III liga. LZS Leśnica - Rozwój Katowice 0-1

fot. Sławomir Jakubowski
Z powodu choroby żył Grzegorz Kochanowski musi zakończyć przygodę z futbolem.
Z powodu choroby żył Grzegorz Kochanowski musi zakończyć przygodę z futbolem. fot. Sławomir Jakubowski
Po pierwszej połowie nic nie wskazywało na porażkę nieźle spisujących się gospodarzy. Jednak po przerwie zagrali oni fatalnie.

Podopieczni Dariusza Kaniuki chcieli ten mecz wygrać dla swojego kolegi z zespołu - Grzegorza Kochanowskiego. Od kilku lat ma on problemy z chorobą żył, przez co puchną mu nogi. Z tego powodu musiał już przerywać swoją przygodę z piłką. W poprzednim tygodniu przeszedł specjalistyczne badania. Ich wyniki nie były najlepsze i zawodnik postanowił zakończyć karierę, a starcie z drużyną z Katowic było jego pożegnalnym.

W pierwszej połowie Leśnica dominowała na boisku. Dwa razy groźnie na bramkę Rozwoju uderzał Marcin Lachowski. Na posterunku był jednak golkiper Rozwoju Wojciech Dziura. Najbliżej powodzenia byli w 35. min Dominik Franek i Robert Rams. Po strzale tego pierwszego piłka wylądowała na poprzeczce bramki Rozwoju, a dobijający Rams trafił w stojącego na linii bramkowej zawodnika z Katowic.

- W pełni kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku i wydawało się, że bramka dla nas jest tylko kwestią czasu - tłumaczył trener Kaniuka. - W przerwie w szatni mocno się mobilizowaliśmy. Niestety, na drugą połowę wyszedł zupełnie inny zespół. Nie potrafię wytłumaczyć czemu chłopcy przeszli taką metamorfozę. Zamiast grać piłką, "pałowaliśmy" ją do przodu.

Pod lupą

Pod lupą

Grzegorz Kochanowski - talent prześladowany chorobą żył
Niespełna 24-letni Kochanowski kilka lat temu uznawany był za wielki talent opolskiej piłki. Wychowanek Otmętu Krapkowice w wieku 15 lat trafił do juniorów Odry Opole. Mając niespełna 18 lat zadebiutował w pierwszej drużynie Odry w III lidze. Był powoływany również do reprezentacji Polski do lat 18. W 2004 roku choroba żył pierwszy raz dała znać o sobie. Zawodnik trafił do szpitala i na ponad pół roku musiał przerwać grę. Po powrocie był raczej zawodnikiem rezerwowym, ale regularnie grającym w zespole Odry do końca sezonu 2006/07. W nim właśnie zaliczył 24 mecze na zapleczu ekstraklasy. Potem przeniósł się do Leśnicy i w jej barwach, z półroczną przerwą, grał do soboty.

Goście bramkę zdobyli w 53. min. Rzut wolny z prawej strony egzekwował Marcin Kuzak, a na "długim słupku" piłkę do siatki skierował głową Przemysław Gałecki. To właśnie ten zawodnik zdobył samobójczą bramkę w jesiennym meczu w Katowicach, który Leśnica wygrała 1-0. W sobotę w pełni zrehabilitował się za tę wpadkę.

Strzelona bramka dodała animuszu gościom. Zespół z Katowic miał jeszcze kilka okazji do podwyższenia prowadzenia, ale wynik już się nie zmienił.
Gospodarze natomiast zupełnie nie potrafili znaleźć sposobu na defensywę Rozwoju.

- Ta porażka to dla nas bardzo bolesna strata punktów - przyznał trener Kaniuka.
- Teraz przed nami mecz z TOR-em Dobrzeń Wielki u siebie, który bezwzględnie musimy wygrać.

Zespołowi z Leśnicy trudno się jednak gra na "własnym" boisku w Sławięcicach (obiekt w Leśnicy od początku sezonu przechodzi modernizację). Murawa stadionu w dzielnicy Kędzierzyna-Koźla jest w fatalnym stanie, przez co łatwiej się na niej bronić niż atakować, co wykorzystują rywale.

O tym, że to boisko nie jest atutem niech świadczy bilans. W 10 meczach nasz zespół zdobył na nim tylko 15 punktów, podczas gdy na wyjeździe w 9 meczach - 20 "oczek" (plus trzy punkty walkowerem).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska