Hitler i Stalin - gra o Polskę

Mirosław Olszewski
Tę mapę miał w plecaku każdy niemiecki żołnierz.
Tę mapę miał w plecaku każdy niemiecki żołnierz.
Tę mapę miał w plecaku każdy niemiecki żołnierz. Wyznaczał cel misji wojennej przeciwko Polsce i ustalony w porozumieniu z ZSRR kres zdobyczy. Dowództwo Wehrmachtu wiedziało, że żołnierz wysłany na front musi wiedzieć, o co walczy.

Był pierwszy września 1939 roku. Hitler grał va banque. Całkowicie odsłonił swą zachodnią granicę z Francją, słusznie założył, że także Wielka Brytania nie kiwnie palcem w obronie Polski. Zawarte układy sojusznicze uznał za dyplomatyczny wybieg obu naszych papierowych sojuszników.

- Oby żaden łajdak nie pokrzyżował moich planów ekspansji na Wschód jakimś w ostatniej chwili złożonym planem pokojowym - krzyczał ponoć do dowódców swych wojsk podczas narady tuż przed wrześniem.

Stalin kalkulował na Kremlu. Nigdy nie porzucił dawnych planów Lenina ani Trockiego (którego kazał zabić), by rozpętać wojnę będącą okazją do "eksportu rewolucji".

Tego dogmatu, który stał się powodem II wojny światowej.

Mocarstwa zachodnie milczały

Francja i Wielka Brytania, gwarantujące nasze sojusze obronne, dopiero co podpisały sojusz pokojowy. Pokaleczone, pacyfistycznie nastrojone społeczeństwa Zachodu miały nadzieję na spokojną przyszłość i lizanie ran. A umowy z Polską tamtejsi liderzy traktowali jedynie w kategoriach dyplomatycznych gier.

Wielka Brytania była militarnie słaba. Bez pomocy USA (a one wciąż nie były zainteresowane sprawami wojny w Europie) WB nie mogła myśleć o wojnie z Niemcami. Francja z kolei - zajęta budowaniem i linii Maginota, i muzeum Verdun. Pamięć o ofiarach I wojny światowej, obecność kalek na ulicach paraliżowała wyobraźnię Francuzów.

Hitler i Stalin kalkulowali

Hitler - jeśli wierzyć części historyków - miał inny plan, niż się to w końcu okazało. Wierzył, że zdoła dyplomatyczną przemocą skłonić nas do współpracy i wspólnej krucjaty na ZSRR. Opowieści o korytarzu i niemieckim Gdańsku miały być - wedle tej teorii - jedynie próbnikiem określającym możliwą skalę ustępstw światowych mocarstw i nas - w ślad za nimi.

Inna teoria opiera się na założeniu, że w "Mein Kampf" Hitler rzeczywiście wyłożył swe rasistowskie teorie, zatem jakakolwiek współpraca ze Słowianami jest wykluczona. Ale jak w takim przypadku wytłumaczyć przypadek Węgrów czy Słowaków? Ich dość powszechnej kolaboracji?

Dlaczego Polska była ważna?

Bo byliśmy pierwszym realnym poligonem, na którym Hitlerowi powiedziano: sprawdzam. Nigdy dotąd, ani podczas zdrady monachijskiej, ani wcześniej podczas Anschlussu Austrii nikt nigdy nie odpowiedział Wehrmachtowi bronią.

Polska stała się dla dyplomacji zachodnich tym, czym na nieszczęście nie okazała się Praga, a potem wiele innych europejskich stolic. Churchill (brytyjski premier wojenny, ten od potu, krwi i łez) siedział wtedy w ławach opozycji, a wojska francuskie tkwiły w okopach, grając w piłkę z Niemcami.
Ta mapa, którą zamieszczamy na tej stronie, mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.

ZSRR, a właściwie Stalin, poczuł się osaczony. Jeśli chcieć dziś zrozumieć jego tok myślenia, biegło ono tak: Zachód nas i tak nie polubi. Podsuńmy się zatem bliżej do Zachodu...

Doktryna "rewolucji, która ma się rozszerzać" obowiązywała. Od Lenina przez Trockiego po Stalina.
Polska rozciągnęła swoje linie obronne wzdłuż granic, co sprawiało, że obrona była siłą rzeczy "płytka".

Dlaczego?
Bowiem wedle umów z zachodnimi sojusznikami mieliśmy się bronić dwa tygodnie. I w dwa tygodnie po skutecznej w miarę obronie - w sztabach strzelałyby szampany.
Ale odciążający atak naszych sojuszników nie nastąpił. Stalin też czekał. Niemieckie dowództwo wciąż słało pytania: no a gdzież wasze zobowiązania?

Leszek Moczulski, autor głośnej książki "Wojna polska 1939", mówi: "Francuzi po swojej stronie granicy nie mieli gdzie zmieścić swojej armii. Mieli przewagę czterokrotną w piechocie, a w artylerii nawet ośmio- a nawet dziesięciokrotną".

Do tego czekał RAF - brytyjskie siły lotnicze, które choć wówczas słabsze od niemieckich, stanowiły jednak spory potencjał wojenny.
Dwa dni po dość oczywistym oczekiwaniu przez Stalina na reakcję Zachodu na agresję wobec Polski Armia Czerwona wkroczyła na nasze terytorium.

Co zyskał Stalin, czekając tak długo?

Możliwość ukrycia przed światem parszywego układu Ribbentrop-Mołotow, będącego w istocie zmową o wspólnej napaści i rozbiorze kraju, ponadto propagandowy efekt w postaci tłumaczenia, że skoro Niemcy okazali się nieprzeciętnymi i bestialskimi napastnikami, on zadbał o zatrzymanie ich o tysiąc kilometrów od Moskwy dalej.

Patrząc na mapę, druga teza wydaje się sensowna.
Pierwsza - haniebna.

Układ Ribbentrop-Mołotow

Potępił go niedawno pod pomnikiem na Westerplatte premier Rosji Władimir Putin.
Nazwał ów układ właśnie haniebnym, gdyż służącym do dokonywania grabieży, czerpania korzyści z przemocy itd.

Tę mapkę do tekstu publikujemy nie przypadkiem i nie tylko z okazji rocznicy kolejnej napaści Rosji na nas.
Ona pokazuje, jak bardzo politycy czasem ulegają pokusie chęci zagospodarowywania życia za nas. W naszym imieniu. I jak często im na to pozwalamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska