Chodzi o starcie rozegrane 15 września w Bytomiu z Polonią. Orlik wygrał 5:2, ale mecz nie trwał 60 minut, a dokładnie 47 minut i 26 sekund.
Spotkanie to było kilka razy przerywane przez sędziów ze względu na mgłę unoszącą się nad lodem. Ostatecznie zostało uznane za zakończone. Niespodziewanie kilka dni temu do Opola i Bytomia dotarły pisma o konieczności dogrania meczu do pełnych 60 minut, a termin wyznaczono na 20 października czyli na jutro.
- Nie ukrywam, że to dla nas było zaskoczenie - mówi prezes Orlika Dariusz Sułek. - Po przerwaniu tego spotkania zostało uzgodnione, że wynik 5:2 jest końcowym. Myśleliśmy, że chęć dokończenia meczu to była inicjatywa klubu z Bytomia, ale po rozmowach z jego przedstawicielami okazało się, że i Polonii nie zależy na dokończeniu meczu.
I nie ma co się temu dziwić. Polonia musiałaby wydać kilka tysięcy złotych na organizację meczu i opłacenie sędziów, a na dodatek Orlik domagałby się jeszcze zwrotu kosztów przejazdu do Bytomia. Odrobienie trzech bramek przez Polonię byłoby mało realne, a niemałe pieniądze trzeba byłoby wydać.
- Wysłane więc zostały do centrali związku pisma o tym, że obie strony zgodnie uznają, że nie chcą grać i czekamy na odpowiedź - zaznacza prezes Sułek. - Po telefonicznych rozmowach mamy zapewnienie, że związek ma się przychylić do naszego stanowiska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?