- Wiele dramatów już w swojej pracy widziałam i staram się być profesjonalna, ale wracając na sali rozpraw do tego koszmaru, nie mogłam powstrzymać łez. Płakałam ja, pani doktor, protokolantka... Sędzia podawał nam chusteczki - wspomina Aleksandra Czechowska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu, które było oskarżycielem posiłkowym. - Znaleźliśmy tego psa wycieńczonego, na jego podwórku. Nakarmiłam go, on pomachał z wdzięcznością ogonkiem, a chwilę później trzeba było go uśpić, bo nie było już dla niego ratunku. Pomoc przyszła za późno...
Nero był starszym psem w typie owczarka kaukaskiego. Jego właścicielka, mieszkanka podnamysłowskich Idzikowic, dostała go w prezencie od rodziców.
Jesienią 2019 roku, gdy znaleźli go działacze TOZ, Nero w niczym nie przypominał majestatycznego kaukaza.
- Jego ciało gniło za życia. Larwy much i robaki zagnieździły się w ranach, wchodząc do środka. Z ran sączyła się krew i ropa - wspomina Aleksandra Czechowska. - Musieliśmy rozebrać budę, by wyciągnąć pieska na zewnątrz, bo ona sam nie miał nawet siły wstać. Właścicielka tłumaczyła, że pies był w dobrej formie, a gorzej poczuł się dzień wcześniej, tylko ona nie zdążyła go jeszcze zabrać do lecznicy. To bzdura. Na takie zaniedbania trzeba pracować miesiącami.
Psu nie dało się już pomóc, dlatego - aby skrócić mu cierpienie - zapadła decyzja o uśpieniu. Jego właścicielka została oskarżona o to, że od lutego do października 2019 roku znęcała się nad psem ze szczególnym okrucieństwem.
Zwierzę było skrajnie wychudzone i odwodnione, co skutkowało zaawansowanym zanikiem mięśni i niedowagą (Nero ważył tyle, co połowa zdrowego psa). Miało zmiany nowotworowe, zapalenie skóry i ropiejące rany, w których zalęgły się muchy.
- Kara bezwzględnego więzienia za znęcanie nad zwierzęciem ciągle jeszcze należy do rzadkości, dlatego satysfakcjonuje nas to rozstrzygnięcie - mówi mec. Sandra Bruk, pełnomocniczka TOZ w Opolu. - Kara w zawieszeniu nie jest tak dotkliwa. Jeśli sprawca ma się na baczności i w okresie próby nie popełni przestępstwa, to właściwie nie odczuwa dolegliwości skazania. W tym przypadku jest inaczej. Mam nadzieję, że ten wyrok przemówi do wyobraźni potencjalnych sprawców.
Właścicielka psa ma zapłacić tysiąc złotych nawiązki na cel związany z ochroną zwierząt. Nie może też przez 15 lat posiadać żadnych zwierząt domowych. Wyrok jest prawomocny.