Hydroboksy są już w kilkudziesięciu donicach z kwiatami, montowanych na latarniach, a także w misach, które w lecie ustawiane są w centrum miasta. Wyglądają one jak brykieciki do grilla, ale w ręku okazują się nadzwyczaj lekkie.
Kiedy tym potrząsnąć, wewnątrz coś grzechocze. To ziarenka polimeru, czyli pochłaniacza. Za tą absolutną nowością stoją naukowcy z Wrocławia i Katowic, a także opolska firma, jako jedyna na świecie posiada pozwolenie na produkcję wynalazku.
- Hydrobox przechwytuje wodę opadową czy z podlewania i wiąże ją w żel - tłumaczy Grażyna Rącka, miejski ogrodnik. - To pozwala na zmniejszenie zużycia wody i nawozów, dzięki czemu w dobie panującego dziś deficytu wodnego możemy dużo oszczędniej nią gospodarować. Opole jest pierwszym miastem w Polsce stosującym hydroboksy. Liczymy nie tylko na oszczędność wody, ale także na to, że wynalazek pozwoli przyspieszyć rozwój systemu korzeniowego i tym samym też rozrost roślin.
Hydroboxy nie kosztowały wiele. Za 90 sztuk - wykorzystanych w donicach - miasto zapłaciło około 650 zł. Z kolei te zamontowane w 30 misach z kwiatami sezonowymi kosztowały ok. 500 zł. Kostki z polimerem można wykorzystywać przez trzy lata.
- Będziemy bacznie obserwować nasze rośliny z hydroboksami, mam też nadzieję, że przyczynią się one do promocji miasta. Bo promować można się także przez zieleń i niekonwencjonalne technologie - przekonuje Grażyna Rącka.
Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego przekonują, że ich hydroboksy są nie tylko niekonwencjonalną, ale przede wszystkim skuteczną metodą. Kwiaty i warzywa rosną na nich jak na drożdżach, a na plantacji truskawek wystarczy go umieścić pod roślinami raz na trzy lata, żeby plony zwiększyły się aż o 25 procent.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?