Hrabia Oppersdorff służby nie szanował

Archiwum
Autor wspomnień Alojzy Franckowski.
Autor wspomnień Alojzy Franckowski. Archiwum
Rodzina Oppersdorffów we wspomnieniach swojego gajowego nie wypada zbyt dobrze.

W 1954 roku krakowskie Wydawnictwo Literackie opublikowało “Pamiętniki Opolan". To wspomnienia 30 autorów o swoim życiu na terenie przedwojennego Śląska Opolskiego. Wszyscy byli związani z tzw. opcją polską, tj. czuli się Polakami i walczyli o polskość. Po wojnie część z nich piastowała zresztą wysokie stanowiska.

Jednym z autorów był Alojzy Franckowski z Dzierżysławic koło Głogówka. Jego wspomnienia są ciekawym źródłem informacji o życiu właścicieli zamku w Głogówku - hrabiowskiej rodziny von Oppersdorff.

Franckowski urodził się w 1892 roku w rodzinie robotnika rolnego. Razem z matką, ojcem a potem ojczymem mieszkał w różnych majątkach von Oppersdorffów w Starych Kotkowicach, Karolinie, Głogowcu i Dzierżysławicach. Mały Alojzy już jako dziecko miał okazję poznać hrabiego Jana Jerzego, X ordynata zamku w Głogówku i jego żonę księżnę Dorotę Radziwiłł.

“Wstępowała ona często do mojej matki, ale nie myślcie, żeby nam jakiejś pomocy udzielić. O nie! Przychodziła się tylko dowiadywać czy zarządca hrabiego nie okrada" - pisze Franckiewicz, który pracował m.in. jako gajowy. Do jego wspomnień trzeba oczywiście podchodzić z dystansem. Powstały w czasach stalinizmu, walki klasowej i programowego niszczenia ziemiaństwa wraz z całym jego dorobkiem. Sam Franckiewicz jest zresztą niekonsekwentny w ocenach. Wspomina, że gdy jako dziecko był chory, to hrabia opłacał jego lekarza.

Hrabia Jan Jerzy zajmował się polityką, jeździł do Berlina, a jego majątkiem zarządzał dyrektor Schmidt. Budował węglarnie, psiarnie, wymienił dochodowy las na majątek Ściborowice. W efekcie zadłużył majątek i hrabia musiał parcelować, a potem sprzedać część swoich pól.

“Hrabiego ciągnęło do Polski, ale nie z tego powodu, żeby był polskim patriotą, lecz że chciał jeszcze gnębić robotnika polskiego" - demaskuje ludowy dziejopis. Dalej czytamy w nim: “Nie widział on w swoich podanych robotnikach ludzi, którzy mają prawo do życia, lecz samych złodziei. Ze wszystkich stron czuł się okradany. Żona hrabiego obchodząc mieszkania robotników zaglądała do garnków, czy aby nie zjada ktoś ich zajęcy! Podczas udoju wstępowała do obory i kazała dziewczętom śpiewać “Serdeczna Matko". Mówiła, że bardzo to lubi. Ale robiła to bo dziewczęta śpiewając nie mogły pić mleka, a krowy miały dawać więcej mleka."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska