Natalia ma dwie starsze siostry i one też czekają na nowego Harry?ego. - Pewnie znowu będą sobie go wyrywać, tak jak przy poprzednich tomach - powiedziała mama Natalii.
- A my byłyśmy tu już o dziewiątej wieczorem, ale kiedy okazało się, że księgarnia jest zamknięta, poszłyśmy do domu koleżanki wywoływać duchy. Żeby się wprowadzić w odpowiedni nastrój - wyjaśnia 11-letnia Justyna Kowalczyk w imieniu kilku rówieśniczek.

W opolskim "Empiku" już na godzinę przed sprzedażą można było sobie obwąchać nową książkę o Potterze.

Wśród entuzjastów Harry?ego, gotowych do zarwania nocy, były nie tylko dzieci. - Moja córka czekała na północ, ale w końcu zasnęła. Nie miałam sumienia jej budzić i po książkę poszłam sama. Prawdę mówiąc, mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać przed córką. Czytając poprzednie tomy, kiedyś nawet spóźniłam się do pracy. To naprawdę fantastyczna lektura - przekonywała pani Lucyna.
- Nie jestem mugolem. Kocham Harry?ego - wyznał nam 22-letni Marek, student Uniwersytetu Opolskiego.
- Trzy pierwsze tomy Harry?ego pożyczałem od dzieci moich znajomych. Następny postanowiłem sam sobie kupić i dlatego tu jestem - przyznał pan, na oko czterdziestoletni.
Dla większości dzieci atrakcją samą w sobie było wyjście do miasta o późnej porze, kiedy normalnie smacznie już śpią. Niektóre jednak oczekiwały czegoś więcej, niż tylko stania w kolejce. - Jest fajnie, ale myślałem, że w Rynku będzie jakaś zabawa - powiedział 10-letni Michał ubrany w maskę Harry?ego. - Syn jest nieco rozczarowany. Oboje myśleliśmy, że centrum miasta będzie tętniło życiem, oczekiwaliśmy fajerwerków - poparła go mama.
- Organizatorzy trochę nas zawiedli. Dostaliśmy od nich tylko plakaty, maski i błogosławieństwo - mówi Mirosław Kowal, specjalista ds. koordynacji sprzedaży w "Omedze". - Z własnej inicjatywy częstowaliśmy kupujących słodyczami, kilku osobom daliśmy żółte kubki i koszulki.

Fajerwerki - prawdziwe, tryskające ogniem niczym fontanny - można było zobaczyć na Krakowskiej, przed malutką księgarnią "Powszechna". Tam też ustawiono drogowskaz z napisem "Ulica Pokątna" (potterowcy wiedzą, o co chodzi), wskazujący na wejście do księgarni.
Naprzeciwko potężny tłum wypełnił "Empik" już o godzinie jedenastej. - Otworzyliśmy księgarnię wcześniej, żeby każdy mógł sobie dobrze obejrzeć książkę, pomacać i powąchać - powiedział Robert Górecki, dyrektor księgarni. Dla kilkudziesięciu pierwszych osób były też zabawne gadżety - kapelusze i czarodziejskie różdżki. Oprócz książki można było kupić notesy, kalendarze i zakładki z Harrym Potterem.
13-letnia Agnieszka Gregorasz wróciła do domu ze srebrną miotłą, wygraną w konkursie wiedzy o Harrym. - Wiem o nim wszystko. "Czarę ognia" przeczytałam najpierw po angielsku, ale nie wszystko było dla mnie zrozumiałe, zwłaszcza słownictwo czarnoksięskie. Dlatego muszę przeczytać książkę jeszcze raz, po polsku - powiedziała.

Z dwiema miotłami ryżowymi i szmacianym mopem wyszła z "Empiku" trzyosobowa rodzina. - To też nagroda? - zapytaliśmy. - Nie, myśmy na tym przylecieli - odparła głowa rodziny.
Pięć po pierwszej do pustej już "Omegi" zajrzeli jacyś spóźnieni spacerowicze. Zdziwieni, po angielsku dopytywali, co tu się dzieje. Kiedy usłyszeli o promocji Harry?ego, zapytali - ile książek sprzedano. - Kilka czy kilkanaście tysięcy? - indagowali rozbawionych księgarzy.
Z naszych obliczeń wynika, że cztery opolskie księgarnie były w sumie przygotowane na sprzedaż ok. 700-750 egzemplarzy. Ile rzeczywiście sprzedano to tajemnica handlowa. Głębsza i pilniej strzeżona niż wszystkie tajemnice małego czarodzieja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska