Pływanie po holenderskich kanałach to prawdziwy tor przeszkód - opowiada Przemysław Wierciński, uczeń drugiej klasy kozielskiej "żeglugi". - Ruch jest tam spory. Załogi muszą mieć się cały czas na baczności, jeśli nie chcą roztrzaskać swoich statków.
Uczniowie z Polski pojechali na kilkudniowe szkolenie, by oswoić się z intensywnym ruchem rzecznym.
- To świetne miejsce do nauki zawodu - zapewnia Grzegorz Nadolski, wicedyrektor szkoły. - Tam żegluga śródlądowa jest dużo bardziej rozwinięta, niż w naszym kraju.
Przyszli marynarze uczyli się m.in. nowoczesnych technik nawigacji za pomocą urządzeń GPS. Niektórzy z nich zasiedli nawet za sterami statków.
- Miałam za zadanie wpłynąć do śluzy. Myślałam, że stres mnie pożre - przyznaje Emilia Piętoń, jedna z uczennic, która pojechała na szkolenie do Holandii. - Ale nasz holenderski instruktor wytłumaczył mi, że tak naprawdę stres nas mobilizuje i dzięki temu lepiej pracujemy. Faktycznie, udało mi się wpłynąć do śluzy, bez jakichkolwiek przeszkód - dodaje z duma.
Okazuje się, że marynarzami chce zostać coraz więcej dziewczyn.
- To fantastyczna praca. W Europie Zachodniej widok kobiety na statku, albo barce, nikogo nie dziwi - podkreśla Weronika Markiewicz, kolejna z uczennic, która szkoliła się w Holandii.
Eskapadę przyszłych marynarzy zorganizowała firma Oceanwide, zajmująca się pośrednictwem pracy w tej branży.
- Kiedy pływaliśmy po Holandii, ludzie z tej firmy mówili nam, że jak tylko skończymy szkołę, to od razu mają dla nas pracę - zdradza Przemysław Wierciński. - Propozycja jest kusząca, ale ja najpierw chcę spróbować swoich sił na Akademii Morskiej. Gdybym się nie utrzymał, wtedy skorzystam z propozycji.
Warunki pracy i pensje są bardzo atrakcyjne. Młody człowiek, który po szkole zdecyduje się związać z tą firmą, będzie pływał po rzekach i kanałach Holandii, Niemiec oraz Francji. Za pierwsze 28 dni pracy na wodzie otrzyma do ręki 1100 euro. Potem dostanie 28 dni odpoczynku, w czasie którego nie będzie mu liczone wynagrodzenie.
Jeśli świeżo upieczony marynarz uzna, że praca mu się podoba i zdecyduje się pływać przez kolejny miesiąc, także dostanie za to 1100 euro netto. Ale za kolejny wypoczynek pracodawca wypłaci mu już 900 euro.
Gdy zaś Oceanwide uzna, że pracownik jest wart podpisania umowy na dłużej, znów weźmie go na 28 dniowy rejs za 1100 euro, lecz dokładnie taką samą kwotę przeleje mu na konto, kiedy ten przez 28 dni będzie ładował w domu akumulatory.
- Z tego wynika, że wybraliśmy dobrą szkołę i że na przyszłość na pewno nie zasilimy grona osób bezrobotnych - mówią zgodnie uczniowie "żeglugi".
Podobny wyjazd szkoleniowy dla adeptów sztuki marynarskiej szkoła, wspólnie z firmą Oceanwide, będą organizować za rok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?