Hitowy pojedynek Ligi Mistrzów przegrany przez Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Cucine Lube Civitanova triumfuje w Gliwicach

Paweł Sładek
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Cucine Lube Civitanova 2:3
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Cucine Lube Civitanova 2:3 Wiktor Gumiński
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle walczyła jak równy z równym, ale poległa. Gospodarze prezentowali całe spektrum siatkarskich zagrań. Oprócz fenomenalnych ruchów bywały też dziwne i niezrozumiałe reakcje. Summa summarum to mistrz Włoch wytrzymał presję i wygrał w pięciosetowym boju.

Spotkanie rozpoczęło się od błędu Davida Smitha, ale od wyniku 3:3 gra toczyła się bez wyraźnej przewagi którejś z drużyn. Przełamanie nastąpiło po punktowym bloku Lube przy rezultacie 11:11. Był to moment, w którym gra zaczęła się nie układać gospodarzom. Nieskończony atak Kaczmarka rozpoczął kryzys ZAKSY, który nie ustał aż do zakończenia pierwszej partii. Brakowało skuteczności, zagrywka również niespecjalnie groziła Włochom. Był to czas na wykorzystanie zmian przez trenera ZAKSY Georghe’a Cretu (14:17, 14:19).

Po przerwie w siatkę trafił Simon, który do tej pory bardzo dobrze zagrywał, odpychając Marcina Janusza od siatki. To jednak zbytnio nie pomogło kędzierzynianom. Po długiej wymianie Kaczmarek został zablokowany, a chwilę później sytuacji nie skończył Smith, a 23 punkt Lube zdobyło po ponownym bloku na Kaczmarku… Seta zakończył Lucarelli, który skutecznie obił blok. Różnica była bardzo widoczna również w liczbach. Skuteczność w ataku gospodarzy wynosiła zaledwie 34%, a rywali 54%.

Druga odsłona zdawała się być kontynuacją nieudanej partii otwarcia, ale wynik 0:2 szybko został odrobiony, m.in. dzięki asowi serwisowemu Smitha. Zagrywka zaczęła być bardzo kąśliwa i sprawiała wiele problemów mistrzom Włoch. Najpierw postraszył Kamil Semeniuk, natomiast po chwili piekielnym serwisem przyjmujących Lube pozdrowił Norbert Huber. O ile gospodarze dobrze zaczęli sobie radzić z zagrywką, o tyle można się było doczepić do ataku. Mimo to, dzięki pomyślnej wideo weryfikacji na rzecz ZAKSY, na tablicy wyników widniał wynik 10:10.

Jak na zawołanie, przy stanie 15:14 Semeniuk zagrał w taki sposób, że rywale jedynie co mogli, to oddać piłkę na pole ZAKSY. Akcja nie mogła się zakończyć czymś innym niż punktem dla gospodarzy. W tym momencie pierwszy raz w tym meczu o przerwę poprosił Gianlorenzo Blengini. Przewaga Polaków zaczęła rosnąć, a druga przerwa włoskiego szkoleniowca na nic się nie zdała. Tym razem to ZAKSIE wszystko zaczęło wychodzić, zespół kończył nawet trudne, sytuacyjne piłki, a rywale popełniali liczne błędy (22:15). Decydujący punkt świetnym blokiem zdobył David Smith.

Energię i pewność siebie kędzierzynian było czuć również w trzeciej odsłonie, choć zanikła równie szybko, jak się pojawiła. Powróciły problemy z zakończeniem ataku, natomiast Lube wzniosło się niczym na fali, która niosła włoski zespół przez cały okres trwania partii (6:12, 10:17). Brakowało lidera, który wziąłby odpowiedzialność na siebie tak jak miało to miejsce w drugim secie. Trudno było się spodziewać innego rezultatu, bo ZAKSA nie miała siatkarskich argumentów.

Zgoła inaczej było w 4. secie. Rozgrywka wyglądała na powtórzoną z drugiej partii. Gospodarze szybko wyszli na prowadzenie 8:4, prezentując bardzo pewną grę. Szczęście również sprzyjało Polakom. Kolejne wideo weryfikacje okazały się być po myśli wicemistrzów Polski, do tego dochodziły błędy przyjezdnych (11:6). Kolejne skuteczne ataki Semeniuka, odpychająca zagrywka i skuteczne bloki ponosiły drużynę ZAKSY (16:10). Mimo to, właśnie od tej chwili gospodarze niejako zatrzymali się.

Lube zdobyło trzy punkty z rzędu, prezentując poziom swoich rywali sprzed chwili. Jakże ważny – kolejny raz w tym meczu – okazał się Semeniuk, który był bezlitosny w polu zagrywki. Rywalizacja była bardzo wyrównana, a od pewnego momentu oba zespoły grały „punkt za punkt” (22:18). Pod koniec zrobiło się bardzo nerwowo. Przewaga ZAKSY zmalała do zaledwie dwóch punktów (23:21). Kędzierzynianie zachowali jednak zimną krew, a seta zakończył Aleksander Śliwka.

Tie-break to zawsze wielkie emocje. Szczególnie wtedy, gdy dwa pierwsze punkty zdobywane są przez bloki. Na nieszczęście gospodarzy emocje wzrastały, ale głównie negatywne. Nie ma się czemu dziwić przy rezultacie 1:4. Niezawodny okazywał się Simon, który kontrolował wydarzenia na środku siatki. Strata się powiększała. Przy zmianie stron Polacy notowali czteropunktową stratę. Ta nie malała, mimo, że czasu było coraz mniej (8:12). Nie pomagały również wideo weryfikacje. Nadzieje na zwycięstwo ZAKSY dały dwa punktowe bloki z rzędu i as serwisowy. Wtedy ponownie przypomniał o sobie Simon (13:11), a chwilę potem Cucine Lube postawiła kropkę nad "i".

Powiedzieli po meczu

Michał Chadała, drugi trener Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz i taki też był. Nikt z nas nie oczekiwał, iż cokolwiek przyjdzie łatwo. Mimo pewnych absencji w ekipie Lube, i tak mierzyliśmy się z zespołem składających się z najlepszych zawodników na świecie. Nawiązaliśmy z nim wyrównaną walkę, z czego możemy być dumni. Tym razem niestety przegraliśmy, choć mieliśmy swoje szanse. Nie zamierzamy jednak z tego powodu rozpaczać, tylko będziemy cierpliwie pracować dalej i postaramy się zrewanżować w przyszłości.

Marcin Janusz, rozgrywający Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Nie zabrakło nam wiele do zwycięstwa, ale niestety wykorzystaliśmy tylko część z otrzymanych szans. Potrafiliśmy odpowiednio zareagować na trudne chwile, jakich doświadczyliśmy w pierwszym i trzecim secie. W każdym z nich zawodnicy Lube narzucili nam swoje warunki, lecz w drugiej i czwartej partii my potrafiliśmy odpowiedzieć tym samym. Do wygrania tie-breaka nam nieco zabrakło, ale musimy też uszanować zdobyty punkt. W końcu graliśmy chyba z aktualnie najlepszym zespołem na świecie.

Luciano De Cecco, rozgrywający Cucine Lube Civitanova: Przyjechaliśmy do Gliwic z nastawieniem zagrania najlepszej siatkówki, na jaką obecnie nas stać. Niedawno aż przez 12 dni nie mogliśmy normalnie trenować z powodu zakażeń koronawirusem. Zasady są zasadami i musieliśmy po prostu to uszanować. Bardzo mocno koncentrowaliśmy się na meczu z ZAKSĄ, który chcieliśmy potraktować jako naprawdę wymagający trening po niedawnej długiej przerwie. Mierzyliśmy się ze świetnym rywalem, który pokazał bardzo dobrą grę, w pięknej hali. Zważywszy na trudności, z jakimi przyszło nam sobie radzić w ostatnim czasie, jesteśmy naprawdę zadowoleni z wywalczenia w Gliwicach dwóch punktów. Cały czas, dzień po dniu, musimy jednak jeszcze pracować nad powrotem do naszej optymalnej dyspozycji.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Cucine Lube Civitanova 2:3 (17:25, 25:16, 18:25, 25:22, 12:15)
ZAKSA: Janusz, Śliwka, Smith, Kaczmarek, Semeniuk, Huber, Shoji (libero) oraz Rejno, Kluth.
Cucine: De Cecco, Lucarelli, Simon, Garcia, Yant, Anzani, Balaso (libero) oraz Marchisio, Zajcew, Diamantini.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska