Inkubator dla zwierząt ratuje życie. Pomógł samiczce jenota, interesują się nim ptaki

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Pojawienie się inkubatora było wydarzeniem w ośrodku. Z zaciekawieniem oglądali go również podopieczni, m.in. Łiłi, miesięczny dziś łabędź, który jako kilkudniowe pisklę został znaleziony na jednej z posesji w Osowcu.
Pojawienie się inkubatora było wydarzeniem w ośrodku. Z zaciekawieniem oglądali go również podopieczni, m.in. Łiłi, miesięczny dziś łabędź, który jako kilkudniowe pisklę został znaleziony na jednej z posesji w Osowcu. Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi" w Łubnianach
Sprzęt pomaga wracać do zdrowia dzikim pacjentom azylu dla zwierząt w Łubnianach. Udało się go kupić dzięki darczyńcom, którym nie jest obojętny los zwierząt.

Pojawienie się inkubatora było wydarzeniem w ośrodku. Z zaciekawieniem oglądali go również podopieczni, m.in. Łiłi, miesięczny dziś łabędź, który jako kilkudniowe pisklę został znaleziony na jednej z posesji w Osowcu.

– Takie maleństwa wymagają dogrzewania. Normalnie powinna zrobić to mama, biorąc pisklaka na plecy i pod skrzydła, ale rodzice Łiłiego zniknęli – mówi Marta Węgrzyn, założycielka Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi" w Łubnianach. – Gdy łabędź trafił do nas, nie mieliśmy inkubatora, więc ratowaliśmy się matą grzewczą, która wymaga stałej kontroli temperatury, by ta była ona optymalna. Czasami robiłam cuda, na przykład precyzyjnie odliczają warstwy ręcznika papierowego, by dany pacjent miał jak najlepsze warunki. Inkubator ten problem rozwiązuje, bo ustawiamy temperaturę bardzo precyzyjnie, a do tego urządzenie zapewnia stałą wilgotność powietrza. To jest kluczowe dla najmniejszych pisklaków, gdyż wygrzewanie na macie sprawia, że one wysychają jak rodzynki. Bym im nie zaszkodzić trzeba stale dbać o ich nawodnienie, poić, podawać kroplówki..

Dzięki staraniom pani Marty tylko w tym roku na macie grzewczej udało się odchować kilkadziesiąt piskląt. Nowy sprzęt to jednak rewolucja nie tylko dla ptaków.

– Do inkubatora możemy podłączyć koncentrator tlenu, tak ważny w przypadku pacjentów w najcięższym stanie, m.in. tych po wypadkach czołowych. Tlenoterapia zwiększa ich szansę na przeżycie – mówi założycielka łubniańskiego azylu. – Obecnie mam na przykład na leczeniu szczenię jenota z połamaną szczęką. Zwężone kanały nosowe powodują, że ma ono problem ze złapaniem oddechu. Założenie maski nie wchodzi w grę, bo zwierzę zaczyna walczyć z nią, stresuje się, co tylko pogarsza stan. Inkubator natomiast stwarza idealne warunku do tego, by taki pacjent mógł wracać do zdrowia.

Inkubator kosztował 5 tys. złotych. Jest on przeznaczony dla małych i średnich zwierząt. Jego zakup był możliwy, dzięki zaangażowaniu internetowych fanów ośrodka, którym los dzikich pacjentów nie jest obcy.

Łubniański azyl to organizacją non-profit. Ratowanie dzikich zwierząt jest tu możliwe dzięki darczyńcom.

– Obecnie mamy pod opieką ponad 140 pacjentów. Miesięczny koszt ich wyżywienia to około 5-6 tys. złotych. Jeśli któryś z nich wymaga leczenia, koszty oczywiście rosną – mówi założycielka.

W utrzymaniu azylu można pomóc robiąc przelew bezpośrednio na konto fundacji: Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi". Nr rachunku: 86 1090 2138 0000 0001 4699 9709 z dopiskiem: Darowizna dla dzikich zwierząt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska