O tym, jak zła jest kondycja opolskiego klubu krążyły pogłoski już od kilku miesięcy. Kolejnym dowodem na to był fakt, że na ostatni mecz z GKS-em Katowice pojechało tylko 13 graczy Orlika z pola plus bramkarz Jarosław Nobis. Ambicji odmówić im nie można, ale porażka 2:8 absolutnie nie mogła dziwić. Wystąpili już tam bez Martina Przygodzkiego, który rozwiązał umowę z klubem. Po starciu z GKS-em to samo uczynił inny zawodnik, Rosjanin Aleksiej Trandin.
- Dnia 31 grudnia na zebraniu Rady Drużyny z zarządem została ogłoszona upadłość klubu z dniem 1 lutego - komentuje Krzysztof Klimontowski, fizjoterapeuta Orlika. - Wraz z Radą Zawodniczą, której skład tworzą Bartłomiej Bychawski, Arkadiusz Kostek, Jarosław Nobis i Sebastian Szydło i trenerem Jackiem Szopińskim zamierzamy jednak zaciekle walczyć o przetrwanie hokeja w Opolu.
Przyszłość Orlika leży teraz przede wszystkim w rękach miasta oraz prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego.
- W lutym dostaniemy transzę od PGE i jeżeli uda nam się przetrwać do tego momentu, to dogramy sezon do końca - dodaje Klimontowski. - By jednak przetrzymać ten kryzysowy miesiąc, jakim jest styczeń, potrzebujemy dotacji w wysokości 250 tysięcy złotych.
W celu uzyskania komentarza do zaistniałej sytuacji próbowaliśmy skontaktować się też z prezesem Orlika Dariuszem Sułkiem, ale jego telefon był wyłączony.
Na razie pewnym jest, że opolanie przełożyli dwa najbliższe mecze ligowe - 2 stycznia u siebie z GKS-em Katowice i 4 stycznia na wyjeździe z JKH Jastrzębie.
- Nie należy tego mylić z odwołaniem, bo za oddanie spotkania walkowerem musielibyśmy zapłacić 5 tysięcy złotych, co tylko generowałoby kolejne koszty - puentuje Klimontowski.
Do sprawy szerzej wrócimy w najbliższych dniach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?