Henryk Sz., były prezes Elektrowni Opole, nie przyznaje się do winy. Zobacz film z rozprawy

fot. Sławomir Draguła
fot. Sławomir Draguła
Dziś w Sądzie Okręgowym w Opolu odbyła się kolejna rozprawa w sprawie korupcji przy ubezpieczeniu Elektrowni Opole.

Na dzisiejszej rozprawie wyjaśnienia składał Henryk. Sz., były prezes energetycznego giganta.

- Nie przyznaję się do winy - mówił Henryk Sz. - Wszystko, co robiłem, robiłem zgodnie z prawem, a zarzuty wyssane są z palca. Świadczą o braku znajomości prokuratury spraw gospodarczych. Dla przykładu: skoro ja usłyszałem zarzut korupcji, to powinni go usłyszeć także wójtowie i burmistrzowie gmin, którzy za wydanie korzystnych decyzji dla inwestorów wykorzystali ich pieniądze na budowę np. dróg i innej infrastruktury.

Według prokuratury, to Henryk Sz. decydował, jak rozdzielane będą pieniądze z ubezpieczeniowej prowizji. Broker miał mu przekazywać 70 procent, z czego połowa szła na konta wskazane przez Henryka Sz. (kluby sportowe, stowarzyszenia, itp.), a 20 dla Aleksandry Jakubowskiej, jej męża Macieja i Stanisławy Ch., byłej szefowej PZU.

- Przyznaję, prowizja elektrowni była wykorzystywana na cele społeczne - mówił Henryk Sz. - W ten sposób wspieraliśmy różne instytucje i osoby potrzebujące, ale odbywało się to legalnie. Moje działania nie były budowaniem własnego wizerunku, lecz oszczędzaniem pieniędzy elektrowni przy jednoczesnym wspieraniu potrzebujących.

Oskarżony zaprzeczył też, że wchodził w jakiekolwiek porozumienia z Aleksandrą Jakubowską, jej mężem i byłą szefową PZU. Henryk Sz. odrzucił też zarzut, że wpływał na brokera ubezpieczeniowego, by ten wpłacił 90 tys. zł na konto lewicowego stowarzyszenia “Dla przyszłości", którym kieruje Jerzy Szteliga.

- Nie działałem też na szkodę elektrowni - zapewniał były prezes.

Śledczy zarzucają Henrykowi Sz., że zawarł z brokerem aneks, który zabezpieczał interesy tego ostatniego oraz pozostałych członków korupcyjnego układu.

Dokument gwarantował bowiem pośrednikowi, że przez cały okres ubezpieczania ani aktualny, ani też kolejny zarząd elektrowni, nie będzie mógł zerwać umowy. Chyba, że firma i tak zapłaci całą należną brokerowi prowizji, czyli ponad 4 mln zł.

- Ten zarzut jest bezpodstawny. Aneks zabezpieczał interesy zakładu i pozwolił zaoszczędzić około 4 mln zł - mówił Henryk Sz. - Dzięki temu dokumentowi była też gwarancja, że przez okres 3 lat, nie pojawią się żadne niejasności związane z ubezpieczeniem. Jako prezes elektrowni nie musiałem tego aneksu konsultować z nikim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska