To wzbudziło protesty na ławce gości. W ich efekcie wyrzucony na trybuny został kierownik drużyny gości Piotr Głowacki.
- Miałem już wcześniej ostrzeżenie od sędziego, żebym był spokojny i w tej sytuacji słowem się nie odezwałem - tłumaczył Głowacki. Sędzia nie widział całej sytuacji, był na środku boiska, ale postanowił mnie ukarać. Potem jeszcze przy kilku sytuacjach odgwizdywane były dość dziwne spalone naszych zawodników. Zresztą w protokole pomeczowym, w którym arbiter opisał całe kontrowersyjne zajście zostawiłem adnotację, że kłamstwem jest sposób opisania całej sytuacji.
Goście mieli spore pretensje do sędziów, ale jeśli myśleli o zdobyciu choć punktu w Częstochowie, to nie mogli tak łatwo tracić bramek. Zwłaszcza chodzi o drugą. Fatalny błąd popełnił bardzo dobrze spisujący się w tym sezonie bramkarz Paweł Kuleszka. Wychodząc do piłki wywrócił się i skorzystał z tego Kamil Sobala. Trzy minuty wcześniej Michał Załucki zdobył wyrównującą bramkę głową.
Dwa gole stracone chwilę po sobie podłamały namysłowian, którzy dobrze zaczęli ten mecz. Najlepszy strzelec Startu Patryk Pabiniak wykorzystał już w 5. min podanie swojego kuzyna Łukasza Pabiniaka i goście prowadzili.
W drugiej połowie podopieczni Krzysztofa Gnacego sprawiali nieco lepsze wrażenie niż przed przerwą, a mocniej nacisnęli w ostatnim kwadransie. Zamiast zdobycia wyrównującej bramki, stracili jednak trzecią. Tego już nie byli w stanie w żaden sposób odrobić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?