Mecz rozpoczął się bardzo pomyślnie dla gospodarzy. Już w 4. min za faul w polu karnym sędzia podyktował jedenastkę. Jej pewnym egzekutorem był Mariusz Kapłon. Od tego momentu Ruch miał dużą przewagę i nie schodził z połowy rywala.
W 8. min. bramkarz Skalnika Mateusz Kos wybiegiem uratował swój zespół przed utratą gola. Cztery minuty później, po dośrodkowaniu Daniela Rychlewicza z wolnego, Wojciech Ścisło nie sięgnął piłki tuż przed linią bramkową. Chwilę później Tomasz Damrat z 5 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Następnej wybornej okazji nie wykorzystał Rychlewicz.
Kolejną doskonałą szansę zmarnował M. Kapłon. Sędzia podyktował w 30. min drugi raz karnego, a piłkę na 11. metrze ustawił ponownie rozgrywający Ruchu. Drugi pojedynek z bramkarzem Skalnika Mateuszem Kosem popularny "Maniek“ już przegrał.
- Postanowiłem wyczekać przeciwnika do końca - mówił Kos. - To przyniosło efekt. Cieszę się, że obroniłem karnego, a także z całkiem dobrego swojego występu. Szkoda tylko straty punktów. Zasłużyliśmy bowiem na remis.
- Po bezbłędnym wykonaniu pierwszej "jedenastki" zacząłem niepotrzebnie kombinować - przyznał Kapłon. Tym razem to bramkarz Skalnika mnie przechytrzył.
W drugiej połowie nastąpiła metamorfoza Skalnika. Wprowadzeni na boisko Ireneusz Gortowski i Sławomir Babuśka "rozruszali" poczynania zespołu, a mecz przestał być jednostronny.
- Nasza gra przed przerwą chwały nam na pewno nie przyniosła - stwierdził Piotr Hałaj, obrońca Skalnika. - Robiliśmy wrażenie przestraszonych nowicjuszy. Zmiany w składzie szybko zaczęły procentować. Ruch z największym trudem bronił jednobramkowej przewagi, a nam zabrakło odrobiny szczęścia. Zasłużyliśmy na choćby jeden punkt.
Pierwszą po zmianie stron dogodną sytuację do wyrównania miał w 50. min niezwykle aktywny w całym meczu Tomasz Jaworski. Gospodarze odpowiedzieli strzałami Kapłona (68. min) i Rychlewicza (72. min).
Dwie minuty później po mocnym strzale Gortowskiego na drodze piłki do bramki Ruchu stanął słupek. Bramce Skalnika zagroził w 89. min dwukrotnie Leszek Juszczak, a w doliczonym czasie gry groźną sytuację wypracowaną przez Przemysława Bellę wyjaśnił bardzo dobrze spisujący się w bramce Skalnika Kos.
- W pierwszej połowie graliśmy z rozmachem - mówił Kapłon. - Mieliśmy wiele wybornych okazji, ale brakowało skuteczności. Za to zostaliśmy ukarani koniecznością desperackiej obrony korzystnego wyniku pod koniec meczu.
- Najbardziej cieszą trzy punkty - powiedział z ulgą w głosie Wojciech Ścisło, napastnik Ruchu. - Po przyzwoitej grze w pierwszej połowie nagle uszło z nas powietrze. Oddaliśmy pole przeciwnikowi. W wypracowanych sytuacjach brakowało precyzji. Musimy znaleźć sposób na przełamanie tej huśtawki naszej gry.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?