Rozstrzygająca losy meczu akcja miała miejsce w 32. min. Z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Lachowski, a w szesnastce rybniczan doszło do nieporozumienia w szeregach obronnych zawodników ROW-u.
W zamieszaniu podbramkowym jeden z zawodników gospodarzy wybijając piłkę trafił nią w swojego kolegę. Wykorzystał to Mariusz Stępień, który wykazał najwięcej sprytu i orientacji w całej sytuacji, z bliska kierując futbolówkę do bramki.
- Zagraliśmy w tym meczu trochę "przyczajeni" - opisywał trener Leśnicy Dariusz Kaniuka. - Ta taktyka się sprawdziła. Po strzeleniu bramki kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Szkoda, że nie udało się podwyższyć wyniku. Kilka razy bardzo dobrze wyszliśmy z kontratakiem, ale w decydujących momentach brakowało precyzji przy wykończeniu akcji i do tego mogę mieć zastrzeżenia.
ROW starał się odrobić straty. Miał optyczną przewagę, ale niewiele z tego wynikało. Czujnie grała bowiem defensywa Leśnicy, przez co gospodarze nie byli w stanie wypracować sobie klarownych sytuacji strzeleckich.
- Ligę już skończyliśmy, ale to nie oznacza dla nas końca sezonu - mówi trener Kaniuka. - Czeka nas jeszcze walka w rozgrywkach wojewódzkiego Pucharze Polski. Naszym celem jest jego wywalczenie, tak by trochę osłodzić sobie i naszym kibicom niezbyt udaną rundę wiosenną.
Rywalem Leśnicy w środowym półfinałowym meczu pucharowym będzie Ruch Zdzieszowice. Mecze pomiędzy tymi drużynami zawsze wzbudzają dodatkowe emocje i nie inaczej będzie tym razem. Mobilizować nikogo na to starcie w obu drużynach nie trzeba. Ligę wyżej skończyła Leśnica, która będzie gospodarzem, ale wiosną to Ruch prezentował się lepiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?