Hodowcy gołębi z całej Polski pielgrzymowali dziś do św. Anny

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Pielgrzymka hodowców gołębi na Górę św. Anny.
Pielgrzymka hodowców gołębi na Górę św. Anny. Krzysztof Ogiolda
W grocie lurdzkiej zebrało się kilka tysięcy miłośników gołębi i ponad sto sztandarów z różnych stron Polski od Waksmundu po Wejherowo.

Z Wejherowa przyjechał na Górę św. Anny cały autokar hodowców, a w nim w kaszubskich strojach Edmund Gruba oraz Sławomir Witsztok i jego syn Kacper.

- Jak przyjeżdżam z pracy i idę do gołębnika, to zaczynam drugie życie – przyznaje pan Sławomir. - Rozmawiam ze swoimi gołębiami, choć nie mam pewności, czy mnie rozumieją. Przyglądam się i widzę, który jest w dobrej kondycji, a któremu coś dolega. Jak siedzą na dachu, a ja idę do gołębnika, to się zlatują.

Pan Sławomir zabrał Kacpra do gołębnika pierwszy raz, gdy ten miał siedem lat. Zaczął od sprzątania. Dziś Kacper ma lat siedemnaście, własne ptaki we wspólnym gołębniku i sukcesy. Zdarzało mu się już wygrać z ojcem. Cieszyli się obaj.

- Dla hodowcy każdy gołąb jest cenny. I ten, który kosztuje 50 zł i ten za kilka tysięcy – dodaje Edward Gruba. - Ale to jest sport. Puszczamy gołębie na loty, żeby wygrywały, choć tylko jeden przylatuje pierwszy. Ptak musi być zdrowy. Reszta to jest dieta i trening. Karma jest podstawą. I pasja. Od maja do sierpnia nasze małżonki muszą nam wybaczyć, bo schodzą na drugi plan. W weekendy jesteśmy zajęci gołębiami. Ale kochają nas i nie ma z tym problemu.
Żywym dowodem, że tak jest są państwo Marzena i Andrzej Jędrzejewscy z Krasnegostawu. - To jest moja życiowa przyjemność – mówi mąż – kiedy siedzę i czekam na gołębia wracającego z lotu. Choć wiem, że komputer czeka razem ze mną i czas lotu zanotuje. Pani Marzena potwierdza, że gołębie to jest męska pasja. - Ja do związku nie należę – przyznaje. Jestem tylko sympatykiem. Ale jak trzeba umiem wypuścić gołębie na loty, nakarmić i wodę postawić.

Biskup Paweł Stobrawa, który przewodniczył mszy św., przypomniał, że św. Franciszek, którego hodowcy czczą, potrafił swoim ubogim życiem przemienić Kościół i świat.

- Wy hodowcy wiecie, ile trzeba troski, by gołębie mogły odbyć dalekie loty – mówił. - Możecie się z szacunkiem pochylić nad inteligencją, samozaparciem i wytrwałością tych ptaków. Jakże przy tym nie wychwalać niepojętej Bożej wszechmocy.

- Hodowcy przyjeżdżają do św. Anny dla Pana Boga, dla św. Franciszka i trochę dla siebie samych – uważa ks. Józef Żyłka, ich wieloletni duszpasterz. - Po pokój w sercu, którego każdy potrzebuje. Niesienia pokoju i dobra uczymy się od gołębi. I wracania do domu. Z domem Ojca Niebieskiego włącznie.

W czasie mszy św. ks. biskup pobłogosławił cztery nowe sztandary hodowców – Długołęki, Ryk, Ostrowa Wielkopolskiego oraz oddziału lipnowsko-kikolskiego. Na jej zakończenie ks. biskup i kapłani – hodowcy wypuścili w niebo gołębie.

Wraz z hodowcami pielgrzymowali dziś do św. Anny muzycy z orkiestr kalwaryjskich.
- Przyjeżdżam na Górę św. Anny grać na trąbce podczas obchodów Podwyższenia Krzyża Świętego od ponad 30 lat – mówi Joachim Kandora. - To jest służba dla św. Anny, kultura i relaks jednocześnie.

Zobacz także OPOLSKIE INFO [29/09/2017]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska