Młoda ekipa nyska stoczyła wyrównany, ale przegrany bój z ekipą Ślepska. Po wygranej na przewagi w pierwszym secie, była o krok od wygrania również drugiej odsłony. Niestety przy prowadzeniu 23:21 miejscowi przegrali cztery piłki z rzędu i goście doprowadzili do wyrównania. – Nie wiem co się stało – zastanawiał się Mateusz Biernat. – Nasza nieuwaga, brak koncentracji. Mamy młody zespół i będzie nam się to zdarzało. Mam nadzieje, że coraz rzadziej.
Najlepszy w wykonaniu miejscowych set trzeci przyniósł im pewną wygraną i nysanie stanęli przed sporą szansą wygrania za trzy punkty. Tm bardziej, że dobrze zaczęli czwartą partie od prowadzenia 4:o i 7:3. Źle zaczęło się dziać w połowie seta, kiedy to rywal odskoczył i uzyskał przewagę, której już nie roztrwonił. – Przegraliśmy przez głupią grę w ataku – zżymał się Dawid Bułkowski. – Mieliśmy łatwe piłki do skończenia, a jednak ich nie kończyliśmy. Rywal dostawał od nas „czapy”, bronił je i wyprowadzał kontry, które dawały mu punkty. Ten set był kluczowy dla wyniku spotkania.
W podobnym tonie wypowiadał się Jędrzej Goss. – Szkoda tego czwartego seta, bo mieliśmy go pod kontrolą – ubolewał Goss. – „Posypaliśmy” się jednak w odbiorze, Ślepsk wygrał tego seta i już siłą rozpędu wygrał również kolejnego, jak i całe spotkanie. Z całym szacunkiem dla rywali – to my bardziej przegraliśmy, niż oni wygrali.
Stal Nysa – Ślepsk Suwałki 2:3 (24,-23,20,-20,-12)
Stal: Biernat, Łuka, Nożewski, Maziarz, D. Bułkowski, Napiórkowski, Dzikowicz (l) – Goss, Lubaczewski, Kusaj. Trener Janusz Bułkowski
Ślepsk: Gonciarz, Urbanowicz, Zapłacki, Hunek, Rudzewicz, Winnik, Andrzejewski (l) – Schitkov, Mendak, Lewiński, Wasilewski. Trener Dmitrij Skoryy
Sędziowali: Andrzej Łukowicz (Świdnica), Marek Głodek (Murowana Goślina).
Widzów 400.