I liga piłki ręcznej. ASPR w końcu wygrywa w Zawadzkiem

Sławomir Jakubowski
Sławomir Jakubowski
Zawodnicy ASPR - u w końcu dostarczyli trochę radości swoim kibicom.
Zawodnicy ASPR - u w końcu dostarczyli trochę radości swoim kibicom. Sławomir Jakubowski
To dopiero drugie zwycięstwo naszej drużyny w rozgrywkach, które pozwala wierzyć, że w lidze jeszcze nie wszystko stracone.

Sobotnie spotkanie miało bardzo wyrównany charakter, a jego losy rozstrzygnęły się w samej końcówce. Od początku żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć swojemu rywalowi, a wynik ciągle oscylował wokół remisu. Wprawdzie w 12 min Lesław Kąpa skutecznie wykonując rzut karny dał miejscowym dwubramkowe prowadzenie (8-6), ale bardzo długo była to najwyższa różnica bramek pomiędzy obydwoma drużynami. W tym okresie w ekipie z Zawadzkiego wyróżniał się Łukasz Całujek, na którego nie mogli znaleźć sposobu kolejni bramkarze KSZO. Przy takim przebiegu pojedynku remis do przerwy był wynikiem właściwie odzwierciedlającym obraz gry.

Po zmianie stron częściej na prowadzeniu byli miejscowi, ale ponownie maksymalna przewaga wynosiła dwie bramki. Tak było do 49 minuty, kiedy to niezwykle skuteczny w tej części gry Adrian Przybysz dał miejscowym trzy bramkowe prowadzenie (27-24). Przy takim wyniku w ekipie gości na parkiecie pojawił się ich grający trener, popularny „Józek”, czyli Mariusz Jurasik. Być może jego obecność zdeprymowała Dawida Mięsopusta, który od tego momentu zmarnował kilka wyśmienitych okazji. Stąd też w 55 min na prowadzeniu byli już przyjezdni (28-29).

Teraz gracze ASPR – u zaczęli mozolnie odrabiać straty i na 90 sekund przed końcem spotkania za sprawą Mięsopusta, który przełamał się w dobrym momencie, objęli prowadzenie 31-29. Chwilę później nasi zawodnicy stracili zarówno bramkę, jak i Kąpę, który wylądował na ławce kar. Przyszło im zatem grać ponad minutę w osłabieniu. Długo rozgrywali swoją akcję, którą w końcu szczęśliwie zakończył Paweł Swat, posyłając piłkę pomiędzy nogami byłego gwardzisty, Damiana Zająca. Goście mieli zbyt mało czasu, aby cokolwiek zdziałać i pierwsza domowa wygrana, a druga w rozgrywkach, stała się faktem. Bohaterem drugiej części spotkania był Przybysz, który tylko raz, będąc faulowanym, nie pokonał golkipera gości. Pozostałe jego rzutu lądowały w bramce przyjezdnych.

- Nie trzeba mocno rzucać, aby zdobywać bramki – przekonywał Przybysz. - Sens w tym, aby się bawić. Uwielbiam się bawić i dlatego gram w piłkę ręczną. Dzisiaj dałem z siebie wszystko i cieszę się, że mogłem pomóc swojemu zespołowi.

ASPR Zawadzkie – KSZO Ostrowiec Św. 33-30 (13-13)

ASPR: Skrzypczyk, Donosewicz 1, Podejma – Przybysz 6, Kubillas 1, Mięsopust 2, Zagórowicz 1, Szulc, M. Morzyk, Wacławczyk 1, Krygowski, Ł. Całujek 8, S. Danysz, Swat 8, Kąpa 5. Trener Łukasz Morzyk
KSZO: Zając, Piątkowski, Szewczyk – Kazhaneuski, Falasa, Kogutowicz, Jurasik 1, Stańko 1, Telka, Goliszewski 7, Kieloch 2, Sobut 4, Antolak 8, Wędrak 7. Trener Tomasz Radowiecki

Sędziowali: Wojciech Bloch (Nakło Śl.), Michał Solecki (Tarnowskie Góry).
Kary: 12 min – 14 min.
Widzów 200.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska