III liga. Victoria Chróścice - Ruch Zdzieszowice 0-0

fot. Sebastian Stemplewski
Tym razem Marcin Szczupak pokazał kartkę Denisowi Greinertowi.
Tym razem Marcin Szczupak pokazał kartkę Denisowi Greinertowi. fot. Sebastian Stemplewski
Zespół z Chróścic kontynuuje serię bez porażki w III lidze. Na plan pierwszy chciał jednak wyjść sędzia, dzieląc graczy kartkami.

Niechlubnym bohaterem derbów w Chróścicach był sędzia Marcin Szczupak z Częstochowy. Za jego sprawą było w tym meczu niezwykle kolorowo. Żółty kartonik wyjmował aż siedem razy, nie darował sobie sięgnięcia po czerwoną kartkę. Ta ilość kar sugeruje, że był to bardzo ostry pojedynek. Rzeczywistość była inna i stąd niesmak w obu opolskich ekipach.

W I połowie groźniejsze były akcje ofensywne Victorii. Szczególnie dramatyczna sytuacja pod bramką Ruchu miała miejsce w 18. min. Gospodarze trzy razy próbowali ulokować piłkę w bramce Ruchu, a ona jak zaczarowana odbijała się od obrońców i bramkarza gości.

- Mieliśmy szczęście, że nie straciliśmy w tej kotłowaninie gola - mówił Tomasz Drąg, obrońca Ruchu. - Niestety, zdarzają się nam niewymuszone błędy, które sieją popłoch na naszym przedpolu bramkowym. Na domiar złego dzisiaj sędzia czerwoną kartką dla Przemka Belli, za sobie tylko wiadome przewinienie, utrudnił nam poczynania na boisku.

Przed przerwą oba zespoły miały jeszcze kilka okazji do zdobycia goli, gorzej było ze skutecznością. W 33. min dobrą akcją popisał się Damian Polok, pomocnik Victorii.
- Szkoda, że mój strzał był niecelny, składna akcja zasługiwała na uwieńczenie jej bramką - stwierdził Polok. - Częściej byliśmy w posiadaniu piłki, nasze akcje były groźniejsze. Brakowało celnych strzałów, bądź przeszkodą był bramkarz Ruchu Marcin Feć.
Druga część meczu rozpoczęła się feralnie dla gości. W 53. min na środku boiska o piłkę walczyli Sebastian Sarzała i Przemysław Bella. Ponieważ był to "męski" pojedynek obaj upadli na murawę i potrzebna była pomoc masażystów. Gdy wstali i byli gotowi do gry, sędzia pokazał czerwoną kartkę Belli. Na stadionie zapanowała konsternacja.

- Obaj zdecydowanie walczyliśmy o piłkę, ja dostałem najwyższą karę, a mój rywal żadnej - powiedział z żalem w głosie Bella. - Żółtą kartkę przyjąłbym spokojnie i lżej znosiłbym ból mocno potłuczonej w starciu nogi. Szkoda, że w tym zaciętym, ale rozgrywanym bez złośliwości meczu "rządził" pan sędzia.

Grający w przewadze liczebnej futboliści Victorii jeszcze bardziej podkręcili tempo. Goście dzielnie odpierali ataki rywali, rewanżując się groźnymi kontrami. Przy stałych fragmentach gry pod bramkę Victorii zapędzał się rosły obrońca Ruchu Grzegorz Zmuda, duże ożywienie w poczynania zdzieszowiczan wniósł Daniel Rychlewicz, zastępujący Wojciecha Ścisłę.

- Bardzo chcieliśmy skorzystać z osłabienia naszego przeciwnika i postawiliśmy na atak. Za dużo było jednak chaosu w naszej grze - ubolewał Bartłomiej Węgrzyn, kapitan Victorii. - Mieliśmy więcej okazji do przechylenia szali zwycięstwa na naszą korzyść, ale nie będę narzekał, bo i przeciwnicy napędzili nam strachu, grając w dziesięciu. Podział punktów jest sprawiedliwy. Nas bardzo cieszy przedłużenie serii spotkań bez porażki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska