Horror za szczebelkami łóżeczka. 10-miesięczny Tymoteusz z Kluczborka został skatowany

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Co jakiś czas Polską wstrząsa informacja, że jakieś dziecko zmarło albo w ciężkim stanie trafiło do szpitala, bo skatował je "tatuś" lub "mamusia". Kilka dni temu spotkało to 10-miesięcznego Tymoteusza z Kluczborka.

Tymoteusz z licznymi urazami ciała trafił do szpitala, a policjanci zatrzymali jego 26-letnią matkę i jej 28-letniego konkubenta. Oboje usłyszeli zarzut znęcania się nad dzieckiem. Kiedy policjanci razem z pracownikami Ośrodka Pomocy Społecznej weszli do mieszkania na strychu kamienicy przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie w Kluczborku, zastali matkę z 10-miesięcznym niemowlakiem.

- Dziecko było zaniedbane, przestraszone, miało liczne siniaki i zadrapania na całej twarzy oraz podpuchnięte wargi - mówi Aneta Czekaj, rzecznik prasowa policji w Kluczborku.
Na dodatek matka dziecka i jej konkubent byli dzikimi lokatorami, w ich prowizorycznym mieszkaniu na strychu nie było wody, kuchni ani pralki.

Matka twierdzi, że dziecko doznało obrażeń podczas nauki chodzenia. Sąsiedzi, którzy zaalarmowali Ośrodek Pomocy Społecznej, mówią jednak, że niemowlę było najprawdopodobniej bite przez matkę i jej 28-letniego konkubenta.

- Łapał to dziecko i szarpał nim jak debil - mówi o konkubencie Piotrek, jeden z sąsiadów.
Pracownice kluczborskiego Ośrodka Pomocy Społecznej najpierw poszły do rodziny same. Kiedy w mieszkaniu przy ul. Skłodowskiej zobaczyli chłopczyka przykrytego zakrwawioną pieluchę, wezwały policję. Obrażenia 10-miesięcznego chłopczyka były tak poważne, że został przewieziony do szpitala powiatowego w Kluczborku na oddział dziecięcy.

- Dziecko miało całe posiniaczone czoło, obrzękniętą górną wargę, z której leciała krew - mówiła Lidia Tomanek, ordynator kluczborskiego oddziału dziecięcego przed kamerami Telewizji Polskiej. - Takie obrażenia mogły powstać tylko przez uderzenie.

Kluczborscy policjanci prowadzą śledztwo w tej sprawie.

- Trzeba wyjaśnić, w jakich okolicznościach doszło do obrażeń ciała u dziecka - informuje Tadeusz Mucha, zastępca komendanta policji w Kluczborku. - Przyczyny obrażeń stwierdzi biegły.
26-letnia matka oraz jej 28-letni konkubent usłyszeli zarzuty znęcania się nad dzieckiem. Kobieta przyznała się, że kilka razy uderzyła dziecko. Wobec konkubenta prokuratura zastosowała dozór policyjny. Obojgu grozi 5 lat więzienia.

Stan Tymoteusza na szczęście na tyle się poprawił, że w czwartek został wypisany ze szpitala. Sąd Rodzinny zadecydował, że nie wróci do matki. Tymoteusz trafił do rodziny zastępczej.

Amelka umarła przez alkohol
10-miesięcznego Tymoteusza z Kluczborka dało się uratować. Takiego szczęścia nie miała 6-miesięczna Amelka z Dobrodzienia. Dziewczynka umarła w swoim łóżeczku. Była pod opieką pijanego ojca. Matka wyjechała do Holandii, żeby zarobić na utrzymanie rodziny.

Do tragedii doszło w nocy. Ojciec dziewczynki Przemysław Ch. zadzwonił spanikowany na pogotowie ratunkowe, że jego córeczka nie oddycha.

- Od razu przystąpiliśmy do reanimacji dziecka, choć nie dawało już oznak życia - opowiada lekarz Andrzej Łucki, wicedyrektor szpitala w Oleśnie, który osobiście uczestniczył w akcji ratunkowej. - Nie dało się uratować dziewczynki. Prawdopodobnie dziecko nie żyło już w momencie, kiedy wzywano karetkę…

Z opinii biegłych wynika, że do śmierci 6-miesięcznej dziewczynki doszło wskutek obrażeń śródczaszkowych w postaci krwiaków oraz krwotoku do mózgu. Najprawdopodobniej były one wynikiem potrząsania przez ojca dzieckiem. Podczas śledztwa nie znaleziono dowodów na to, że Przemysław Ch. działał umyślnie.

Dlaczego biją swoje dzieci?

Dlaczego biją swoje dzieci?

Marlena Trąbińska-Haduch, Fundacja Dzieci Niczyje:

- Powodów może być kilka. Przede wszystkim dochodzi do tego wtedy, kiedy rodzice nie potrafią zapanować nad własnymi emocjami. Dominującą emocją jest bezsilność, która prowadzi do narastającej irytacji i przeradza się w złość. Taki rodzic nie potrafi zapanować nad zachowaniem dziecka i stosuje wobec niego przemoc. Rodzice biją też dzieci wtedy, kiedy nie potrafią zastosować innych metod wychowawczych.
Bite dzieci ponoszą ogromne koszty, nie tylko te oczywiste - fizyczne, ale także psychiczne. Rodzice powinni dawać poczucie bezpieczeństwa, a są zagrożeniem. Bite dziecko otrzymuje komunikat, że nie jest wartościowe i nie zasługuje na szacunek. Jednocześnie otrzymuje wzorzec, że jedynym sposobem radzenia sobie z emocjami, z własną złością jest zrobienie krzywdy innemu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w przyszłości bite dziecko będzie powielać takie zachowania.

