Nie chodzi o to, żeby zabić, ale by obezwładnić - tłumaczył Mariusz Kuczera, instruktor i mistrz krav magi, sztuki walki i samoobrony wymyślonej przez izraelskie służby specjalne. Wczoraj wraz ze swoimi uczniami pokazał, że podstawowe chwyty samoobrony świetnie się sprawdzają w opolskim autobusie.
- Nigdy nie atakujemy pierwsi, ale zaatakowani musimy umieć się bronić - tłumaczył mistrz.
Zdaniem pracowników MZK krav maga świetnie by się sprawdzała w komunikacji miejskiej. Zwłaszcza wśród kontrolerów biletów, którzy czasem muszą być gotowi na wszystko.
Dwóch napastników podchodzi do stojącego w autobusie mężczyzny. - Kasa! Dawaj kasę - krzyczą.
- Nie mam - odpowiada ofiara.
- No dawaj, bo jak nie... - grożą napastnicy.
Nie dokończyli, pasażer jednego z napastników zwala z nóg ciosem z łokcia, drugiemu ułamki sekund później wkłada palce do oczu, otwartą dłonią uderza w okolice błędnika, bandyta traci równowagę i w tym momencie dostaje kolanem w krocze.
Jak należy postępować z bandyterką w opolskim autobusie MZK, pokazywali wczoraj instruktor i studenci krav magi - techniki samoobrony opracowanej przez izraelskie służby specjalne. Zajęcia w autobusie prowadził Mariusz Kuczera, instruktor tej techniki walki.
- Obrona to ostateczność, zawsze problem próbujemy najpierw rozwiązać rozmową albo staramy się zignorować napastnika. Jednak jeżeli zostaniemy zaatakowani, musimy umieć się bronić - mówi Mariusz Kuczera.
Najszybciej obezwładnić napastnika można, uderzając go w punkty witalne - oczy, kolana czy krocze.
- W krav madze wykorzystywane są naturalne odruchy człowieka wzbogacone o elementy techniczne - tłumaczy instruktor. - W przypadku gdy zostaniemy zaatakowani z przodu nożem, naszym naturalnym odruchem jest cofnięcie się. Dopiero wtedy zbijamy nóż, wykonujemy dźwignię, przewracając napastnika.
Krav maga używana jest w wojsku jako sztuka walki, wśród zwyczajnych ludzi to głównie technika samoobrony.
- Zasada jest taka: zaatakowani bronimy się, po czym uciekamy. Chodzi o to, by obezwładnić przeciwnika a nie żeby go zabić - podkreśla Mariusz Kuczera.
Czy w komunikacji miejskiej często można spotkać się z takimi zaczepkami?
- Nie byłem świadkiem żadnej, ale mój kolega raz został pobity w autobusie - opowiada Krzysiek z Opola. - Zwrócił uwagę mężczyźnie, który się na niego pchał, no i dostał. Nic mu się nie stało, ale oko miał podbite.
Zdaniem pracowników MZK taka krav maga najbardziej przydałaby się kontrolerom biletów.
- Pasażer nie ma biletu i często pojawiają się wyzwiska, przepychanki. Mieliśmy przypadek, że gapowicz wyskoczył przez okno, narażając życie - mówi Tomasz Zawadzki, rzecznik prasowy Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Opolu.
Zdarzają się sytuacje zagrażające również kierowcom. Do takiego zdarzenia doszło w opolskim autobusie linii 15. Pijany mężczyzna przyłożył pistolet do głowy kierowcy i zaczął mu grozić. Na szczęście kierowcy udało się nogą włączyć mikrofon. Groźby usłyszał dyspozytor i natychmiast wezwał policję.
Rewolwerowca udało się obezwładnić.
- Wiele razy mi grożono. Raz pasażer chciał, abym otworzył mu drzwi na skrzyżowaniu. Kiedy odmówiłem, wyciągnął telefon i zaczął dzwonić. Byłem pewny, że po kolegów - opowiada kierowca jednego z opolskich autobusów. - Potem miałem postój w Czarnowąsach, gdyby tam przyjechali, nie miałbym żadnych szans.
Często dochodzi do bójek między podpitymi pasażerami - mówi kierowca.
- W takich sytuacjach dobrze by było znać choć podstawy samoobrony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?