Hubert, Jakub i Serce Maryi

Beata Szczerbaniewicz
Zawisną na dzwonnicy moszneńskiego kościoła. Najmniejszy jest Hubert Biskup - nazwany tak od patrona myśliwych.

Waży "tylko" 150 kilogramów i ufundowali go mieszkańcy Mosznej - Konrad i Urszula Borowczykowie. Średni dzwon ma 260 kilogramów wagi i nosi imię świętego Jakuba Większego, patrona Mosznej. Jego sponsorami są mieszkający w Niemczech Anna i Hubert Matuschek. Serce Maryi to pół tony spiżu. To również dar małżeństwa Matuschek - poświęcony patronce kościoła. Wszystkie trzy zostały uroczyście poświęcone przez arcybiskupa Alfonsa Nossola.

- Niech te nowe dzwony odmierzają wam czas modlitwy i gromadzą ludzi na sprawowanie czyności liturgicznych, przypominają ważne wydarzenia, które przejmują radością lub bólem - przemawiał arcybiskup Nossol. - Ilekroć je usłyszymy, pamiętajmy, że jesteśmy jedną rodziną.
Po uroczystości poświęcenia biskup dokładnie oglądał "pięknie wykonane" podarunki i rozmawiał z moszneńskimi parafianami:
- Teraz macie już w kościele wszystko, co potrzeba, chyba jeszcze swojego farorza byście chcieli, co? - podpytywał.

Ludzie odpowiadali, że są zadowoleni z tych księży, których mają. Tak naprawdę, woleliby jednak oczywiście mieć własną parafię (obecnie jest to kościół filialny parafii w Łączniku), ale wiedzą, że szanse na to są nikłe z uwagi na małą liczbę parafian: 700 stałych mieszkańców plus dojeżdżający do Centrum Terapii Nerwic kuracjusze. Ci ostatni są również bardzo zaangażowani w życie religijne miejscowości. Też przybyli na nabożeństwo poświęcenia dzwonów.
- Jestem częstym bywalcem sanatorium w Mosznej od wielu lat i z dużym uznaniem obserwuję walkę tutejszych mieszkańców o własny kościół - stwierdził Janusz Staniszewski z Warszawy. - Wcześniej msze odbywały się w kaplicy zamkowej. Kamień węgielny poświęcił papież podczas pielgrzymki w 1983 roku na Górze Świętej Anny, pierwszą mszę odprawiono tu w noc wigilijną 1997, od tego czasu mieszkańcy i kuracjusze z własnej inicjatywy wciąż na coś zbierają ofiary, aby upiększyć kościół: a to na naczynia liturgiczne, a to na żyrandole, na dzwony... Mają dyżury i sami tu sprzątają i utrzymują zieleń dookoła. Zasłużyli na parafię, jak mało gdzie. Teraz ksiądz przyjeżdża tu tylko odprawiać dwie msze w niedziele, chyba że jakiś duchowny przebywa akurat w centrum terapii...
Zakup dzwonów to nie koniec inwestycji. Trzeba jeszcze dokupić automatycznych "dzwonników" w cenie 3 tys. zł jeden. Parafianie chcą i na to uzbierać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska