Herbert Hupka - Ślązak, Niemiec, Europejczyk - miałby sto lat

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
W wolnej Polsce Herbert Hupka (z prawej) odwiedzał Heimat chętnie i często. Na zdjęciu w rozmowie z uczestnikami I Zjazdu Raciborzan w 1998 r.
W wolnej Polsce Herbert Hupka (z prawej) odwiedzał Heimat chętnie i często. Na zdjęciu w rozmowie z uczestnikami I Zjazdu Raciborzan w 1998 r. Krzysztof Świderski
W PRL straszono nim jako polakożercą i rewizjonistą. Doceniano jako patriotę po 1989. W miniony weekend w Raciborzu świętowano stulecie jego urodzin.

Upamiętnienie rozpoczęła msza święta w kościele na rynku. Druga część uroczystości odbyła się w Raciborskim Centrum Kultury

Herbert Hupka urodził się 15 sierpnia 1915 na Cejlonie. Jego ojciec, profesor fizyki, opuścił wraz z żoną, niemiecką Żydówką – jeszcze przed wybuchem I wojny światowej - rodzinny Racibórz, udając się na wykłady do Chin. Gdy wybuchła wojna, rodzina została schwytana przez wojsko angielskie i osadzona w niemieckim obozie dla internowanych, gdzie przyszły działacz Związku Wypędzonych przyszedł na świat. Po zwolnieniu ojciec Hupki nie przeżył podróży do domu, a matka jako wdowa z dzieckiem wróciła do Raciborza. Tu Hupka spędził dzieciństwo, stąd wyjechał w głąb Niemiec na studia. Skądinąd w czasach Polski Ludowej, gdy nieomal straszono nim dzieci jako rewizjonistą i polakożercą, ukrywano starannie, że miał doktorat z filozofii i gruntowne studia, m. in. teologiczne i germanistyczne.

W czasie wojny trafił do Wehrmachtu i dosłużył się stopnia podporucznika. Ze względu na pochodzenie matki został zdegradowany i osadzony w więzieniu. Matkę wywieziono do obozu w Teresinie. Po wyzwoleniu obozu oboje wyjechali do Monachium, by raz jeszcze wrócić do Raciborza, a w końcu w październiku 1945 opuścić miasto na stałe.
- Podczas przekraczania granicy byłem kilka razy aresztowany i zwalniany – opowiadał w wywiadzie dla nto. - Msza z polskim kazaniem i polskimi śpiewami oraz muzyka marszowa żegnały mnie, gdy opuszczałem Heimat. Byłem nieszczęśliwy. Zostawiałem na Śląsku wspomnienia o moich rodzicach i dzieciństwie oraz groby dziadków.

Po wojennych perypetiach trafił do Monachium, gdzie zaczął pracować jako dziennikarz oraz angażować się politycznie najpierw w SPD, a później w CDU.

Od początku politycznej aktywności angażował się na rzecz wypędzonych ze wschodnich terenów Niemiec. Przez 32 lata był przewodniczącym Ziomkostwa Śląskiego, przez 4 kadencje posłem do Bundestagu z ramienia CDU, wiceprzewodniczącym Związku Wypędzonych. Po roku 1990 mówił – we wspomnianym wywiadzie:

- Wiele razy podkreślałem i raz jeszcze to powtórzę, że układy które zostały zawarte przez Niemcy, w tym układy z Polską, są obowiązujące i muszą być przestrzegane jako normy prawa międzynarodowego. Ale jako demokrata zachowuję też sobie prawo do krytyki. Linia graniczna na Odrze i Nysie Łużyckiej została, w moim przekonaniu, wytyczona przez Stalina. Mamy to szczęście, że dziś jest to już granica otwarta.

Podkreślał, że mimo pół wieku nieobecności na Śląsku nie wyrzekł się miłości do Heimatu. - Objąłem na nowo szczególną miłością moją śląską i raciborską ojczyznę w 1990 roku, kiedy dane mi było do niej wrócić po 45 latach. Czuję się nadal raciborzaninem, Górnoślązakiem i Niemcem. Ale równocześnie jestem reprezentantem Europy. Tej Europy, która jest wspólną szansą Polaków i Niemców. Skoro udało się doprowadzić do bardzo dobrych stosunków Niemiec z Francją, to jestem przekonany, że uda się to także z Polską - mówił.

Uznawał, że obok autochtonów na Śląsku mieszkają także przybysze w kresów i Polski centralnej. - Wiem, że wielu z nich identyfikuje się dziś ze Śląskiem. Mamy więc dziś dwie grupy Ślązaków. Jedni mieli tu zawsze swą małą ojczyznę inni ja tu później znaleźli. Te grupy mogą i powinny się ze sobą spotykać. To jest błogosławieństwo tej ziemi - oceniał.

Po upadku komunizmu i zjednoczeniu Niemiec Hupka często podróżował do Polski i nawiązywał kontakty, także z mniejszością niemiecką. Organizował pomoc dla struktur mniejszości, ale także angażował się także na rzecz większości polskiej. W latach 90. udało się dzięki jego zaangażowaniu, pozyskać niemiecką dotację w wysokości 5 mln marek na budowę oczyszczalni ścieków w Raciborzu. Rada miasta przyznała mu tytuł Zasłużonego dla Raciborza.
Same wypędzenia zawsze oceniał krytycznie. I do końca życia upominał się o szukanie sprawiedliwych rozwiązań, które pozwolą zrealizować prawo do powrotu wypędzonych bez krzywd, które dotknęłyby nowych mieszkańców Śląska.

- Wypędzeni są nadal wypędzonymi – mówił we wspomnianym wywiadzie - jak długo nie mają prawnych gwarancji powrotu do małej ojczyzny. To, czy ktoś zechce zrobić z tego prawa użytek oraz jak wielu będzie chętnych do powrotu, jest dziś wielkim znakiem zapytania. Ale samo prawo powrotu powinno im być zapewnione, bo należy do europejskiego porządku prawnego. Przecież dziś już nikt w Europie nie gloryfikuje wypędzenia. Chcę przy tym podkreślić, że nie jestem zwolennikiem wiązania wejścia Polski do Unii Europejskiej z jakimikolwiek warunkami dotyczącymi odszkodowań dla wypędzonych za pozostawione mienie. Respektowanie prawa wypędzonych do małej ojczyzny nie może prowadzić do nowych wypędzeń. Na pewno też nikt z wypędzonych Niemców nie może próbować starym kluczem otwierać swego dawnego domu, dziś zamieszkanego przez kogo innego. W ramach rekompensaty nie zawsze najważniejsze są pieniądze. Za bardzo ważną uważam rekompensatę moralną – potępienie wypędzenia przez stronę polską i ukaranie winnych jego dokonania. Główny akcent w działalności Związku Wypędzonych spoczywa dziś nie tyle na państwach, co na podtrzymywaniu więzi z regionami - Pomorzem, Śląskiem czy Prusami Wschodnimi. Troszczymy się o pielęgnowanie tradycji i wiedzy o pełnej historii tych ziem. Ta funkcja nie wygasła z chwilą usankcjonowania traktatowego stosunków pol­sko-niemieckich.

Jako pierwszy polityk z kręgów wypędzonych Herbert Hupka uznał traktat i granicę polsko-niemiecką. Był uczciwym demokratą. Wyszedł z założenia, że skoro demokracja tak zadecydowała, on się tej decyzji podporządkuje. Nawet jego przeciwnicy polityczni poważali go za tę prostolinijność.

- Patriotyzm niemiecki niczym się nie różni od patriotyzmu polskiego. Patriotyzm to miłość swej ojczyzny i małej ojczyzny, którą w Niemczech nazywamy Heimatem. Ale dziś patriotyzm zyskał jeszcze jeden aspekt. Należy do niego bycie Europejczykiem. Właśnie jako patriota jestem zwolennikiem jak najlepszych polsko-niemieckich relacji gospodarczych i kulturalnych na gruncie wspólnej Europy. Jest to wizja optymistyczna, ale polityk musi być optymistą i posiadać wizję przyszłości - deklarował.

Zmarł 25 sierpnia 2006 roku w wieku 91 lat. W kościele św. Jakuba w Raciborzu w każdą rocznicę śmierci odprawiana jest msza żałobna za duszę Herberta Hupki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska