Henryk Lakwa: "Większe Opole wcale nie znaczy od razu mocne"

Redakcja
Henryk Lakwa, starostwa opolski
Henryk Lakwa, starostwa opolski fot. Krzysztof Świderski
Prezydent Arkadiusz Wiśniewski otworzył puszkę Pandory, nie bacząc na konsekwencje - twierdzi Henryk Lakwa, starosta opolski.

Co dalej z przyjętą 3 grudnia przez powiatowych radnych rezolucją w sprawie nienaruszalności granic powiatu opolskiego?
Trafiła już do wszystkich adresatów. Od radnych Opola po premiera i prezydenta RP. Podjęliśmy ją po to, by uświadomić władzom, że cały powiat też poniesie koszty realizacji planu pana prezydenta, nie tylko gminy, które sobie upatrzył. Stracimy część terytorium, mieszkańców i pieniądze. Dochody z CIT, PIT, wszelkich czynności prawnych. Kalkulujemy, że rocznie będzie to około 7 mln zł, czyli prawie 10 proc. liczącego 75 milionów budżetu powiatu.

Skutki odczują więc wszyscy...
Oczywiście, to w następnych latach będzie się odbijało w Niemodlinie, Ozimku czy w Murowie. Nie tylko w tych pięciu gminach, które będą zmniejszone.

Procesu powiększania się miast nie sposób zahamować. Jak powinien się on odbywać?
Nie podoba mi się, że prezydent Opola zrobił to z zaskoczenia. Wszyscy zainteresowani powinni wcześniej o tym rozmawiać. Bardzo nie spodobał mi się także argument, że 76 procent uczniów opolskich zawodówek to ludzie z zewnątrz. Miasto na każdego dostaje subwencję, tysiące złotych. Prezydent powinien się cieszyć, że dzięki temu nie musiał zlikwidować żadnej szkoły.

Szansą na rozwój Opola miała być aglomeracja, do której należą wszystkie gminy powiatu.
Właśnie na tej płaszczyźnie mieliśmy zastanawiać się nad wspólnym rozwojem, we współpracy z Opolem jako silnym liderem, otoczonym silnymi gminami. Planować rozsądne wydanie pieniędzy z kolejnego unijnego rozdania 2015-20. Teraz moim zdaniem aglomeracja straciła rację bytu, a samo powiększone Opole nie stanie się od razu mocne. Cóż zmieni te 9 tysięcy nowych mieszkańców? Żeby ilość przeszła w jakość, należałoby przyłączyć cały powiat. To nie jest więc skok na liczbę mieszkańców.

O co zatem według pana chodzi?
Przede wszystkim o pieniądze. Z Elektrowni Opole i firm z nią związanych. Pan prezydent mówi też, że Opole dusi się z braku terenów inwestycyjnych. Ten argument nie do końca mnie przekonuje. Jadąc ul. Luboszycką w kierunku Kępy, widzę tylko puste pola. Podobnie wzdłuż Oleskiej, przy obwodnicy.

Czym więc skończy się to całe zamieszanie?
Obawiam się, że Arkadiusz Wiśniewski jest zdeterminowany, by zrealizować ten plan. Otworzył puszkę Pandory, nie bacząc na konsekwencje. Na to, że najzwyczajniej skrzywdzi ludzi związanych ze swoimi małymi ojczyznami. Prawdopodobnie zrobi wszystko, co formalnie wymagane jest prawem, i na biurko pani premier trafi wcześniej czy później wniosek o powiększenie Opola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska