Janas obdarł nas z resztek nadziei - mówili w piątek wieczorem opolscy kibice opuszczający Arena Auf Schalke, nowoczesny stadion w niemieckim Gelsenkirchen. Biało-czerwone strumienie rozlewały się z korony obiektu, wolno wypełniając wielki parking wokół stadionu.
Nie było śpiewów ani skandowania nazwisk naszych piłkarzy. Z pomalowanych twarzy uśmiechy zdrapał smutek i niedowierzanie.
Piotr, Arek i Rafał to przyjaciele z podstawówki. Kończyli "dziewiętnastkę" w Opolu. Dziś to 35-letni kibice, których los rozrzucił po Europie. Piotr pracuje w Holandii, Arek od 18 lat żyje w Niemczech, Rafał mieszka na opolskim Metalchemie. Odwiedzają się regularnie, kibicują opolskiej Odrze i naszej kadrze.
- To jest powtórka z Korei - mówił Piotr Toman. Na mundialu 4 lata temu pierwszy mecz też przegraliśmy 0-2. - Właściwie mamy już po mistrzostwach, bo spotkanie z Niemcami pewnie wysoko przegramy.
- Chyba przestanę jeździć na mecze reprezentacji - machnął ręką Rafał Olejnik.
- Gdyby przegrali po walce, to można im wybaczyć i liczyć na kolejny mecz - dodał Arek Posmyk. - Ale oni przespacerowali się po boisku. Przed grą pochodzili po murawie, porobili zdjęcia, pozdrowili kibiców. I tyle.
Na mecz Polska - Ekwador aż z USA przyleciał 24-letni Tomek, który pochodzi z Głubczyc. Po 17 latach emigracji każe nazywać się Tom.
- W ojczystym języku mówię bardzo słabo - powiedział łamaną polszczyzną. - Ale hymn śpiewałem po polsku, specjalnie sobie go przypominałem przed wylotem.
Tom dwukrotnie odśpiewał "Jeszcze Polska nie zginęła" - przed meczem i w 80. minucie, kiedy 40 tysięcy "biało-czerwonych" fanów narodową pieśnią chciało jeszcze poderwać piłkarzy do walki. W tym momencie Polacy stracili drugą bramkę.
- Nasi, jak usłyszeli hymn, to stanęli z ręką na piersi. A Ekwador nie zrozumiał sytuacji i łupnął nam bramkę! - skwitował Sławek z Opola.
W drodze do domu w naszym autokarze gorące komentarze trwały tylko kilkanaście minut.
- Najlepiej zasnąć i obudzić się w Opolu - mruknął jeden z pasażerów.
Nikt nie wygrał autokarowej giełdy obstawiania wyniku. Bo któż przed meczem mógł postawić na Ekwador?
- Chyba tylko Janas! - skwitował jeden z kibiców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?