Ojciec dziewczynki był jednak pijany. Kiedy policjanci poczuli u niego woń alkoholu, zbadali go alkomatem. Pierwsze badanie wykazało 1,4 promila, następne już 1,44.
- Taki wynik oznacza, że mężczyzna krótko przed tragedią pił alkohol - wyjaśnia nadkom. Zbigniew Kmieć, zastępca komendanta policji w Oleśnie.

29-letni mieszkaniec Dobrodzienia tłumaczył, że położył córeczkę do snu. Po jakimś czasie przygotował dla półrocznego dziecka butelkę mleka. Kiedy chciał ją nakarmić, zauważył, że dziecko nie oddycha.
Przyznał się do winy.

Prokuratura oskarżyła go o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Przemysław Ch. czeka teraz na rozprawę.

- Trzeba pamiętać, że u niemowląt każde uderzenie jest zagrożeniem życia, takie kilkumiesięczne dziecko jest bezbronne - mówi Katarzyna Bijałd-Mikołajewicz, lekarz neonatolog z Opola. - Na dodatek u bitego dziecka uraz psychioczny pozostaje na całe życie.

Uderzyła dzieckiem o futrynę
- Najczęściej aktom przemocy wobec malutkich dzieci towarzyszy alkohol - mówi kom. Iwona Żurawska z komendy wojewódzkiej w Opolu, specjalista ds. przemocy w rodzinie.
Alkohol był również przyczyną wypadku, do jakiego doszło w Opolu. 19-letnia Anna F. wybierała się z swoim 3-miesięcznym dzieckiem na spacer, mimo iż była kompletnie pijana. Na schodach przewróciła wózek. Płacz dziecka usłyszała sąsiadka. Postanowiła interweniować, próbowała zabrać pijanej matce dziecko. Wtedy 19-latka rzuciła się na interweniującą kobietę. W wyniku szarpaniny matka uderzyła głową chłopczyka o futrynę drzwi.

Na szczęście z pomocą przyszli inni sąsiedzi. Wspólnymi siłami udało się obezwładnić Annę F. i powiadomić policję oraz pogotowie. 3-miesięczne niemowlę trafiło do szpitala, a jego matka do policyjnej izby zatrzymań. Badanie na zawartość alkoholu wykazało u niej aż 2,36 promila alkoholu!
- Musimy pamiętać, pijąc alkohol, automatycznie narażamy nasze dzieci na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia - podkreśla kom. Żurawska.

Kilka tygodni temu pisaliśmy na łamach nto o bulwersującej sprawie z Brzegu, gdzie kompletnie pijani rodzice opiekowali się 6-tygodniowym noworodkiem! Ojciec miał 3, a matka 1,7 promila.
W czerwcu na porodówkę w Nysie przyjechała 30-letnia mieszkanka Grodkowa, która musiała rodzić po pijaku.

- Taka sytuacja jest bardzo niebezpieczna dla dziecka, ponieważ alkohol poprzez łożysko przedostaje się do krwi noworodka - wyjaśnia lekarz neonatolog Katarzyna Bijałd-Mikołajewicz. - Najprościej mówiąc, noworodek rodzi się pijany. Może dojść do alkoholowego zespołu płodowego, który ma nieodwracalne skutki dla zdrowia dziecka.

Mały Maciuś po urodzeniu ważył tylko 1700 g, miał problemy z oddychaniem. Na szczęście odratowano go w inkubatorze.

Coraz częściej policja alarmuje o przypadkach zatrzymań rodzicow, którzy opiekują się malutkimi dziećmi, będąc pod wpływem alkoholu. - Wiele takich przypadków możemy ujawnić tylko dzięki zgłoszeniom świadków - dodaje kom. Iwona Żurawska.

Nie ma statystyk, ile małych dzieci, kilkumiesięcznych lub kilkuletnich, padło ofiarą swoich rodziców. Są zbyt małe, żeby się komuś poskarżyć. Nie biegają po podwórkach, gdzie ktoś mógłby dostrzec u nich siniaki. Płaczą tylko, ale dla sąsiadów za ścianą to normalne - małe dzieci przecież płaczą... Niektórzy wiedzą dlaczego, ale wolą nie słyszeć, wychodząc z fałszywego mniemania, że nie należy się mieszać do cudzego życia. Na jaw wychodzą dopiero drastyczne przypadki, kiedy dziecko traci życie, bądź zmasakrowane trafia do szpitala. Tylko że to już za późno. - Dlatego apeluję: nie bądźmy obojętni na krzywdę dzieci - podkreśla komisarz Iwona Żurawska. - Jeśli ktoś boi się ujawnić nazwisko, niech zatelefonuje anonimowo na numer alarmowy 112 lub 997.

Za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka, nad którym ma się obowiązek opieki, grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Dodatkowo sąd rodzinny może ograniczyć lub odebrać prawa rodzicielskie.

Liczby

Liczby

90 procent Polaków uważa, że bicie dzieci pasem, silne bicie ręką lub uderzenie w twarz jest niedopuszczalne
69 procent rodziców przyznaje, że ukarało dzieci klapsem
60 procent uważa, że karanie klapsem jest dopuszczalnym zachowaniem
19 procent badanych rodziców przyznało, że biło dzieci pasem
7 procent uderzyło swoje dziecko w twarz
6 procent rodziców przyznało, że zdarzyło im się pobić dziecko tak poważnie, że konsekwencją był uraz fizyczny
Źródło: Fundacja Dzieci Niczyje

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska