Do straty bramki lepsze wrażenie sprawiali miejscowi. Uderzenie Ireneusza Gortowskiego zatrzymało się na słupku, a dośrodkowanie z rzutu wolnego Marcina Worka minęło zawodników obu drużyn, ale także i bramkę gości.
Przyjezdni, po składnej akcji swoich napastników, w 18. min wyszli na prowadzenie.
- Zagrałem do Marcina Lachowskiego, on ładnie poprowadził i oddał mi piłkę na szesnasty metr - opisywał Stanisław Wróbel. - Uderzyłem tam gdzie chciałem w krótki róg i bramkarz był bez szans.
Stracona bramka wybiła z rytmu miejscowych, którzy nie pozbierali się już do końca pierwszej części.
W drugiej połowie gracze z Leśnicy oddali inicjatywę rywalowi i nastawili się na szybkie kontry. Po jednej z nich Wróbel dograł do Lachowskiego, który z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce.
Bohater
Bohater
Stanisław Wróbel zimą został sprowadzony do Leśnicy i miał wzmocnić siłę rażenia zespołu. Tymczasem początek miał słaby, potem nie grał. W Graczach zdobył bramkę i zaliczył asystę.
- Dopiero teraz dochodzę do siebie - mówi napastnik Leśnicy. - Z powodu złamanego palca u stopy dwa miesiące byłem praktycznie wyłączony z grania. Popełniłem błąd i zbyt szybko wróciłem na boisko. Zgodziłem się na grę na własną odpowiedzialność. Podszedłem do tego zbyt ambicjonalnie. Teraz jest już lepiej z każdym spotkaniem. Musimy zacząć piąć się w górę tabeli, gdyż nasz cel jest jasny.
- Byłem już na kolanach i w zasadzie mogłem strzelić tylko klatką piersiową - tłumaczył Lachowski. - Szkoda, że nie udało się trafić w pozostałych sytuacjach. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej. Poniżej dna nie ma już nic, a my po dwóch ostatnich meczach byliśmy na dnie.
Po drugiej bramce, przy której swój udział miał golkiper Mateusz Kos, część kibiców głośno wyrażała dezaprobatę dla postawy swoich zawodników, wykrzykując swoje uwagi pod adresem grającego trenera Grzegorza Kutyły.
- Prezes kupił obcych, a trener wstawia ich do składu - przekonywał Tomasz Stojko sympatyk gospodarzy. - Dlatego kibice nie przychodzą na mecze. Takie spotkanie jak dzisiejsze, to jak mecz dwóch drużyn z zewnątrz. W ekipie Skalnika jest jeden miejscowy zawodnik - Radek Maciejewski. Kibice z Graczy twierdzą, że powinna tutaj być klasa A, złożona ze swoich zawodników. Wtedy byłaby większa frekwencja na widowni. Na ławce mamy dobrego, swojego bramkarza Grzegorza Bąka, który oprócz treningów od dawna nie widział piłki i bramki.
Na uwagi kibiców nerwowo reagował Kutyła, który wdał się w pyskówkę z widownią. Dopiero po reprymendzie sędziego bocznego skoncentrował się na wydarzeniach na boisku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?