Ile kilogramów dźwiga uczeń? Tornister wagi ciężkiej

Mirela Kaczmarek
5 kilogramów - nawet tyle może ważyć  tornister pierwszoklasisty.
5 kilogramów - nawet tyle może ważyć tornister pierwszoklasisty.
Specjaliści alarmują: by uchronić dziecko przed wadami postawy, jego tornister nie powinien być cięższy niż 10, góra 15 proc. wagi ucznia. Praktyka pokazuje, że nasze dzieci dźwigają dużo więcej.

Ola ma 8 lat, waży 25 kg, a do szkoły dźwiga na plecach ponad 5 kilo. - I biorę tylko to, co jest mi naprawdę potrzebne. Mamusia mówi, że trzeba tak robić, bo inaczej będę miała krzywy kręgosłup - tłumaczy dziewczynka.

Ważymy również tornister 6-letniego Mateusza, który w piątek przyszedł na lekcje po raz pierwszy w życiu. Strzałka pokazuje 3,5 kilo. Uwzględniając wagę chłopca - za dużo.

- Zbyt ciężki tornister to ryzyko chorób, z którymi dziecko będzie się zmagało do końca życia. Trzeba o tym pamiętać zwłaszcza teraz, gdy to pierwszej klasy chodzą już 6-latki - przypomina dr Karina Słonka z Instytutu Fizjoterapii Politechniki Opolskiej.

Z jej badań wynika, że nadmiernie przeciążone plecaki mają wszyscy uczniowie, ale najbardziej ci z klas 4-6. Często także na własne życzenie.

- W tornistrze jednej z uczennic znaleźliśmy ponadkilogramową encyklopedię. Dziecko uznało, że taka cegła przyda mu się na lekcji - opowiada dr Słonka.

Tornistry na kółkach to nie jest dobry pomysł. Są ciężkie, a po schodach dziecko i tak będzie musiało je dźwigać

Sanepid, który na bieżąco monitoruje, z jakim obciążeniem uczniowie chodzą do szkoły, tłumaczy, że zbyt ciężkie tornistry to często też wina niefrasobliwości rodziców. - Wielu popełnia błąd już na etapie zakupu. Kupują taki, jaki podoba się dziecku, bo ma nadruk z ulubionym bohaterem kreskówki, a nie zwracają uwagi na to, że jest bardzo ciężki. Co z tego, że plecak jest ładny, skoro pusty waży na przykład 2,5 kilo. Gdy dodamy do tego książki, ćwiczenia i podstawowe przybory okazuje się, że ta waga robi się nie do przyjęcia - mówi Małgorzata Gudełajtis z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu i zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. - Zamiast ciężkiego metalowego piórnika, można wybrać dużo lżejszy - materiałowy. To samo dotyczy pojemników na jedzenie. Przecież drugie śniadanie z powodzeniem możemy zapakować w papier śniadaniowy i już plecak robi się lżejszy - podpowiada.

Przede wszystkim jednak w szkołach powinny być szafki, w których uczeń mógłby zostawić np. część podręczników. Tyle że szkół na takie udogodnienia najczęściej nie stać.

Przeciążenia są groźne zwłaszcza dla najmłodszych

Dzieci spędzają teraz mnóstwo czasu przed telewizorami albo przed ekranami komputerów, a więc mają niewiele ruchu. Jeśli na barki nieprzyzwyczajonego do dźwigania malucha, włożymy zbyt ciężki plecak, to konsekwencją będą przeciążenia kręgosłupa - przestrzega dr Karina Słonka.

Szkoły, owszem, mogą ważyć tornistry. Już dwa lata temu wojewoda opolski rozdał 500 dynamometrów. Problem w tym, by znaleźć sposób na odchudzenie bagażu ucznia.

- Właściwie od tego roku powinniśmy mieć szafki, w których dzieci mogłyby zostawiać część podręczników i niektóre przybory szkole, ale zakup ich byłby kosztowny - tłumaczy Janina Ptak, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 14 w Opolu. - Jedna szafka kosztuje tysiąc złotych. U nas jest blisko 600 uczniów. Skąd mielibyśmy wziąć pieniądze na zapewnienie wszystkim szafek? - zastanawia się.

Dlatego szkoła znalazła inne rozwiązanie.

- Poprosiliśmy rodziców, żeby zakupili swoim dzieciom takie plastikowe pojemniki, które ustawiliśmy w klasach. Koszt był naprawdę niewielki, a dzięki temu część rzeczy maluchy mogą zostawiać w klasach - tłumaczy dyrektor SP nr 14.

Odchudzić udało się również plecaki starszych uczniów z klas 4-6.

- Nauczycielki wpadły na pomysł, żeby zbierać od dzieci, które kończą naukę w danej klasie niepotrzebne podręczniki. I teraz przechowują je w klasach. Dzięki temu dzieci swoje książki zostawiają w domach i przygotowują się z nich do lekcji, natomiast w klasie korzystają z tych, rozdawanych przez nauczycieli - tłumaczy dyrektor podstawówki.

Część rodziców, słysząc, że plecaki ich pociech są przeciążone wpadła na pomysł, by kupić im torby na kółkach.

- Ale to nie jest dobre rozwiązanie - ostrzega dr Słonka. - Jeśli dziecko wyrobi sobie nawyk, że taką torbę zawsze ciągnie prawą rękę, to w ten sposób również może nabawić się skrzywienia kręgosłupa. Takie torby są cięższe niż tradycyjne plecaki, a przecież, przemieszczając się między piętrami, dziecko i tak będzie musiało ją przenieść.

Najlepszym sposobem uniknięcia takich problemów jest poświęcenie dziecku odrobiony uwagi. Chociażby po to, żeby sprawdzić, czy w jego plecaku nie znalazła się przez przypadek niepotrzebne w klasie encyklopedia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska